• <
KONGSBERG_2023

Czy instytucje finansowe pomogą rozwijać polską branżę morską? [KOMENTARZE]

15.11.2021 23:55 Źródło: własne
Strona główna Przemysł Stoczniowy, Przemysł Morski, Stocznie, Statki Czy instytucje finansowe pomogą rozwijać polską branżę morską? [KOMENTARZE]

Partnerzy portalu

Czy instytucje finansowe pomogą rozwijać polską branżę morską? [KOMENTARZE] - GospodarkaMorska.pl
Fot. GospodarkaMorska.pl

Rejs z GospodarkaMorska.pl za nami, jednak nie milkną echa dyskusji, które miały miejsce w kameralnej atmosferze na promie Polferries. Najwięcej emocji wzbudził panel na temat warunków finansowo-prawnych rozwoju sektora morskiego w Polsce. W naszym podsumowaniu prezentujemy część wniosków, które podnieśli uczestnicy konferencji na morzu. Prezesów stoczni i instytucji finansowych pytamy o to, co jeszcze trzeba zrobić by wypracować mechanizmy współpracy, które na lata ułatwią rozwój polskiego offshore.  

Krzysztof Kulczycki, przewodniczący rady nadzorczej stoczni Crist podkreśla, że główną kwestią problemową jest brak zrozumienia przemysłu stoczniowego przez organy finansowe.

– Mam na myśli szczególnie nowe budowy, bowiem to kontrakty długoterminowe. My wiemy, że stocznie budujące jednostki w Europie starają się budować na zasadzie zaliczek armatorskich, na które armator wymaga gwarancji bankowych lub ubezpieczeniowych – zaznacza przewodniczący Kulczycki.

Stocznia daną jednostkę buduje od roku do trzech lat. W praktyce wygląda to tak, że klient wymaga od stoczni gwarancji zwrotu zaliczki. Może ona pochodzić od banku lub instytucji ubezpieczeniowej.

– Aby rozpocząć w ogóle produkcję musimy otrzymać zaliczkę by zapłacić za materiały. W momencie podpisania kontraktu zamawiamy pierwszy materiał stalowy, który przyjdzie do stoczni po około sześciu tygodniach. W ciągu tych tygodni muszę od klienta otrzymać zaliczkę aby zapłacić dostawcy materiału. Mimo to, przy samym zamówieniu już się płaci dziesięć procent wartości zamówienia z własnych środków obrotowych – tłumaczy przewodniczący.

– Natomiast rozmowy z bankiem czy instytucją ubezpieczeniową trwają średnio trzy, cztery tygodnie. Po uzyskaniu gwarancji, przesyłam ją do klienta, a ten dostarcza całą pierwszą zaliczkę na pierwsze dostawy materiały.

Skąd problemy z otrzymaniem gwarancji zwrotu zaliczki?

– Bolączką branży jest, że instytucje finansowe nie mają ekspertów, którzy znaliby się biegle na przemyśle stoczniowym. Ich obecność powinna być oczywista na przykład w dziale ryzyka czy sprzedaży – podpowiada.

– Szkoda, że Warta jako największy w Polsce ubezpieczyciel w branży morskiej nie angażuje się w wystawianie gwarancji zwrotu zaliczki, mimo że ma znakomitych fachowców w tej dziedzinie już zatrudnionych w swoim zespole pracowników – boleje przewodniczący Kulczycki.

– Inni ubezpieczyciele wystawiają takie gwarancje zwrotu zaliczki, jednak oni mają co najwyżej współpracujących doradców. Zachodzi tu więc pewien paradoks i poczucie brakującego potencjału, który już wypracowano.

Walka z mentalnością bankową

Z czego może wynikać niepełne zrozumienie branży stoczniowej przez instytucje ubezpieczeniowo-finansujące?

– Banki obawiają się najczęściej bankructwa, niewykonania zamówienia na czas. Jednak trzeba zauważyć, że jeśli na przykład statek jest w części wykonany, a my zwrócimy bankowi pieniądze, to przecież nic nie zrobimy z połową takiej jednostki – żartuje przewodniczący. – To dlatego obawy banków rozwialiby eksperci znający się na stoczniach, którzy analizowaliby szczegółowo ich działalność, treść kontraktów w kwestiach finansowych, i to czym są one zabezpieczone – uważa i dodaje, że pewna niechęć branży finansowo-ubezpieczeniowej wynika z trudnej historii stoczni, m.in. upadku Stoczni Gdańskiej, Stoczni Szczecińskie i Stoczni Gdyńskiej. 

– Konieczna jest zmiana mentalności. W branży stoczniowej przed nami zupełnie nowe czasy, nowe rozdanie. Wszyscy na nim powinni skorzystać – podsumowuje.

Dość dyskusji, czas na działania

Natomiast Marek Siemaszko, prezes stoczni Safe zwraca uwagę, że czas dyskutowania już minął, a nadszedł moment na realne działania z udziałem wszystkich, którzy będą zaangażowani we współpracę ze stoczniami – nie tylko na poziomie finansowym.

– Na niedawnej konferencji padły deklaracje, że mógłby powstać twór skupiający zawężone grono przedstawicieli  ubezpieczeń, finansów, stoczni, ministerstwa finansów lub Departamentu Gospodarki Morskiej - po to by rzeczywiście wypracować wiążący mechanizm – przypomina Marek Siemaszko i dodaje, że spotkanie będzie miało sens tylko wówczas, gdy wezmą w nich udział również politycy różnych stron, reprezentujący komisje zajmujące się gospodarką morską.

– Rozmawiajmy w tym miejscu, gdzie będą ci, którzy temat poniosą dalej do ośrodków decyzyjnych – podkreśla.

I dodaje, że w temacie sytuacji stoczni powiedziano już wszystko, a nawet więcej.

130 mln popłynie z... falami?

– Każdy ma swoje racje. Banki oferują teoretycznie produkty finansujące producentów i eksporterów , ale rygory i ograniczenia proceduralne w nich zawarte powodują iż oferta ta w znikomym stopniu jest możliwa do wykorzystania przez stocznie i armatorów. Potrzebne są dodatkowe środki wspomagające sektor budowy i eksploatacji statków. Takim produktem w przeszłości miał być Fundusz Morski – przypomina Siemaszko. 

– My doskonale rozumiemy, że lepiej się finansuje kogoś, kto ma dziesięć procent zysku, bo nawet jeśli się potknie, to wciąż zostanie mu pięć czy osiem procent z zysku. 

Prezes Safe po raz kolejny uczula, że przemysł budowy statków na świecie nie pracuje na takich zyskach, jak nasz krajowy.

– Są więc nam potrzebne mechanizmy i rozwiązania, które pozwolą skorzystać z tego, co jest do wzięcia. Jeśli ich nie uruchomimy, to opowiadanie, że „130 mld zł leży do wzięcia w energetyce wiatrowej na morzu”, to będzie to dosłanie już tylko opowiadane. A te pieniądze popłyną razem z falami obok naszego nosa – kwituje.

BGK stawia na dialog. "Przede wszystkim wymieńmy się argumentami"

Dyrektor Departamentu Ekspansji Zagranicznej i Finansowania Handlu z Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK) przekonany jest, że podstawą jest dialog potrzebny by przybliżyć stanowiska obu stron. 

– W tym celu należy wymienić się argumentami wynikającymi ze specyfiki działalności zarówno instytucji finansowych, jak i podmiotów działających w branży stoczniowej, poznać konkretne potrzeby sektora i wspólnie poszukać rozwiązań – mówi na wstępie Arkadiusz Zabłoński, dyrektor BGK. – Konferencja była pierwszym krokiem do wzajemnego zrozumienia, ale, aby mówić o konkretnych rozwiązaniach należy skupić się na konkretnym problemie. Generalne dyskusje zawsze dotyczą kwestii ogólnych i z uwagi na ciążące na banku zobowiązanie do zachowania tajemnicy bankowej nie mogą dotyczyć konkretnego przypadku. 

Arkadiusz Zabłoński zaznaczył, że finansowanie sektora stoczniowego można podzielić na dwa obszary: finansowanie inwestora oraz wykonawcy.

– O ile w przypadku finansowania wykonawcy najczęściej mamy do czynienia z krótkoterminowym finansowaniem realizowanych kontraktów, zarówno jeśli chodzi o potrzeby płynnościowe, jak i gwarancyjne, to finansowanie inwestora wymaga w większości przypadków zastosowania długoterminowego finansowania projektowego, „uszytego” na miarę potrzeb danej transakcji – tłumaczy dyrektor BGK.

– W obu przypadkach bank analizuje wszelkie ryzyka związane z zaangażowaniem kredytowym czy gwarancyjnym i proponuje adekwatną strukturę finansowania, aby te ryzyka zminimalizować. Należy pamiętać o tym, że działalność bankowa jest prawnie bardzo mocno uregulowana i podlega nadzorowi KNF. 

I jak dodaje, rozwiązania finansowe oferowane przez BGK we współpracy z Korporacją Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych S.A. (KUKE) adresują potrzeby sektora i oparte są o najlepsze praktyki i rozwiązania światowe.

Biznes morski za granicą. Wzór niedościgniony? 

– Jeśli międzynarodowe instytucje finansowe od wielu lat stosują tego typu schematy w finansowaniu rozwoju sektora gospodarki morskiej w poszczególnych krajach, to chciałbym poznać i zrozumieć przyczyny, które uniemożliwiają zastosowanie tego typu rozwiązań w rozwoju polskiego sektora stoczniowego. Taka teza przewijała się podczas dyskusji panelowych w trakcie całej konferencji – przypomina.

Dyrektor Zabłoński uważa również, że warto przybliżyć własne stanowiska i pogłębić tę dyskusję, aby zrobić kolejny krok, a BGK jest bankiem rozwoju. Co to oznacza w praktyce?

– Jesteśmy bankiem, który wspiera zrównoważony rozwój społeczno-gospodarczy naszego kraju. Tym różnimy się od banków komercyjnych, że patrzymy na naszą działalność nie przez pryzmat zwrotu na kapitale, ale przez pryzmat potrzeb rozwoju wszystkich sektorów gospodarki, w tym sektora stoczniowego. BGK wspiera ekspansję międzynarodową polskich przedsiębiorstw. Jesteśmy obecni na 75 rynkach zagranicznych w różnych sektorach, to chyba najlepszy przykład zaangażowania, rozumienia i odpowiadania na potrzeby zgłaszane przez polskich przedsiębiorców. Jestem przekonany, że wzajemne zrozumienie ograniczeń związanych z działalnością bankową oraz sytuacji rynkowej, w której obecnie znajduje się sektor stoczniowy, pozwoli nam wspólnie wypracować adekwatne rozwiązanie – podsumowuje.

"Przemyślmy, czy oczekiwań nie jest zbyt wiele"

Dyrektor Departamentu Ubezpieczeń i Współpracy Międzynarodowej w Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych S.A. (KUKE) uważa, że krokiem na przód będzie rzetelna i obiektywna refleksja odnośnie oczekiwań ze strony szeroko rozumianego sektora stoczniowego, czyli zarówno stoczni, jak i armatorów, w stosunku do pozostałych podmiotów uczestniczących w procesie kontraktowania i finansowania budowy statków.

– Uważam, że warto zastanowić się, czy oczekiwania kierowane na linii armator-stocznia związane z zabezpieczaniem finansowania każdej ze stron w procesie budowy statków nie są czasami nieco na wyrost – mówi Piotr Maciaszek, dyrektor w KUKE.

– Jeśli bowiem zamawiający i wykonawca podczas negocjacji kontraktowych spojrzą z szerszej perspektywy, czyli oczami drugiej strony, na kwestie związane z finansowaniem całego procesu budowy statku, to może się okazać, że rezygnacja z niektórych instrumentów finansowych i zastąpienie ich innymi instrumentami dającymi podobne bezpieczeństwo kontraktowe, np. zastąpienie gwarancji zwrotu zaliczek przewłaszczeniem na zabezpieczenie statku w budowie, umożliwi drugiej stronie wykonanie kontraktu w ramach posiadanych limitów gwarancyjnych i kredytowych w instytucjach finansowych. 

Innymi słowy, może się to stać bez konieczności poszukiwania zwiększonej pojemności w tym zakresie, która dla instytucji finansowych może być problematyczna ze względu na przekroczenie wskaźników i pułapów wynikających z modeli oceny ryzyka.

W odniesieniu do stoczni, dyrektor z KUKE wskazuje, że o ile możliwości techniczne dotyczące wybudowania statku są na ogół dość oczywiste, to jednak ryzyko finansowania danego przedsięwzięcia może być postrzegane odmiennie, jeżeli skala finansowania będzie znacznie przekraczała kapitały własne i majątek stoczni.

Partnerstwo w biznesie

– Należy postawić pytanie, czy oczekiwań w stosunku do instytucji finansowych nie jest zbyt dużo i czy to właśnie z tego nie wynika postrzeganie tych instytucji jako konserwatywnych w zakresie oceny ryzyka sektora stoczniowego? Z mojego punktu widzenia, każdy chce być traktowany po partnersku – mówi. 

– Przy obecnym wykorzystaniu limitów gwarancyjnych i ciągłym oczekiwaniu udzielania nowych gwarancji musi w końcu nadejść taki moment, że skończy się pojemność dla danego podmiotu. Niektóre projekty stoczniowe są obliczone na bardzo duże kwoty. Jeśli widzimy, że zapotrzebowanie finansowe firmy nie jest adekwatne do jej skali działalności, to jest to problem i nie chodzi tutaj bynajmniej o sektor stoczniowy, tylko o obiektywne podejście do oceny ryzyka, które jest standardem wymaganym przez prawo od instytucji z sektora finansowego. Może remedium na takie problemy będzie zaproszenie inwestorów branżowych albo finansowych, którzy w zamian za określoną stopę zwrotu, będą w stanie poprawić płynność firmy poprzez podniesienie jej kapitałów zakładowych i pozwolą tym samym na długoterminowy rozwój? – pyta.

Podkreśla, że kluczowe jest by kapitały własne firmy i jej zobowiązania finansowe były na odpowiednim poziomie.

– Jeśli oczekiwany poziom zaangażowania instytucji finansowej w zabezpieczanie kontraktów przekracza posiadany przez stocznię kapitał własny, to dochodzimy do granicy, za którą nie ma już dalszej pojemności na nowe projekty – ocenia Piotr Maciaszek.

Nie ma sytuacji bez wyjścia. „Stwórzmy małe zespoły robocze”

– Problem ten może zostać jednak rozwiązany i nie jest to sytuacja bez wyjścia. Oczywiście najprostszym rozwiązaniem byłoby podniesienie kapitału zakładowego przez stocznię. Jeżeli nie jest to jednak możliwe, to wtedy należy inaczej układać relacje kontraktowe i współdziałać w tym zakresie z armatorem, który np. nie będzie oczekiwał gwarancji zwrotu zaliczek i zaspokoi się wyłącznie przewłaszczeniem na zabezpieczenie statku w budowie oraz gwarancją dobrego wykonania kontraktu – sugeruje.

Wskazuje również na potrzebę spotkań w małych zespołach roboczych, podczas których wszystkie zainteresowane strony z sektora stoczniowego i finansowego poznają lepiej swoje oczekiwania, możliwości, a także ograniczenia, i postarają się wypracować bardziej efektywne mechanizmy współpracy dotyczącej budowania i finansowania statków – w duchu partnerstwa i konstruktywnej współpracy wszystkich stron.

– Usiądźmy i porozmawiajmy: co jest do wykonania po stronie kontraktowej, a co po stronie finansowej. Przy takim stole powinny usiąść: stocznia, armator, banki finansujące te podmioty i główny biorca ryzyka projektów z sektora stoczniowego, czyli KUKE. Zastanówmy się w tym gronie, co można zrobić inaczej z korzyścią dla wszystkich zainteresowanych – podsumowuje Piotr Maciaszek.


Jak sprawę widzi bank komercyjny?


Bank Pekao przypomina o swoim bogatym doświadczeniu w finansowaniu polskiej branży morskiej.

– Uczestniczymy w finansowaniu wielu projektów służących rozwojowi sektora morskiego, jak również przyglądamy się nowym inicjatywom pojawiającym się w kręgu zainteresowania naszych klientów – deklaruje Jakub Płażyński, dyrektor  Departamentu Bankowości Międzynarodowej i Finansowania Handlu w Banku Pekao S.A.

W rozmowie z GospodarkaMorska.pl podkreśla, że prowadząc proces aranżacji finansowania działalności gospodarczej, bank wspiera przedsiębiorców na każdym z jej etapów.

– Widzimy potrzebę dokapitalizowania branży, aby sprostać wymaganiom rynku, pozwalając na realizację kontraktów międzynarodowych. W zależności od potrzeb naszych klientów, przygotowujemy szyte na miarę rozwiązania finansowe – zapewnia Jakub Płażyński.  

etmal_790x120_gif_2020

Partnerzy portalu

aste_390x150_2023
AVEXON

Dziękujemy za wysłane grafiki.