• <
nauta_2024

Supon znają już pokolenia - tutaj każdy może rozwinąć skrzydła

Strona główna Przemysł Stoczniowy, Przemysł Morski, Stocznie, Statki Supon znają już pokolenia - tutaj każdy może rozwinąć skrzydła

Partnerzy portalu

Supon znają już pokolenia - tutaj każdy może rozwinąć skrzydła - GospodarkaMorska.pl
Fot. Supon

Inwestowanie w rozwój zawodowy pracowników, przywiązanie do rodzinnych wartości, jak i stałe rozwijanie biznesu z naciskiem na kulturę bezpieczeństwa przeciwpożarowego na lądzie i morzu, sprawiają, że w firmie Supon zbudowano wiele długoletnich karier.

Historia spółki rozpoczyna się w 1958 roku od powołania Wydziału Zakładu Usługowo-Produkcyjnego jako komórkę koordynującą i nadzorującą działalność Związku OSP. W 1976 roku powstaje Centrala Handlowo-Techniczna Sprzętu Pożarowego i Ochronnego Supon, w której skład wchodzi kilkanaście Wojewódzkich Zakładów Usługowo-Produkcyjnych oraz Centrala Sprzętu Pożarniczego CENPO.

Obecnie mija już 43 lata, odkąd w firmie pojawił się Jerzy Hurkałło – wieloletni prezes firmy.

– Przyszedłem, jak to się mówi, „na chwilę”, a kluczowym argumentem był dobry dojazd do pracy. Wtedy, w 1979 roku, siedziba firmy mieściła się w gdyńskim Orłowie – opowiada z sentymentem prezes Hurkałło. – Zaczynałem od postaw jako główny mechanik, później była praktyka w gdyńskiej stoczni. Ta praca mnie pochłonęła, przez lata na kolejnych stanowiskach piąłem się wyżej.

Dopiero w 1991 roku nastąpiło przekształcenie w spółkę akcyjną Przedsiębiorstwo Handlowo-Techniczne Supon S.A. z siedzibą w Straszynie.

– Poprzednia dyrektor miała wizję spółki akcyjnej pracowniczej. A wszystko po to by zachować stanowiska pracy dla ludzi, którzy tu byli od lat. Zaczęliśmy więc odkupywać akcje od ludzi, którzy nie wiązali się z firmą – wspomina.

Supon. Ponad 60 lat tradycji

Na szczyt udało im się wybić dzięki specjalistycznym usługom.

– Udało się wyspecjalizować w wąskim zakresie i to był nasz sukces. Na początku 80 proc. naszej działalności to był handel m.in. odzieżą ochroną, hełmami, gaśnicami i wszystkim co z tym związane – wspomina szef spółki. – Warto przypomnieć, że jak się rano przyjeżdżało do pracy, to kolejka zaopatrzeniowców miała kilka kilometrów. Pewne produkty były dostępne tylko u nas.

Ważnym momentem dla firmy był rok 1999, w którym Supon zdobył certyfikat ISO 9001, gwarantujący najwyższą jakość usług. Dekadę później nastąpiło przeniesienie firmy do nowego budynku usługowo-biurowego z halą magazynową.

– Część Suponu została w Orłowie ze względu na bliskość do portu i stoczni. Wtedy uważałem, że to spore źródło zarobku i ani trochę się nie pomyliłem – mówi prezes Hurkałło. – Plany obecnie mamy takie, by scalić nasze działy terenowe.

 Przełomowy okazał się również rok 2021. To wtedy nastąpiło rozpoczęcie projektu budowy nowego budynku produkcyjno-magazynowo-biurowego w Straszynie. – Docelowo chcemy przenieść dwa oddziały, czyli Orłowo i Pruszcz Gdański właśnie do Straszyna – zapowiada prezes.

Kluczowe kierunki rozwoju

Szefowi PHT Supon S.A.  marzy się dalszy rozwój techniczny firmy, którą budował przez lata.

– Chcemy być rozpoznawalnym  autoryzowanym montażystą i serwisantem stałych instalacji gaśniczych wodnych i gazowych – mówi prezes.

 Dziś kluczowe dla firmy są techniczne systemy zabezpieczeń przeciwpożarowych.

  – Ostatnią kompleksową instalacją, której jesteśmy dumni, to system wodny „Hi-Fog” firmy Marioff  zamontowany na wycieczkowcu Crystal Endeavor w niemieckiej w stoczni MW Werften w Stralsundzie. Naszym zdaniem system mgły wodnej to najbardziej przyjazny system gaśniczy – przekonuje prezes.

Fot. www.swimmingwithwhales.com

I jak dodaje, nowoczesne systemy przeciwpożarowe montowane na statkach, to przede wszystkim systemy wodne.

– To dlatego, że gaszą nawet takie urządzenia jak transformatory pod napięciem i wszystko, co do tej pory przez kontakt z wodą było wykluczone – podkreśla Piotr Gudalewski dyrektor Supon. 

– Dla przykładu duże wycieczkowce wymagają bezpiecznej ewakuacji, takiej w której ludzie mogli oddychać i bezpiecznie wyjść, oraz by system gaśniczy nie zalał statku, nie doprowadził do jego utonięcia – tłumaczy. – Czynnikiem zabezpieczającym jest właśnie mgła wodna.

Jak przypominają eksperci Supon, technologia mgły wodnej jest stosowana już od kilku lat na lądzie. – W przypadku pożarów wieżowców również stosuje się mgłę wodną, ponieważ potrzebny jest mniejszy zbiornik wody – dodaje.

Z pokolenia na pokolenie

W przypadku wielu pracowników, praca w Suponie jest jak się okazuje „rodzinną” tradycją. Szefowie firmy w rozmowie z GospodarkąMorską.pl doliczyli się już nawet wnuków osób, które dawno już są na emeryturze.

– Mamy sporo przypadków, gdy rodzice przyprowadzają do nas swoje dorastające dzieci. Często młodzi szukają swojego miejsca, zaczynają od praktyk i nim się obejrzą zostają z nami na lata. Jeśli ktoś, się sprawdzi, przyuczy i chce pracować, ma u nas szanse na stabilną i ciekawą pracę – zapewnia prezes Hurkałło i podkreśla, że o tym trendzie przesądzają kameralna i rodzinna atmosfera, pewne wynagrodzenie.

Świadczyć o tych zapewnieniach ma niska migracja pracowników. – Staramy się również nie korzystać z usług podwykonawców. Większość  instalacji robimy sami – wyjaśnia dyrektor Gudalewski. 

– Unikamy więc umów zlecenia czy zatrudnienia na działalność gospodarczą. Nasi pracownicy mają pełne świadczenia socjalne, emerytalne. To dla nas bardzo ważne. Często przychodzą do nas ludzie zmęczeni korporacyjnym systemem pracy, ciągłymi nadgodzinami, gonitwą – ocenia prezes. 

– Cenimy sobie organizację pracy. Już na etapie rekrutacji mamy jasno sprecyzowany profil kandydata. Doceniamy chęć rozwoju, poczucie więzi z zespołem, bo tu wszyscy pracują na wspólny wynik, dbają o biznes jak o swoje. Taka strategia sprawdza się u nas od lat – przekonuje prezes.

Jacy fachowcy są dziś w cenie w tym fachu? Okazuje się, że rozchwytywaną specjalnością jest monter instalacji elektrycznej i rurowej.

– Ci ludzie są podstawą naszej firmy. Oczekujemy, że ktoś, kto do nas trafia poza szkołą ma już jakąś praktykę. Później, my i tak w niego musimy zainwestować sporo czasu. Aby „wychować” dobrego montera na instalacji mgły wodnej, potrzebny jest minimum rok. Trzeba wiedzieć, jak czytać rysunek, wyłapać różnice pomiędzy projektem a stanem rzeczywistym, czy w końcu - jak się zachować na statku, a każdy jest przecież inny – wylicza dyrektor Gudalewski.

Inwestycja w szkolenia się opłaca. "Naszą reklamą są ugaszone pożary"

Szkolenia to główny kierunek dla szefostwa PHT Supon S.A.

– Inwestycja w wyszkolenie bardzo dobrego pracownika to z pewnością sprawa priorytetowa. Nasi ludzie pracują na bardzo niebezpiecznych systemach. Wiąże się z tym wyjątkowa odpowiedzialność, nie warto iść na skróty. W razie pożaru, ocenie podlega skuteczność naszej instalacji. Nie możemy sobie pozwolić tu na żadne uchybienia. To po prostu zbyt dużo kosztuje. Naszą najlepszą reklamą są skutecznie ugaszone pożary – podkreślają szefowie firmy.

To dlatego w firmie bardzo poważnie traktuje się system odtwarzania uprawnień i pilnowanie ciągłości kwalifikacji.

Supon w zamian za zaangażowanie i chęć nauki, oferuje wsparcie doświadczonych, wieloletnich pracowników.

– Panują u nas bardzo otwarte relacje. Jeśli ktoś ma problem, pomysł, jakąś wątpliwość do omówienia – moje drzwi są zawsze otwarte. Z ludźmi trzeba po prostu rozmawiać. Nie jestem typem szefa, którego widzi się raz na rok, a spotkanie ze mną graniczy z cudem. Moim zdaniem dostępność dla pracowników, to podstawa w zarządzaniu i funkcjonowaniu firmy – podkreśla prezes.  

Firma Supon przez lata zdobyła szereg uprawnień i uznań morskich towarzystw klasyfikacyjnych.

– Naszą jakość i wiedzę doceniają towarzystwa z całego świata, od USA, przez Belgię po Japonię – mówi Adam Lelek, kierownik oddziału firmy w Orłowie, który w Suponie pracuje już 41 lat i specjalizuje się w offshore.

– Obsługujemy statki z całego świata pływające pod różnymi banderami. Oznacza to, że każdy system jest inny, a dodatkowo trzeba mieć na uwadze przepisy poszczególnych bander znacząco się różnią. Zanim statek wpłynie do portu my musimy być w stu procentach gotowi na jego obsługę.

Co to oznacza? Trzeba znać cechy statku, przewidzieć, jakie części mogą być potrzebne. Oczywiście kluczowy jest czas takiej obsługi i całego serwisu.

– Zdarza się, że nasz serwis trwa zaledwie godzinę. Pobyt statku w porcie słono kosztuje, więc jakość naszych usług jest powszechnie doceniana za dobre kompleksowe  przygotowanie i fachowość – podsumowuje Adam Lelek.


etmal_790x120_gif_2020

Partnerzy portalu

aste_390x150_2023

Dziękujemy za wysłane grafiki.