Domniemana transakcja sprzedaży używanego kontenerowca rozpaliła do czerwoności rynek.
Żniwa, jakie są udziałem linii kontenerowych w ostatnich czasach, mają swoje konsekwencje. Jedną z nich jest olbrzymi wzrost wartości samych kontenerowców, również tych mniejszych i z drugiej ręki.
Na rynku kontenerowym jak grzyby po deszczu pojawiają się nowi gracze. Wchodząc z niczym nie mają jednak szans na rywalizację z gigantami, ale mogą uszczknąć dla siebie wystarczająco dużo w kategorii małych i średnich linii – w tę stronę coraz częściej i chętniej patrzą największe światowe firmy zniechęcone przedłużającymi się problemami z łańcuchami dostaw, wynikającymi z braku miejsc na kontenerowcach i kongestii. Niemniej jednak, aby móc zaoferować jakiekolwiek usługi w zakresie morskiego frachtu kontenerowego, trzeba posiadać statek. A o te coraz trudniej.
Portal branżowy TradeWinds donosi, że grecki armator Dioryx Maritime, jedna z firm plasujących się w kategorii, którą można określić mianem „średniej”, był bliski sprzedaży jednego ze swoich statków za rekordową kwotę. Zbudowany w 2009 roku kontenerowiec Ionikos o pojemności 4 250 TEU miał zostać zakupiony przez azjatycką linię za około 95 milionów dolarów. Nie wiadomo, czy do transakcji finalnie doszło, ale gdyby rzeczywiście została ona zakończona, oznaczałoby to absolutny rekord w sprzedaży używanej jednostki. 95 milionów dolarów to około 32 miliony i 33 proc. więcej, niż można było dostać za porównywalny statek przed nowym rokiem.
Plotki o transakcji sprawiły, że część branży kontenerowej wpadła w furię widząc, jakie kwoty będzie musiała przeznaczyć na inwestycję we flotę. Statki jednakże wciąż zarabiają na siebie, toteż ich ceny w dalszym ciągu rosną. Jednocześnie nie ma ich wiele na rynku z tego samego powodu – linie nie chcą się pozbywać kur znoszących złote jaja. Dlatego też część z nich wycofała się z wcześniej ogłoszonych planów sprzedaży swoich kontenerowców.
Na kontenerowcach można w tym momencie zarobić na dwa sposoby – korzystając z bardzo wysokich stawek czarterowych lub sprzedając statek za rekordową cenę. Chętnych paradoksalnie nie brakuje, bo mniejsze linie żeglugowe, które nie mogą sobie pozwolić na złożenie zamówienia w stoczni, również zmagają się z próbami obsłużenia rosnącego popytu. Rozglądają się zatem za możliwościami rozbudowania floty. Co więcej, coraz mocniej za kontenerowcami rozglądają się także międzynarodowe koncerny handlowe i produkcyjne, które nie chcą już czarterować statków – wolą zakupić je na własność i na własne potrzeby.
TradeWinds podaje, że próbę sprzedaży statku Ionikos można zestawić z niedawną transakcją dotyczącą statków Zim Pacific i Zim Atlantic, zbudowanych w tym samym roku i mających tę samą pojemność. W październiku 2021 Zim zakupił te jednostki po 63 miliony każda – już wtedy były to rekordowe kwoty. Jak twierdzą źródła, na które powołuje się TradeWinds, cena Ionikos nie odstraszyła chętnych – złożonych miało być łącznie pięć ofert kupna.
Fot. Depositphotos
W stoczni Naval Group położono stępkę pod trzecią fregatę dla Marynarki Wojennej Grecji
Singapur na czele miast morskich świata. Gdańsk w morskiej 40-tce
Unibaltic wzbogaca swoją flotę o nowy statek. To także drugi w jej historii, jaki otrzymał nazwę Apatyth
W stoczni TKMS zwodowano czwarty okręt podwodny dla Singapuru
EST-Floattech dostawcą kontenerowego systemu akumulatorów dla pierwszego w pełni elektrycznego pchacza
Konferencja „Morska flota handlowa pod narodową banderą. Polską racją stanu!"