• <
nauta_2024

Famor ma już 70 lat i z sukcesem zmienił kierunek. Prezes: "Cała mądrość tkwi w załodze"

Strona główna Przemysł Stoczniowy, Przemysł Morski, Stocznie, Statki Famor ma już 70 lat i z sukcesem zmienił kierunek. Prezes: "Cała mądrość tkwi w załodze"

Partnerzy portalu

Famor ma już 70 lat i z sukcesem zmienił kierunek. Prezes: "Cała mądrość tkwi w załodze" - GospodarkaMorska.pl
Załoga wydziału mechanicznego, lata 60. XX w. / arch. Famor

Bydgoski Famor świętuje 70-lecie powstania. Firma, która zaczynała w czasach stoczniowego boomu z biegiem lat zmieniła profil działalności. Dziś stawia na eksport, kolej i przemysł okrętowy.

Famor z siedzibą w Bydgoszczy to firma dziś specjalizująca się w rozwiązaniach dotyczących oświetlenia przemysłowego i okrętowego, a także aparatury rozdzielczej i sygnalizacyjnej. Zatrudnia ponad 200 osób, a zespół projektowy liczy 24 inżynierów. 

Na przestrzeni siedmiu dekad spółka dostarczała swoje produkty dla rozmaitych branż rynku morskiego (statki, platformy wiertnicze) i rynku lądowego. W tym drugim przypadku rozwiązania Famoru wykorzystywane są m.in. w służbie zdrowia, przemyśle i budownictwie, na rynku chemicznym i wydobywczym, w taborze szynowym i kołowym czy nawet hurtowniach hydrotechnicznych.  

A tak to się zaczęło... 

Historia Famoru rozpoczyna się w 1952 roku, jednak w tym czasie firma nazywała się Bydgoskie Zakłady Sprzętu Okrętowego N16.

– W tamtym czasie produkowaliśmy projektory, naświetlacze i oprawy, rozdzielnice końcowe,  a także zdalne sterowanie silników okrętowych. Trzeba sobie przypomnieć, że w tamtych czasach, w szczytowych latach polskiego przemysłu stoczniowego budowano nawet 60 jednostek pływających rocznie – mówi Zdzisław Rakocy, prezes Famoru związany z firmą od początku lat 60.

Famor został wytypowany do tzw. produkcji specjalnej i elektronicznej.

– Produkcję specjalną realizowaliśmy dla stoczni Marynarki Wojennej. W tamtym czasie stworzyliśmy również oddział do produkcji obwodów drukowanych i kupiliśmy komputer MAIN-FRAME do przetwarzania danych typu ICL2903. Co ciekawe byliśmy w tym temacie przed bydgoskim ZETO – tłumaczy prezes Rakocy podkreślając, że to dzięki dostępności do dewiz, firma miała możliwość kupienia za dolary konkurencyjnej technologii. – Ten oddział mamy do dzisiaj. 

Z biegiem lat przemysł okrętowy tracił na znaczeniu. – Upadek stoczni szczecińskiej w 2005 roku, był również ciosem dla Famoru – wspomina. – To był dla nas moment szukania nowych kierunków, nowych rozwiązań. 

Z koleją za pan brat

Okazało się, że kierunek zmian podyktowało życie. Przedsiębiorstwo Pojazdy Szynowe Pesa Bydgoszcz leżące nieopodal Famoru okazało się dobrym partnerem do wspólnych interesów.  

 – Zmieniliśmy więc technologie wykonania i uzbroiliśmy Firmę w nowe rozwiązania. Na dziś mamy sprzęt do obróbki wszystkich materiałów: plazmę, laser, cięcie wodą, cięcie mechaniczne. Oznacza to, że każdy metal, który do nas trafia, jesteśmy w stanie obrobić, robimy od początku do końcowej postaci – opowiada.

Jeśli chodzi o zamówienia dla kolejnictwa, przełomowy był rok 2015. To właśnie na ten rynek Famor zrobił m.in. podświetlane sufity z diodami elektroluminescencyjnymi dla bydgoskiej PESY czy Fabryki Pojazdów Szynowych z grupy H. Cegielski. To również dotyczy produkcji pulpitów sterowniczych w kabinie maszynisty stosowanych w pociągach (np. trójmiejska SKM), wiatrołapów, osłon kanałów elektrycznych i kanałów wentylacyjnych.  

Prezes Rakocy wylicza, produkcja Famoru dzieli się na trzy filary: eksport (30 proc.), kolej (50 proc.) oraz przemysł okrętowy (20 proc.).

Otwarci na Skandynawię i nie tylko

Spółka najwięcej eksportuje m.in. do Holandii i krajów skandynawskich, w mniejszych ilościach do USA czy Chin. Już od 15 lat produkuje tzw. sterówki dla Skandynawii, czyli pulpity sterownicze na wszystkie jednostki pływające dla FURUNO Finlandia i KONSBERG. Na koncie ma również produkcję dla znanej szwedzkiej firmy SAAB. 

– Jeśli chodzi o produkcję tramwajów widzimy obecnie wielki potencjał we współpracy z firmą STADLER. Pierwsze rozmowy już za nami – zdradza prezes. 

Atutem Famoru jest własne biuro technologiczno-projektowe, które tworzy 24-osobowy zespół. 

– To duży potencjał. Mamy wiele projektów, którymi możemy się pochwalić. W całości wyposażaliśmy statek oceanograficzny dla Uniwersytetu Gdańskiego. Podobna jednostka była budowana w stoczni Nauta dla Szwecji i my tam również zadbaliśmy o dostawę wyposażenia. Wśród naszych bliskich współpracujących firm są również SUNREEF, SAFE, CRIST, stocznie szczecińskie WULKAN i GRYFIA w Szczecinie i z firmy z Grupy "Remontowa" – opowiada prezes.

I dodaje, że obojętnie czy mowa o promie samochodowym, Ro-Paxie, kontenerowcu czy jednostce wojennej, to Famor potrafi zaprojektować całe wyposażenie elektryczne i dostarczyć do stoczni.

– Przez te lata udało się zbudować markę, czujemy się wszędzie mile widziani. To dlatego chcemy stale się rozwijać. Dzięki pieniądzom z Unii Europejskiej, w ramach projektu unijnego 1.62 otrzymaliśmy 1,5 mln zł dofinansowania. Dołożyliśmy drugie tyle i tak udało się zmodernizować nasze linie produkcyjne. Mamy m.in. linię do automatycznego montażu podzespołów na obwodach drukowanych, profesjonalną komorę klimatyczną do badań laboratoryjnych, obrabiarki numeryczne i inne potrzebne wyposażenie.

Prezes Rakocy przyznaje również, że Famor z optymizmem patrzy na rozwijającą się branżę offshore w Polsce. 

– Liczymy, że polski „local content”, a w tym i my, zarobią na morskich farmach wiatrowych. Moim zdaniem nawet 15 proc. udziału polskiego rynku oznacza niezłe możliwości i potencjał – przyznaje szef Famoru. 

Dodajmy, że Famor posiada wiele certyfikatów jakości m.in. AQAP 2110, Certyfikat NATO, ISO 9001, ISO 13485. 

Klucz do sukcesu to zgrany zespół 

Jak przyznaje, nie bez dumny, prezes Zdzisław Rakocy pracownicy są związani z Firmą, i świadczą o tym ich długoletnie kariery.  

– Cała mądrość tkwi w załodze. Jeśli nie zaufałbym ludziom, nakazem i rozkazem nic nie osiągnę – uważa. – Muszę wierzyć w to, że ludzie są związani z Firmą. A tak jest, otrzymuję bowiem opinie z różnych stron – z działów firmy, spoza zakłada. 

– To nie jest tak, że pracuje się „dla kogoś”, ale dla siebie, dla firmy. Zdobycie zaufania zespołu i jego zrozumienie jest bardzo ważne, jednak na to pracuje się latami. Wypracowaliśmy zgraną ekipę profesjonalistów, która realnie lubi swoją pracę i utożsamia się z firmą. Mogę to powiedzieć z pełnym przekonaniem – zapewnia.

Czego życzy sobie na kolejną 70-tkę? – Oczywiście marzy mi się dobra produkcja, rozwinięcie eksportu. Liczę również, że przemysł okrętowy jeszcze się podniesie zgodnie z zapowiedziami. Taki pozytywny duch panuje również w środowisku stoczniowym, które znam od podszewki. Dla nas oznaczałoby to pełne ręce roboty i podwojenie specjalistycznych stanowisk – kończy Zdzisław Rakocy.

etmal_790x120_gif_2020

Partnerzy portalu

EU_CERT_2024

Dziękujemy za wysłane grafiki.