Nocą z niedzieli na poniedziałek doszło do kolizji statków w terminalu DCT w Gdańsku. Choć zdarzenie było niegroźne, jedna z jednostek potrzebuje naprawy.
Jak informowaliśmy w poniedziałek, w DCT przy nabrzeżu T1 doszło do kolizji dwóch kontenerowców. Jak powiedział kierownik KGK Kapitanatu Portu Gdańsk Bohdan Mociewicz, ze wstępnych ustaleń wynika, że pływający pod holenderską flagą Escape za wcześnie zrestartował silnik i uderzył w rufę stojącego przed nim Hanni, pływającego pod banderą niemiecką.
– To był błąd techniczny albo ludzki. Uszkodzenia nie są duże, bo nie odbywało się to przy dużej prędkości – mówił Mociewicz.
Kapitanat zajmuje się ustalaniem szczegółów zdarzenia. O sprawie poinformowana została również Państwowa Komisja Wypadków Morskich.
Urząd Morski w Gdyni poinformował, że nie doszło do zanieczyszczenia wód portowych, nikt też nie ucierpiał. Nie ma także w tej chwili podstaw do orzeczenia winy i nałożenia kary.
Magdalena Kierzkowska z Urzędu Morskiego powiedziała także, że Escape otrzymał niezbędne zgody klasyfikatora żeby wyruszyć w dalszą podróż, co oznacza, że statek nie odniósł znaczących uszkodzeń. Jednostka dopłynęła już do docelowego portu w rosyjskim Bałtyjsku. Inaczej sprawy mają się z Hanni, który wciąż cumuje przy nabrzeżu DCT. Kierzkowska dodała, że ten statek wymaga napraw stoczniowych.
Dwa największe na świecie promy wodorowe powstaną w Norwegii
Wyciek wody i porażenie prądem przyczyną śmierci technika na pokładzie promu Stena Line
Mein Shiff 7 przygotowuje się do prób morskich. To kolejny wycieczkowiec powstający w Meyer Turku
Wyposażenie napędu od Kongsberga nada prędkości fregatom niderlandzkiego "Miecznika"
Saab dostarczy siłom morskim Hiszpanii systemy ostrzegania laserowego dla nowych fregat
Tragedia w gdańskiej stoczni. To było morderstwo, nie wypadek