Przedstawiciele Polskiej Grupy Zbrojeniowej udali się do hiszpańskiej Cartageny, gdzie mieści się morski zakład produkcyjny koncernu Navantia. Wizyta miała związek z zapoznaniem się z ofertą na okręty podwodne programu „Orka” oraz omówić możliwości współpracy między obiema firmami.
Wizyta studyjna to okazja, by na własne oczy zobaczyć stocznię, gdzie powstają bloki i wyposażenie nowych okrętów podwodnych serii S-80, znanej tez jako typ Isaac Peral. Pierwsza jednostka tej serii znajduje się od 2023 roku w służbie, trwa budowa trzech kolejnych, które mają wejść w skład Królewskiej Marynarki Wojennej Hiszpanii (Armada Española).
Przedstawiciele PGZ S.A. oraz Navantia rozmawiali również nad możliwościami współpracy, szczególnie w związku z wizją transferu technologii, tworzenia w Polsce infrastruktury z myślą o usługach w zakresie konserwacji, napraw i remontów (Maintenance, Repair, Overhaul, MRO) i zaangażowania lokalnych podmiotów w budowę oraz potem serwisowanie okrętów.
S-81 Isaac Peral jest pierwszym z czterech zaplanowanych
jednostek w swojej serii. Ma 81,05 metra długości i 2965 ton maksymalnej
wyporności. Osiąga prędkość 12 węzłów na powierzchni i do 19 pod wodą. Załoga
liczy 32 marynarzy z możliwością transportu ośmiu żołnierzy np. z komponentu
sił specjalnych. System dowodzenia i zarządzania walką miał wpłynąć na
zwiększenia stopnia automatyzacji, znacznie zmniejszając liczebność koniecznej
załogi do obsługi okrętu, dzięki czemu ma ona zapewnioną większą przestrzeń, a
także autonomiczność, sięgającą między 30-55 dób w trybie ciągłym. Na napęd
składają się trzy silniki na bioetanol o mocy 1200 kW każdy, silnik elektryczny
3500 kW, ogniwa paliwowe systemu AIP 300 kW oraz sprzęgła Vulkan RATO-S G-561W.
Uzbrojenie stanowi sześć wyrzutni torpedowych 533 mm z torpedami DM2A4 i
pociskami rakietowymi Harpoon UGM-84 Sub-Harpoon block II, acz jest planowany
także wariant wyposażenia w pociski przeciwokrętowe NSM (Naval Strike Missile).
Wokół programu budowy okrętów serii S-80 narosło niemało kontrowersji. Choć miały one stanowić znaczny skok technologiczny w porównaniu do swojego poprzednika, okrętów podwodnych serii S-70i. Projekt ten był w ostatnim czasie największym wyzwaniem dla hiszpańskiego przemysłu stoczniowego, natykając na wiele problemów w trakcie kolejnych etapów powstania, jak choćby zbyt duży ciężar okrętu, co wymagało gruntownych poprawek. Wyzwania wzrastały wraz z czasem budowy, gdyż Isaac Peral był budowany od 2005 roku, a zwodowano go dopiero w 2021. Budowa trzech kolejnych okrętów rozpoczęła się kolejno w 2007, 2009 i 2010 roku. Jeszcze kilka lat temu zakładano, że kolejne wejdą do służby odpowiednio w 2024, 2026 i 2027 roku. Obecne terminy są przesunięte o kolejne dwa lata.
Druga jednostka tej serii, Narciso Monturiol (S-82) została
zwodowana w lutym tego roku. Na temat wyzwań związanych z utrzymaniem zdolności
do działań pod wodą i ciągłości szkolenia kadr „podwodników” wypowiadał się
przyszły dowódca tego okrętu, kmdr Fernando Aguirre podczas konferencji
Defence24 Days. Wskazywał na pewne podobieństwo hiszpańskiej i polskiej
sytuacji, wskazując na możliwość dzielenia się doświadczeniem w ramach
partnerstwa sił morskich.
Czytaj więcej: Co Hiszpanie oferują w ramach programu „Orka”? Kluczowe są także doświadczenia sił morskich
Na ten moment Navantia nie należała do grona najaktywniejszych
oferentów, choć polscy dziennikarze mieli okazję rozmawiać z przedstawicielami
firmy, a nawet odwiedzić stocznię w Cartagenie. Niemniej propozycji z Hiszpanii
mówi się zdecydowanie mniej niż pozostałych. W planach wciąż jest wizyta
polskiej delegacji, składającej się z przedstawicieli Ministerstwa Obrony
Narodowej i Agencji Uzbrojenia. Dotąd odwiedzili oni Szwecję, Włochy i Niemcy,
w dalszych planach jest także Francja i Korea Południowa. Obok możliwości
transferu technologii, współpracy na niwie stoczniowej oraz marynarki wojennej,
pojawiają się pytania, jak Hiszpanie mieliby szybko dostarczyć pierwszy okręt,
co budzi największe zainteresowanie komentatorów i prawdopodobnie nie tylko
ich. Okazuje się, że na pierwszym biało-czerwona bandera miałaby zostać
podniesiona już w… 2027 roku. Ma to wynikać z faktu, że koncern byłby gotowy
odstąpić drugi z budowanych okrętów, wspomniany Narciso Monturiol (S-82), który
do służby w hiszpańskiej flocie miał wejść najpóźniej do 2026 roku. Tak wynika
z informacji, które miała przekazać Navantia, zawarte w artykule Mariusza
Dasiewicza na PortalStoczniowy.pl, pt. Okręty podwodne w 2027 roku. Jest oferta, o której nikt nie mówi. Dlaczego? Dla wielu specjalistów i obserwatorów
była to informacja zaskakująca, szczególnie biorąc pod uwagę niedawną wizytę w
Polsce przyszłego dowódcy tego okrętu. Ewentualnie może się okazać, że oferta
zostałaby przeniesiona na trzecią jednostkę, Cosme García (S-83), która do
służby ma wejść do końca 2028 roku. Do tego dochodzi perspektywa marynarki
wojennej czy resortu obrony Hiszpanii, szczególnie biorąc pod uwagę czas
oczekiwania na kolejne okręty oraz fakt, że w składzie floty podwodnej, obok
Isaac Peral, znajduje się już tylko jednostka serii S-70, Galerna (S 71),
zbudowana w 1983 roku, a więc starsza od ORP Orzeł, będącego w służbie od 1986
roku. Choć hiszpański okręt był modernizowany, tak pełni obecnie głównie
funkcje szkoleniowe, związane z utrzymaniem ciągłości szkolenia kadr. Drugi,
choć młodszy i znajdujący się w służbie operacyjnej, uczestniczący także w
dużych, międzynarodowych ćwiczeniach morskich, to wciąż za mało, biorąc pod
uwagę wyzwania i zadania stojące przed morskim rodzajem sił zbrojnych.
Pozostaje też pytanie, czy rząd w Madrycie nie zdecydowałby się na zamówienie
zupełnie nowych okrętów serii S-80 (bardziej S-80 Plus), dużo nowocześniejszych, wzbogaconych o doświadczenia z wdrażania pierwszej jednostki oraz budowy
całej serii S-8.
Biorąc pod uwagę stan sił podwodnych Hiszpanii i aktualność oferty nie można zaprzeczyć, że wizja przekazania gotowego okrętu przed 2030 rokiem brzmi wyjątkowo kusząco. Dotąd komentatorzy wskazywali, że na podobny ruch może zdecydować się koncern Fincantieri, biorąc pod uwagę wcześniejsze przedsięwzięcia, gdy niemal gotowe, już zwodowane okręty dla sił morskich Włoch były sprzedawane zagranicznemu zamawiającemu. Tak było w przypadku fregat serii FREMM, transferowanych do Egiptu, oraz głośnej w ostatnim czasie sprzedaży dwóch patrolowców typu Thaon di Revel do Indonezji. Biorąc pod uwagę, że włoski koncern znany jest też z szybkiego tempa budowy okrętów i wdrażania nowych technologii, a także że Marynarka Wojenna Włoch posiada cztery stosunkowo nowoczesne i sprawdzone jednostki typu Todaro (oparte na niemieckim typie 212A), mogłoby to być nawet bardziej możliwe niż w przypadku Hiszpanii. Tym bardziej, że w latach 2021-2024 ruszyła budowa czterech okrętów serii 212NFS, które do służby miałyby wejść w latach 2027-2032. Ponadto władze zamówiły dwie kolejne jednostki oznaczone jako 212NFS EVO (z planem dostarczenia wszystkich do 2036 roku), więc nie byłoby dziwne, gdyby oddając jedną z obecnie budowanych domówiły kolejną z nowej podserii. Na ten moment jednak, poza sugestiami i przypuszczeniami komentatorów, nie ma na to potwierdzenia ani ze strony Fincantieri, czy włoskich władz.
Sprzedaż już budowanych okrętów podwodnych wiązać się może potencjalnie
z wymuszeniem przyjęcia zawartych na nim rozwiązań z myślą o pierwotnym
zamawiającym, niemniej byłaby to szansa na szybsze pozyskanie zupełnie nowego
okrętu, który mógłby pełnić nie tylko służbę operacyjną, ale też stwarzać
znaczne możliwości związane z funkcjami szkoleniowymi. Należy zauważyć, że jak
dotąd dwie firmy, Hanwha Ocean oraz TKMS zaoferowały rozwiązania pomostowe w
postaci używanych okrętów podwodnych, poprzedzających dostarczenie zupełnie
nowych. Byłyby to odpowiednio jednostka serii KSS-I (typ Jang Bodo) oraz
norweska typu Ula. Choć temat „pomostówki” budzi też wiele krytycznych opinii,
niemniej wielu osobom jawi się też jako atrakcyjne rozwiązanie, biorąc pod
uwagę stan polskich sił podwodnych. Pojawiają się sugestie, że lepszym
rozwiązaniem byłoby nabycie małych okrętów podwodnych, które notabene oferuje m.in.
włoski zakład M23 S.R.L., powiązany z Fincantieri. Z jego działalnością
zaznajomiła się zarówno delegacja MON i AU, jak i wcześniej kadra polskiej
Marynarki Wojennej, która podobno miała także otrzymać okazję zapoznania się z
takimi jednostkami podczas ich prób morskich.
Nie jest to pierwsza wizyta delegacji PGZ S.A. u oferenta w
programie „Orka”. Nieco wcześniej przedstawiciele PGZ Stocznia Wojenna i
Stoczni Remontowej Nauta odwiedzili siedzibę Hanwha Ocean w
południowokoreańskim Geoje. Tam obok zapoznania się z działalnością i ofertą
miało miejsce podpisanie protokołu ustaleń (MoU), z myślą o ewentualnej
współpracy przy budowie i potem serwisowaniu okrętów podwodnych dla polskiej
Marynarki Wojennej, a także innych jednostek, tak na rynek wojskowy, jak i cywilny.
Czytaj więcej: Porozumienie o współpracy koncernu Hanwha z dwiema stoczniami należącymi do Polskiej Grupy Zbrojeniowej
Choć nie ma informacji o tym, by np. PGZ S.A. podpisały podczas wizyty porozumienia o współpracy z Navantią, niemniej była to kolejna sposobność do zapoznania się z jedną z kilku ofert na okręty podwodne w ramach programu „Orka”. Wokół niego narasta wiele kontrowersji, biorąc pod uwagę stan Dywizjonu Okrętów Podwodnych 3. Flotylli Okrętów, w którego skład wchodzi jedynie niemal 40-letni ORP Orzeł. Swoje oferty w ramach wstępnych konsultacji rynkowych, rozpoczętych w 2023 roku, oprócz Navantii zgłosiły francuski Naval Group (Scorpène), hiszpańska Navantia (S-80) koreańska Hanwha Ocean (KSS-III Batch II), niemiecki TKMS (212CD), szwedzki Saab (A26) i włoski Fincantieri (212NFS).
Wprawdzie minister obrony narodowej, wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiadał jeszcze w listopadzie ub. r., że do końca 2025 roku zostanie wybrany oferent, który dostarczy nowe jednostki, a nawet będzie miało miejsce podpisanie kontraktu, tak nie ostudziło to emocji i obaw specjalistów, komentatorów, a także samych marynarzy. W przypadku tych ostatnich głośnym echem odbił się list otwarty, podpisany przez byłych członków załogi ORP Sokół, opublikowany 4 czerwca, w rocznicę pierwszego podniesienia na nim biało-czerwonej bandery. Mimo że autorami byli załoganci w rezerwie i stanie spoczynku, nie czynnej służbie, niemniej ich apel jest odbierany jako wyraz obaw i oczekiwań polskiej Marynarki Wojennej.
Mitsubishi Shipbuilding dostarcza duży prom samochodowy Keyaki japońskim zamawiającym
Szwedzi czekają na polskie promy. W porcie Ystad rosną obawy o finanse i przyszłość wspólnego projektu
Latarnie Gospodarki Morskiej 2022 w kategorii "Lider Technologii Morskich". Ruszyło głosowanie online
Drugi okręt podwodny dla sił morskich Hiszpanii zwodowany. Tak się prezentuje
Ulstein woduje kolejny statek, którego kadłub zbudował CRIST. Tak prezentuje się Nexans Electra
Mitsubishi Shipbuilding dostarcza duży prom samochodowy Keyaki japońskim zamawiającym
W Turcji ruszyła budowa pierwszego okrętu logistycznego dla sił morskich Portugalii
Hiszpański „Hydrograf”? Navantia zbuduje okręty specjalistyczne dla Armada Española
Duńskie promy bardziej przyjazne środowisku. Jeden z nich otrzyma nowy system akumulatorów