Po raz czwarty już 150 przedstawicieli branży morskiej weszło na pokład promu Nova Star w Gdańsku, by popłynąć w Rejs z GospodarkaMorska.pl. Na pokładzie nie zabrakło możliwości do networkingu, ale królowały gorące dyskusje podczas paneli, a różnice poglądów pokazują, że dla problemów sektora nie ma prostych rozwiązań.
Nova Star, prom linii Polferries, pływający między Gdańskiem i szwedzkim Nynäshamn, odbił od nabrzeża Terminala Promowego Westerplatte chwilę przed godziną 18 w poniedziałek 16 września. Niecałą godzinę później na jego pokładzie oficjalnie rozpoczęła się IV edycja konferencji na morzu Rejs z GospodarkaMorska.pl. W agendzie po raz kolejny znalazło się pięć paneli dyskusyjnych, dotykających tematów, którym żyją gabinety i nabrzeża stoczni i portów.
Konferencję otworzył jej organizator, wydawca portalu GospodarkaMorska.pl Mateusz Kowalewski. Podziękował on wszystkim obecnym oraz zaangażowanym w organizację imprezy. Niestety swój udział w rejsie praktycznie tuż przed terminem zaokrętowania odwołać musiał wiceminister infrastruktury Arkadiusz Marchewka, którego odciągnęły obowiązki związane z katastrofalną powodzią na południu kraju. W jego imieniu list odczytała Agnieszka Kuraszyk, główny specjalista w Departamencie Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej w Ministerstwie Infrastruktury. Gości przywitał także gospodarz – Piotr Redmerski, prezes Polskiej Żeglugi Bałtyckiej, operatora Polferries.
Bez zbędnej zwłoki rozpoczął się pierwszy panel dyskusyjny zatytułowany „Jak zakotwiczyć sektor morski w transformacji energetycznej?”. Jego moderatorem był Mateusz Kowalewski. Do dyskusji zaprosił Piotra Gorzeńskiego z Zarządu Morskiego Portu Gdynia, Stefana Rudnika z Zarządu Morskiego Portu Gdańsk, Piotra Dziubałtowskiego z Zarządu PGE Baltica, Andrzeja Bojanowskiego z Międzynarodowych Targów Gdańskich, Arkadiusza Aszyka z Mostostalu Pomorze, Włodzimierza Werochowskiego z Industrii. Każda z reprezentowanych przez panelistów organizacji jest zaangażowana mniej lub bardziej w transformację energetyczną – głównie w łańcuchu dostaw dla morskich farm wiatrowych – ale w innej formie.
Dyskusja rozpoczęła się od krótkiej aktualizacji na temat jednej z
największych inwestycji związanych z morską energetyką wiatrową na
polskim wybrzeżu – budowy terminala T5 w Baltic Hubie, który ma służyć
jako baza instalacyjna dla PGE Baltica. Projektem zajmuje się spółka
celowa Istrana.
– Umowy są podpisane, teraz czekamy tylko, żeby
harmonogramy zostały dotrzymane przez spółkę Istrana. Czekamy na
kolegów, żeby dali nam sygnał, że możemy wpływać statkami instalacyjnymi
– mówił Piotr Dziubałtowski.
Stefan Rudnik z Portu Gdańsk dodał,
że w ramach projektu T5 inwestorzy otrzymają ok. 900 mln zł z Krajowego
Planu Odbudowy. Terminal to „21 hektarów nowego zalądowienia, 850
metrów nabrzeży dla celów morskiej energetyki wiatrowej, dodatkowo rampa
ro-ro, która umożliwi dostawy komponentów w trybie roll on – roll off”.
–
Projekt krążył przez jakiś czas między Gdynią a Gdańskiem – przypomniał
Stefan Rudnik. – Obecnie dzieją się early works, wykonawca zamawia
materiały, umowa główna jest w trakcie dopinania. Jesteśmy prawie pewni,
że 2026 rok i terminy, o których mówi Istrana, są niezagrożone.
Tymczasem
sąsiedzka Gdynia ma swoje własne projekty i wyzwania. Jednym z nich
jest budowa Portu Zewnętrznego, który również będzie mógł być
wykorzystywany dla potrzeb energetyki wiatrowej.
– Port
Zewnętrzny Portu Gdynia to projekt, który trwa już lat kilka. To
powoduje, że jesteśmy na etapie pewnych koniecznych ustaleń z
partnerami. Rozwój polskiej branży portowej, np. Portu Gdańsk czy
terminala kontenerowego w Świnoujściu sprawia, że zmieniły się
uwarunkowania – tłumaczył Piotr Gorzeński, prezes Portu Gdynia. Jak
jednak stwierdził, „z pewnymi rzeczami nie można czekać”, dlatego też
wkrótce podpisana zostanie umowa na budowę falochronów, które mają
ochraniać obszar planowanego Portu Zewnętrznego.
Port Zewnętrzny będzie mógł obsługiwać przeładunki offshore, ale czy będzie to robił?
– Tego nie wiem. To, że nabudujemy dużo infrastruktury dla offshore, nie zwiększy rynku – słusznie zauważył Gorzeński.
Pytany o gotowość Portu Gdynia do obsługi jednostek zasilanych paliwami alternatywnymi, odparł:
–
Jesteśmy otwarci. Oczywiście pewne regulacje wymuszają konkretne ruchy,
jesteśmy zobligowani do tego, żeby móc dostarczać LNG. Mam świadomość
tego, że nasz sposób dostarczania LNG jest ułomny – bunkrowanie za
pomocą cystern samochodowych jest mało atrakcyjny dla armatorów. Ale
port jest jedynie pośrednikiem, musimy mieć chętnego dostawcę, żeby
skonstruować jakąś przyjazną dla armatorów ofertę. Na taką postawę ze
strony uczestników rynku czekamy.
Prezes Portu Gdynia uzupełnił
jeszcze, że Gdynia jest pierwszym polskim portem wyposażonym w łącza OPS
– onshore power supply, czyli zasilania statków z nabrzeża.
–
Na razie odbywa się to tylko na nabrzeżu promowym, to rozwiązanie
dedykowane dla promów Stena Line, ale jest dość rzadko wykorzystywane –
powodem jest to, że promy stoją zbyt krótko, żeby dokonać zmiany
zasilania z agregatów pokładowych na OPS. Przy dłuższych cumowaniach to
ładowanie z lądu ma miejsce – mówił. Dodał także, że port rekonstruując
nabrzeża przygotowuje je do montażu OPS, ale potrzebuje ku temu
deklaracji, że armatorzy będą z niego korzystać. – Mamy takie
deklaracje. Niedługo będziemy rozpoczynali proces zalądowienia basenu V w
porcie, od armatorów jednostek ro-ro mamy zapytania i gotowość do tego,
żeby korzystać z takiego łącza i jest ono w projekcie przewidziane. To
armatorzy skandynawscy, dla nich kwestie zielonej energii są bardzo
ważne. Wprowadzamy rozwiązania na potrzeby zmniejszania uciążliwości
generowane przez operatorów. W przetargu na terminal zbożowy jednym z
elementów oceny są proekologiczne rozwiązania, które np. zmniejszają
pylenie. W porcie zewnętrznym też mamy elementy promujące tych, którzy
widzą rozwiązania proekologiczne – mówił Piotr Gorzeński.
–
Zapominamy często o tym, że interfejs to nie jest port, tylko statek.
Armatorzy będą stosowali rozwiązania najtańsze – kontrował Janusz
Czajkowski z Sea Global. – Jako biuro projektowe i firma współpracująca z
armatorami nie mam dobrych wiadomości: technologie w Polsce nie są
rozwijane. Od momentu rozpoczęcia transformacji energetycznej i offshore
wind nie powstała żadna polska firma, która sprzedaje swoje rozwiązania
we współpracy ze stoczniami – mówił.
Czajkowski zwrócił uwagę,
że statki, które będą brały udział w pracach nad polskim offshore wind
są budowane w Chinach przez operatora z Danii, „któremu jako państwo
zostawimy 300 mln euro”.
– Przedsiębiorcy płacą podatki,
chcieliby rozwijać technologię, ale armatorzy wolą budować statki taniej
w Chinach – bez cła. Jeżeli nie będziemy w stanie zauważyć, że w
długiej perspektywie local content jest tańszy, bo mamy obrót pieniądza,
który wraca do podatnika, to będziemy mieli obrót pieniądza za granicę i
do Chin, bez powrotu do podatnika – argumentował Czajkowski. Wskazał,
że podobna sytuacja nastąpiła w związku ze zwiększonym importem LNG
przez Polskę drogą morską: – Mamy świetny gazoport, ale nie mamy
statków.
Dopytany o kwestie wykorzystania w żegludze paliw
alternatywnych Janusz Czajkowski powrócił do pierwszej myśli ze swojej
wypowiedzi:
– Statki będą pływać na takie medium, jakie będzie najtańsze – stwierdził stanowczo.
Optymistycznie do rozwoju rynku nie był nastawiony także Arkadiusz Aszyk. Stwierdził, że jest on bardzo opóźniony.
–
Nasze pierwsze rozmowy 5-6 lat temu były bardzo optymistycznie.
Gdybyśmy się wtedy skupili tylko na tym rynku, to pewnie by już nas nie
było – powiedział. Zdradził, że na rozmowach ze światowymi koncernami
oil & gaz oraz offshore wind nikt nie ukrywa, że podstawowym
czynnikiem pozostaje opłacalność działań – nikt nie ma zamiaru do nich
dopłacać. W rękach rządów pozostaje zatem kwestia subsydiowania sektora
morskiej energetyki wiatrowej.
Arkadiusz Aszyk opowiadał także o pułapkach czyhających na wykonawców kontraktach.
–
W poniedziałek muszę złożyć ofertę dla pewnej firmy w Polsce. Z
Norwegami podpisuję kontrakt w złotówce, nie mam ryzyka walutowego.
Tutaj muszę podpisać kontrakt w euro. Mam ryzyko materiałowe – 45% to
materiał, który muszę kupić za rok, ale jego cenę muszę podać dzisiaj.
Kiedy mówię, że wstawię klauzulę indeksacyjną, to nie ma na to zgody,
mam podać cenę fixed. Nie mam gwarancji zwrotu zaliczek. Do tego metoda
płatności – mam kupić materiał, wybudować konstrukcję, mam 10% zaliczki,
której zwrot muszę zagwarantować. Zapłata reszty – do 120 dni po
odbiorze – opisywał. – Dziś stal jest na najniższym poziomie, więc jest
duże prawdopodobieństwo, że pójdzie do góry. Ale nie wiemy o ile. Jeśli
klient nie zgadza się na indeksację, to muszę sobie dorzucić np. 30% do
ceny stali, a wtedy mogę nie być konkurencyjny. To duży gracz stawia
mniejszej firmie takie warunki – zakończył.
Zdaniem Andrzeja
Bojanowskiego, prezesa Międzynarodowych Targów Gdańskich, użyte w tytule
panelu sformułowanie „kotwiczenie” jest niefortunne: „trzeba iść w
zwinność, a nie kotwiczyć” – postulował.
– Jeśli energetyka
będzie się rozwijała w takim tempie, jak dziś rozwija się AI, to za
chwilę nam energii zabraknie. Trzeba ją dublować. Nie może być tanio,
ale nowocześnie, nie może być tanio, ale efektywnie. Pytanie, czy
znajdziemy w tym równowagę. Chyba nie mamy szans – nie mamy kapitału,
którym możemy przykryć rynek. Konkurencja jest super rozwiązaniem, ale
nie tylko cenowa. Cena nie może stanowić 100% elementu wyłaniania
wykonawcy w przetargu – postulował. Dodał ponadto, że firmy nie powinny
skupiać się wyłącznie na rynku polskim, a ustanawiać konsorcja z
partnerami z zagranicy.
Janusz Czajkowski stwierdził, że czas, by przestać czekać na rozwiązania wychodzące od rządu.
–
Mówimy o tym, żeby wypłynąć na szerokie wody. Czy jakikolwiek rząd w
jakimkolwiek kraju pomógł wam w robieniu biznesu? – pytał. – Powinniśmy
się konsolidować i podsuwać rozwiązania. W Polsce nie ma strategii
przemysłowej, nie ma strategii dla przemysłu stoczniowego, żeglugowego,
dla edukacji. Jesteśmy na bezdrożu. Rozwiązania znajdują się tutaj, nie w
Warszawie.
Piotr Dziubałtowski z PGE Baltica odniósł się do wątku o zapytania rynkowe, przeprowadzone przez firmę.
– PGE Baltica wykonuje szereg aktywności, których celem jest budowanie polskiego łańcucha dostaw. To są procesy które się już dzieją. Budowa potencjału polskich firm na tym wymagającym rynku jest procesem długofalowym. Wymaga to prowadzenia aktywnego dialogu z obu stron.
Na koniec każdy z uczestników dyskusji miał możliwość podkreślenia najważniejszych kwestii, jakie chciał przekazać słuchaczom.
Włodzimierz Werochowski z Industrii zwracał uwagę, że w Polsce odbywa się dużo dyskusji i spotkań branżowych, ale niewiele z nich wynika.
–
Chiny nie gadają, tylko robią robotę. Produkują jak najwięcej wiatraków,
czterech z pięciu największych producentów pochodzi z Chin. My
dyskutujemy – dobrze, ale róbmy z tego plany. Minister ma otwartą głowę,
łączmy potencjały. Powinniśmy się łączyć, spisać to, na czym to
połączenie polega, wiedzieć kto ma jakie dobre strony i z nich
korzystać.
Stefan Rudnik w kwestii transformacji energetycznej Portu Gdańsk zreferował, że – podobnie jak w Gdyni – wszystkie zakontraktowane i przyszłe nabrzeża są „OPS ready”. Operatorzy portowi w Gdańsku wprowadzają automatyzację procesów, m.in. elektryczne suwnice placowe. Piotr Gorzeński z Portu Gdynia stwierdził z kolei, że „porty powinny słuchać wiodących graczy transformacji, myśleć i konfigurować tak ustawienia, żeby dla tych, którzy mają tę transformację kreować, były najwygodniejszymi miejscami”. Piotr Dziubałtowski zapewnił, że PGE Baltica nie będzie się oglądać na nikogo i będzie kreować łańcuchy dostaw. Andrzej Bojanowski powiedział jeszcze o potrzebie stworzenia oddolnie strategii dla branż przemysłowej, opracowanej przez biznes, ale we współpracy z przyszłymi pracownikami – obecnymi uczniami i studentami. Janusz Czajkowski życzył wszystkim, by spotkania i integracje branżowe kończyły się kontraktami i podkreślał, że „infrastruktura krytyczna państwa rozszerza się nie do portów, a do statków”. Wtórował mu w tym Arkadiusz Aszyk, który dodał na zakończenie, że potrzebne są też odpowiednie kadry, bo wkrótce zmieni się stosunek importu energii do jej zużycia w Polsce.
Pełna galeria zdjęć z IV Rejsu z GospodarkaMorska.pl:
Mitsubishi Shipbuilding dostarcza duży prom samochodowy Keyaki japońskim zamawiającym
Szwedzi czekają na polskie promy. W porcie Ystad rosną obawy o finanse i przyszłość wspólnego projektu
HD Hyundai jako pierwsza stocznia wyprodukował 5 tys. jednostek
Diehl Defence i Lockheed Martin łączą siły w zakresie obrony powietrznej dla sił morskich
Fincantieri rozpoczyna plan rozwoju stoczni. Podpisano koncesję na port w Ankonie
Navantia zbuduje okręty wsparcia dla brytyjskiej floty. Postęp programu Fleet Solid Support (FSS)
Norweski przewoźnik otrzymał pierwszy statek PCTC zgodny z nowymi przepisami bezpieczeństwa IMO
W Peru rozpoczęto budowę fregaty. To kolejne z serii przedsięwzięć w ramach rozwoju floty i branży okrętowej