• <
nauta_2024

"Ta Jaskółka wiosnę uczyniła." Nachodzą lepsze czasy dla marynarki wojennej i branży okrętowej?

Strona główna Przemysł Stoczniowy, Przemysł Morski, Stocznie, Statki "Ta Jaskółka wiosnę uczyniła." Nachodzą lepsze czasy dla marynarki wojennej i branży okrętowej?

Partnerzy portalu

Fot. GospodarkaMorska.pl

Ceremonia cięcia blach pod przyszły niszczyciel min proj. 258 ORP Jaskółka, która odbyła się 28 marca br., może być traktowana nie tylko jako rozpoczęcie budowy kolejnych okrętów typu Kormoran 2, ale też początek ciągu największych jak dotąd inwestycji dla morskiego rodzaju sił zbrojnych w XXI wieku.

Wraz z pierwszym podniesieniem bandery na ORP Kormoran w 2017 roku nadeszła pewna zmiana w dotychczasowym stanie polskiej Marynarki Wojennej. Po optymistycznym początku nowego stulecia (wejście do służby kilku nowych okrętów i kontynuacja działalności w ramach NATO) rozpoczęły się zmiany związane z jej redukcją, gdy ze służby wycofywano nie tylko pojedyncze okręty, ale też całe ich zgrupowania. Wiązało się to nie tylko ze zmianą strategii użycia sił zbrojnych, ale też cięcia wydatków na obronność, argumentując to również zmianami geopolitycznymi, co udzielało się także w innych państwach Europy i nawet USA nie były temu obojętne. W przypadku Polski doszło do tego podważanie, także w gronie ekspertów, potrzeby posiadania większych sił morskich, sugerując drugorzędne znaczenie Morza Bałtyckiego jako małego akwenu, dla którego okręty w rodzaju fregaty określano jako "za duże na Bałtyk".  To negatywnie odbijało się nie tylko na polskiej flocie, ale również przemyśle stoczniowym. Brak zamówień, bądź ciągnące się limbo projektów sprawiło, że stocznie wypuszczające niegdyś okręty dla Polski oraz innych państw (wiele z nich wciąż służy pod różnymi banderami) mogły co najwyżej remontować coraz starsze jednostki. Symbolem tej sytuacji stał się kadłub prototypowej korwety Gawron, która miała być pierwszą z siedmiu tego rodzaju, co miało nie tylko wzmocnić obronność kraju, ale też pomóc Stoczni Marynarki Wojennej zmagającej się z problemami finansowymi. Z racji jednak na trudności z budową, w tym finansowaniem projektu oraz niechęcią kolejnych rządzących do tego przedsięwzięcia, budowa kadłuba ciągnęła się kilkanaście lat i pochłaniając ogromne koszty. Pod tym względem okres po 2005 roku był w oczach wielu jednym z najgorszych w historii polskiej floty.

Światełko w tunelu?


Nadzieję na zmiany pojawiły się po 2012 roku, gdy pomimo niedawnego, światowego kryzysu finansowego ówcześni rządzący zdecydowali się na podjęcie kilku programów w zakresie branży okrętowej. Oprócz ogłoszenia rozwoju wielu programów, w tym znanego pk. Orka dt. okrętów podwodnych, zatwierdzono zamówienie na nowe niszczyciele min proj. 258 dla 13. Dywizjonu Trałowców 8. FOW, holowniki proj. B860 dla Dywizjonu Okrętów Wsparcia 3. FO i 12. Dywizjonu Trałowców 8. FOW, a także przeobrażenia Gawrona w przyszłą korwetę patrolową ORP Ślązak. Choć w międzyczasie niektóre programy były zamrażane lub zamykane (m.in. w związku z upadłością Stoczni Marynarki Wojennej, którą zakupiła Polska Grupa Zbrojeniowa), to w 2015 roku miało miejsce wodowanie tak Ślązaka, jak i prototypowego Kormorana. Podniesienie bandery na tym drugim może i było kroplą w morzu potrzeb floty, ale ta okazała się jedną z kolejnych, dających nadzieję na wielką zmianę. Tę z kolei symbolizowało cięcie blach na dwa kolejne niszczyciele min, a potem też podniesienie w 2019 roku bandery na wspomnianej korwecie patrolowej proj. 621M i wcielenie do Dywizjonu Okrętów Bojowych 3. FO oraz rozpoczęcie budowy sześciu nowoczesnych holowników. Pomimo wybuchu w 2020 roku pandemii COVID-19 prace szły dalej i przez kolejne lata w prasie pojawiały się kolejne informacje o powstawaniu i wcielaniu do służby nowych jednostek. Najgłośniejszym i komentowanym zarazem tematem okazała się zamiana w 2021 roku programu Murena, związanego z budową korwet, na Miecznik, który oznaczał dostawę trzech wielozadaniowych fregat dla Dywizjonu Okrętów Bojowych 3. FO. Wybuch wojny na Ukrainie przyspieszył też wiele decyzji w zakresie przedsięwzięć okrętowych. Stąd władze podpisały kontrakty na dostarczenie trzech kolejnych niszczycieli min typu Kormoran 2 w czerwcu 2022 roku dla 12. Dywizjonu Trałowców, a także dwóch okrętów rozpoznania elektronicznego w ramach programu Delfin dla Grupy Okrętów Rozpoznawczych 3. FO w listopadzie 2022 roku.

Można stwierdzić, że lata 2017-2023 oznaczały kolejny, ważny epizod zmian w polskiej Marynarce Wojennej i branży stoczniowej. W gdańskiej stoczni Remontowa Shipbuilding S.A. zbudowano i przekazano Zamawiającemu wszystkie holowniki (ostatnim był H-13 Przemko w maju 2021 roku), a także dwa niszczyciele min proj. 258, kolejno w sierpniu 2022 (ORP Albatros) i lutym 2023 (ORP Mewa). Cięcie blach na czwartego Kormorana w marcu 2023 roku oznacza tu symbolicznie rozpoczęcie kolejnego etapu wielkich inwestycji, w których bierze udział zarówno branża stoczniowa, jak i morski rodzaj sił zbrojnych.

- To niesamowite wyzwanie, oznaczające zmiany w strukturach dywizjonu. Trwa szkolenie mojej załogi oraz kompletowanie dwóch kolejnych w oparciu o istniejącą infrastrukturę i wcześniejsze niszczyciele min proj. 258. Działamy też w ramach grupy organizacyjnej, współpracującej z konsorcjum i uzgadniającej z nim wszystkie aspekty budowy okrętów, w tym do momentu ich przekazania - podkreślił przyszły dowódca ORP Jaskółka kpt. mar. Kamil Kalina.

Fot. GospodarkaMorska.pl

Ogrom pracy


Rozpoczynająca się budowa oznacza wyzwanie dla lidera konsorcjum odpowiedzialnego za program Kormoran 2, stoczni Remontowa Shipbuilding S.A. Na jej terenie powstaną nie tylko przyszłe ORP Jaskółka, ORP Czajka i ORP Rybitwa (w ramach konsorcjum wraz z Ośrodkiem Badawczo-Rozwojowym Centrum Techniki Morskiej S.A. i PGZ Stocznia Wojenna Sp. z o.o.), ale też (jako podwykonawcy) dwa okręty rozpoznania elektronicznego programu Delfin. Głównym wykonawcą tego ostatniego jest szwedzki koncern Saab, który odpowiada też za dostarczenie zaawansowanych systemów misji. Wraz z gdańską stocznią dokona wspólnego uruchomienia oraz zdania jednostek.

Remontowa Shipbuilding S.A. jest też członkiem kolejnego konsorcjum, tym razem odpowiadającego za program Miecznik, w którego skład wchodzą także Polska Grupa Zbrojeniowa S.A. (lider), PGZ Stocznia Wojenna Sp. z o.o., a partnerami zagranicznymi są firmy Babcock, Thales UK oraz MBDA UK. Ten ogrom przedsięwzięć budzi zarówno podziw, jak i obawy. Jednocześnie należy pamiętać, że to na terenie gdańskiej stoczni odbyło się w grudniu 2020 roku pierwsze w polskiej branży stoczniowej w XXI wieku podwójne wodowanie jednostek dla polskiej floty, obecnych ORP Mewa i H-13 Przemko. Było to dowodem na możliwości krajowego przemysłu okrętowego w zakresie budowy jednostek na potrzeby tak wymagającego zamawiającego, jakim jest morski rodzaj sił zbrojnych.

- To dla nas ważny sygnał, że kontynuujemy produkcję i zarazem powód do dumy, że zamawiający tak docenił naszą pracę. Pomaga nam także dotychczasowe doświadczenie, dzięki czemu możemy utrwalać współpracę w zakresie budowy okrętów. W tym celu rozwijaliśmy i utrzymywaliśmy kadrę specjalistów, jednocześnie ściągając i szkoląc kolejnych. Kupiliśmy dodatkowe urządzenia do cięcia blach i profili. Idziemy w kierunku modernizacji zakładu, aby była szybsza i tańsza, zapewniając też konkurencyjność stoczni. Niemniej najważniejszy jest teraz sprawny i liczny zespół, który musi być sprawdzony i przygotowany. Dbanie o niego jest dla nas kluczowe. Mamy też ustalone terminy na wszystkie inwestycje, aby w przeciągu kolejnych lat sukcesywnie wywiązywać się z zobowiązań. Musimy też dynamicznie reagować na to, co się dzieje na rynku - podkreślił dyrektor projektu 258/4-6 z stoczni Remontowa Shipbuilding S.A. Robert Stola.

Fot. GospodarkaMorska.pl

Krajowy nadzór


Ważnym aspektem obok budowy okrętów przez krajowy przemysł stoczniowy jest również certyfikacja ze strony krajowej instytucji, którą w przypadku niszczycieli min proj. 258 zajmuje się od początku Polski Rejestr Statków. Służy wsparciem w fazie projektowej, budowy, a także nadzoru. Fakt, że Kormorany służą pod biało-czerwoną banderą i stanowią wkład w bezpieczeństwo morskich interesów państwa można traktować jako sukces tej współpracy. Okręty są budowane zgodnie z przepisami, jakie opracował PRS, co dotyczy budowy kadłuba i jego bezpieczeństwa, w tym niezatapialności i dostosowania na panujące warunki atmosferyczne. Jednostki muszą spełniać szereg wymagań dotyczących wykrywalności oraz narażenia na obiekty niebezpieczne czające się pod wodą. To wiele aspektów, w tym i wyposażenia, a towarzystwo certyfikuje wszystko poza uzbrojeniem.

Ważnym aspektem decydującym o roli PRS jako certyfikatora polskich okrętów jest nie tylko dostępność w kraju, ale też doświadczenie specjalistów, wśród których są byli oficerowie polskiej Marynarki Wojennej, posiadający odpowiednią wiedzę oraz kwalifikacje, aby zajmować się tym tematem i reprezentować instytucję podczas prac stoczniowych. Dotyczy to zarówno nadzoru, jak i doradztwa. Wiedza nabyta przez lata prac podczas budowy okrętów dla morskiego rodzaju sił zbrojnych i wypracowane przepisy mogą być także istotnym atutem w kwestii wskazania jako certyfikatora nadzorującego tworzenie kolejnych jednostek dla polskiej floty.

Planowane inwestycje pokazują, że lata 20-te XXI wieku pozostaną stale pracowite dla polskiej branży stoczniowej. Wśród największych i najbardziej oczekiwanych inwestycji pozostaje zaplanowane na sierpień cięcie blach pod pierwszą, prototypową, wielozadaniową fregatę programu Miecznik.

etmal_790x120_gif_2020

Partnerzy portalu

EU_CERT_2024

Dziękujemy za wysłane grafiki.