Podczas Defence24 Days nie zabrakło zagadnień morskich, wzbudzających niemałe zainteresowanie. Drugiego dnia wydarzenia w panelu „Blok Prezentacyjny. Modernizacja Marynarki Wojennej RP” została zaprezentowana hiszpańska oferta współpracy z polskimi siłami morskimi i przemysłem okrętowym w związku z programem „Orka”.
Wyjątkowo na tle innych występujących, prezentującym ofertę strony hiszpańskiej był kmdr Fernando Aguirre, obecny szef grupy operacyjnej S-80, w przyszłości dowódca okrętu podwodnego typu Isaac Peral, Narciso Monturiol (S82) który aktualnie przechodzi próby morskie. Plan zakłada, że w przyszłym roku wejdzie on do służby w Królewskiej Marynarce Wojennej Hiszpanii (Armada Española).
Głównym tematem wystąpienia było przedstawienia hiszpańskiej
perspektywy, w tym wojskowej, jak kraj radzi sobie z wyzwaniem przeskoku
technologicznego ze starszych, blisko 40-letnich okrętów podwodnych serii S-70
na nowe serii S-80. Z racji na to, że polska Marynarka Wojenna posiada aktualnie
jeden, wcielony do służby w 1986 roku ORP Orzeł, doświadczenia w obu państw,
mimo odległości i perspektywy, mają być podobne. Oficer wskazał, że Hiszpania należy
do garstki krajów, które były w stanie podjąć decyzję o budowie, zaprojektować,
zbudować i wprowadzić do służby nowe okręty podwodne. To wiązało się z zatwierdzeniem
dokumentacji, w tym projektowej, operacyjnej, a także przygotowania przyszłych
załóg, które wychodzą na tych jednostkach w morze podczas prowadzonych prób i
wdrażania do służby. Do tego dochodzi budowa dedykowanej infrastruktury celem
szkolenia podwodnych kadr na każdym szczeblu oraz z myślą o konserwacji, napraw
i remontów (Maintenance, Repair, Overhaul, MRO).
Kmdr Aguirre użył tu stwierdzenia, że w tym względzie Hiszpania może stać się „mentorem” w kwestii realizacji podobnego przedsięwzięcia. Tu należy dodać, że choć nie wybrzmiało to w prezentacji, budowa okrętów podwodnych dla marynarki wojennej była jednym z największych wyzwań hiszpańskiego przemysłu stoczniowego, natykając się na wiele problemów w trakcie kolejnych etapów powstania, jak choćby zbyt duży ciężar okrętu, co wymagało gruntownych poprawek, przy czym wsparcie mieli okazać amerykańscy specjaliści. Problemem był także czas budowy, gdyż prototypowa jednostka powstawała od 2005 roku, a zwodowano ją dopiero w 2021 (w międzyczasie wycofano ze służby trzy jednostki serii S-70). Budowa trzech kolejnych okrętów rozpoczęła się kolejno w 2007, 2009 i 2010 roku, przy czym jak dotąd żaden z nich nie został zwodowany. Pierwotnie miały przekazane do służby kolejno w 2024, 2026 i 2027 roku i aktualnie terminy te zostały przesunięte o kolejne dwa lata. Stąd istnieją poważne obawy co do ogólnej terminowości realizacji zlecenia, a także zakłócenia ciągłości szkolenia hiszpańskich kadr „podwodników”. Z jednej strony można więc spytać, na ile wykonawca, hiszpańska stocznia Navantia byłaby zdolna dostarczyć w atrakcyjnym terminie okręty dla zamawiającego zza granicy, z drugiej „zaletą” ma być uzyskane doświadczenia, które przy budowie kolejnych jednostek ma być wolne od błędów, jednocześnie dzieląc się doświadczeniem w zakresie utrzymania zdolności szkolenia kadr „podwodników”.
– Wyzwaniem dla hiszpańskiej marynarki wojennej było przejście z S70 do S80. Mieliśmy podsumowanie działań blisko 40 lat. Oznaczało to naukę automatycznych systemów, gdy starsze wymagały ręcznej obsługi. Musieliśmy przejść do pracy z naprawdę zautomatyzowanym modelem, aby zarządzać nowoczesnymi systemami, które pozwolą nam dotrzeć dalej, wykryć wcześniej i klasyfikować lepiej niż w poprzedniej generacji. Pierwszym priorytetem dla hiszpańskiej marynarki wojennej było bezpieczeństwo. Wiązało się to z pełną integralność okrętu podwodnego, a w tym celu siły morskie zastosowały rygorystyczną metodę bezpieczeństwa opartą na amerykańskich rozwiązaniach w ramach sub-safe. Obecnie jesteśmy po serii rygorystycznych testów platformy i nie wiążą się one z jakimikolwiek problemami – zaznaczył prelegent.
Trwająca wiele lat budowa była stale monitorowana, a
procesowi produkcyjnemu towarzyszyły inspekcje tak w stoczni, jak i w zakładach
podwykonawców działających w ramach łańcucha dostaw. Kluczem było tu uzyskanie
pewności, że każda firma zaangażowana w to przedsięwzięcie spełni wszystkie
wymagania, utrzymując też terminowość dostaw sprzętu. W przypadku systemów
pokładowych istotnym aspektem, znanym nie tylko w morskich siłach
– Mamy wiedzę, aby nawigować pod wodą, mamy zasoby ludzkie i mamy determinację. Wyzwaniem było jednak zarządzanie tak złożonym i nowoczesnym systemem. Musimy postępować zgodnie z kolejnymi cyklami produkcyjnymi, aby przygotować okręt i załogę zgodnie ze standardami bezpieczeństwa. Oznacza to tworzenie procedur obsługi platformy S-81, które można następnie symulować z wysokim realizmem podczas ćwiczeń, a następnie dalej szkolić pierwszą załogę. Oznacza to przede wszystkim mentoring, szkolenie i certyfikację załogi, a także rozwój kadr szkoleniowych. Działając jako jeden zespół Navantia i siły morskie współpracują od ponad 20 lat. Była to naprawdę trudna droga, ale w tej chwili jesteśmy naprawdę dumni z produktu – dodał oficer.
Cała procedura szkolenia odbywa się na czterech poziomach. Operatorzy systemów i kadry dowódcze muszą wiedzieć, jak wykonywać zadania w tak zintegrowanej platformie, biorąc tez pod uwagę zarządzanie poprzez system dowodzenia i zarządzania walką. Dzięki temu powstają wyszkolone kadry, które mają być w stanie zarówno wykonywać powierzone jej zadania, jaki i zlecać oraz kontrolować te na niższych szczeblach, biorąc pod uwagę funkcjonowanie łańcucha dowodzenia. Oznacza tu, że kadra dowódcza obecna w sztabie ma także wykazywać się znajomością platformy, na której służą załogi „podwodników”, rozumiejąc jej możliwości i zdolności operacyjne. Kmdr Fernando Aguirre twierdzi, że nie tylko proces produkcyjny, ale też szkolenia to niełatwe zadanie, gdyż biorąc pod uwagę próby morskie, potem czas od podniesienia bandery do rozpoczęcia służby operacyjnej także mija czas. W takich okrętach, będących „nowością” dla obsługujących je marynarzy, osiągnięcie wymaganych umiejętności stanowi wyzwanie.
– Cóż, przejścia z S-70 na S-80 to było wyzwanie. Jestem pewien, że polska będzie miała ten sam problem, jaki miała hiszpańska marynarka wojenna w ciągu ostatnich 15 lat i będzie potrzebowała tak nowego okrętu podwodnego, jak i marynarki wojennej, która będzie jej towarzyszyć w okresach, w których nowe jednostki wchodzą do służby – przekazał.
Biorąc pod uwagę rolę amerykańskiej pomocy przy projektowaniu
i budowie jednostek typu Issac Peral, nie dziwi podkreślenie roli współpracy
międzynarodowej. Choć nie wybrzmiało to podczas wystąpienia, można przez to
brać pod uwagę potencjalnie szkolenie polskich kadr morskich w Hiszpanii, tak u
wykonawcy budowy, dostawców sprzętu i uzbrojenia, jak i centrach edukacyjnych
floty. Przykładem tego jest Hiszpańska Szkoła Podwodna (La Escuela de
Submarinos española, ESUBMAR) mieszcząca się w Kartagenie. Nic nie wiadomo na
ten moment, czy ofertę uzupełniłoby rozwiązanie pomostowe
Okręty podwodne typu Isaac Peral są pierwszymi tego rodzaju
konstrukcjami, będącymi dziełem hiszpańskiej branży stoczniowej. Mają być
zdolne do wykonywania wszystkich powierzonych im zadań, co istotne, do jakich
wykonywania zostały zaprojektowane. Długość jednostki tej serii to 81,05 metra,
natomiast maksymalna wyporność wynosi 2965 ton. Załoga liczy 32 marynarzy z
możliwością transportu ośmiu żołnierzy np. z komponentu sił specjalnych. Okręt
ma osiągać prędkość 12 węzłów na powierzchni i 19 pod wodą.
Na napęd składają się trzy silniki napędzane bioetanolem o mocy 1200 kW każdy, silnik elektryczny 3500 kW, ogniwa paliwowe systemu AIP 300 kW oraz wały napędowe Vulkan RATO-S G-561W. Przestrzeń zaopatrzeniowa zapewnić ma autonomiczność (możliwość działania bez wracania do portu i uzupełniania zapasów) między 30 do 55 dni w trybie ciągłym, nie podając czy chodzi o działanie na powierzchni czy pod wodą.
Uzbrojenie stanowi sześć wyrzutni torped 533 mm z torpedami DM2A4 i pociskami rakietowymi Harpoon UGM-84 Sub-Harpoon block II, acz jest planowany także wariant wyposażenia w pociski przeciwokrętowe NSM (Naval Strike Missile).
Aktualnie w służbie jest pierwszy okręt tej serii, określanej jako S-80, nazwany Isaac Peral (S-81). Ceremonia podniesienia bandery miała miejsce w listopadzie 2023 roku i od tego czasu okręt działa w siłach Królewskiej Marynarki Wojennej Hiszpanii (Armada Española). Ten jak i trzy kolejne jednostki mają zastąpić wycofywane typu Agosta (w Hiszpanii znane też jako S-70), zbudowane we Francji w latach 80-tych, z których w służbie pozostał już tylko jeden, Galerna (S-71). Celem programu S-80 jest nie tylko utrzymanie hiszpańskich zdolności do działań podwodnych, ale też rozwój rodzimej branży stoczniowej. Okręty podwodne były przewidywane jako nowy towar eksportowy w ofercie koncernu Navantia.
Przypomnijmy, Navantia jest zdania, że jednostki proj. S-80
są „najbardziej zaawansowanymi konwencjonalnymi (tj. niejądrowymi) okrętami
podwodnymi na świecie”, a firma stara się pozyskać zainteresowanie nimi innych
państw. Jak podaje hiszpański koncern, aktualnie zainteresowanie platformami jego
produkcji wyrażają m.in. Filipiny, Kanada oraz Polska. Dotąd nie była tak, wydawałoby się, aktywna w zakresie prezentowania swojej oferty jak inne firmy, acz należy wspomnieć, że w ub. r. organizowała spotkanie i prezentację w sprawie współpracy dla polskiego przemysłu. Zapraszała także międzynarodowe grono dziennikarzy, celem prezentacji działalności swojego zakładu przy budowie okrętów na rynek krajowy i zagraniczny, prezentując także przebieg prac nad podwodnymi. W tym gronie znaleźli się również polscy publicyści.
- Mamy duże zaufanie do projektu. Przestrzegaliśmy rygorystycznej metody bezpieczeństwa, zgodnie z amerykańską metodą „sub-safe”, a hiszpańska marynarka wojenna jest przygotowana, aby wesprzeć polską na tej niesamowitej drodze, którą musi podążać – podkreślił kmdr Fernando Aguirre.
Choć prelegent nie występował tu jako stricte reprezentant koncernu Navantia, niemniej przekazane informacje mogą wzbudzić zainteresowanie hiszpańskimi doświadczeniami w zakresie wdrażania nowych okrętów podwodnych, wyzwań z tym związanych, ale też zaangażowania kadry sił morskich w promowanie narodowych rozwiązań jako ofert na zagraniczne rynki.
Dramat na pokładzie Steny. Na ratunek wezwano śmigłowiec Marynarki Wojennej
Uroczyste otwarcie wystawy „Pod misyjną banderą” już 27 listopada przed Centrum Weterana
Polski wiceadmirał z wizytą w litewskiej Marynarce Wojennej
Naval Group zbuduje czwartą fregatę dla Grecji. Zamówienie potwierdzone
Umowa USA i Korei Pd. wywoła efekt nuklearnego domina?
Lotniskowiec Royal Navy i jego myśliwce oddane pod dowództwo NATO
Port w Noworosyjsku wznowił działanie po ataku ukraińskich dronów