Na kotwicowisku portu Dakar od miesięcy kotwiczy frachtowiec porzucony wraz z załogą. Statek nie ma zasilania, nie jest też w żaden sposób oświetlony, co stwarza niebezpieczeństwo dla innych jednostek. Na frachtowcu pozostało czterech marynarzy pozbawionych opieki armatora.
Frachtowiec MV Onda (IMO 8912467) został porzucony przez armatora w grudniu 2021 roku i utknął na kotwicowisku w Dakarze dwa miesiące później. Na jego pokładzie pozostało czterech bezradnych marynarzy. Kameruńczyk, Libańczyk, Nigeryjczyk i Syryjczyk są pozbawieni odpowiednich zapasów czy możliwości uzupełnienia paliwa, dostępu do leków czy pomocy medycznej, a co gorsza na ich statku nie działa silnik, co oznacza, że jednostka nie ma również elektryczności. Poza fatalną sytuacją samych marynarzy kompletny brak oświetlenia kotwiczącej w okolicy ruchliwego portu Ondy stwarza poważne zagrożenie dla innych jednostek, szczególnie nocą i przy ograniczonej widoczności.
Mężczyźni, którzy utknęli na statku, zostali porzuceni zarówno przez właściciela jednostki, honduraską firmę Amin Ship Company, jak i dotychczasowego jej operatora, również honduraską AMJ Marine Services. Nie otrzymują od nich żadnego wsparcia, nie wspominając o należnych pensjach. Niewielkie dostawy, które dotarły na Ondę, nie wystarczają nawet do przetrwania. Na sytuację statku i jego załogi zwróciła uwagę Międzynarodowa Federacja Pracowników Transportu (ITF), która zapewniła marynarzom pełne zaprowiantowanie tak długo, jak będzie to konieczne. ITF bezskutecznie próbował także wymóc na właścicielu i operatorze przedstawienie jakichkolwiek informacji na temat sytuacji Ondy.
Sytuację
marynarzy komplikują przepisy międzynarodowego prawa. Choć są oni
ofiarami całej sytuacji – nie dość, że od kilku miesięcy przebywają w
morskim więzieniu – to ich pracodawca jest im winien pensje, łącznie
około 59 tysięcy dolarów. Wszyscy czterej złożyli wnioski o repatriację
na koszt właściciela statku, do czego mają prawo, jednakże nie stanie
się to dopóki Onda nie zostanie dopuszczona do portu. Wymagałoby to
holowania – statek nie ma działającego napędu. ITF skontaktował się z
zarządzającymi portu w Dakarze, by zapytać, dlaczego statek nie został
jeszcze przeholowany do portu na konieczne naprawy, choćby po to, żeby
jego obecność na kotwicowisku nie sprawiała zagrożenia dla innych. Port
miał odpowiedzieć, że pracownicy są zbyt zajęci, by zająć się sprawą
Ondy.
– To jest nie do przyjęcia – komentował Steve Trowsdale,
koordynator inspektoratu w ITF. – Przedkładają biznes portu nad
bezpieczeństwo marynarzy. Mam nadzieję, że ludzie, którzy podjęli tę
decyzję, mogą zostać przekonani do zmiany zdania, zanim dojdzie do
katastrofy i będą mieli na sumieniu ich życie.
Trowsdale zwraca uwagę, że na szali jest bezpieczeństwo nie tylko marynarzy na Ondzie, ale także innych.
– Na kotwicowisku w Dakarze cały czas przypływają i odpływają statki. Znajduje się ono kilka kilometrów od głównych szlaków żeglugowych Afryki Zachodniej. Nieoświetlony statek ustawiony tam w nocy naraża życie marynarzy Ondy na bezpośrednie niebezpieczeństwo, jak również tych na każdym przepływającym obok statku. Doszło już do jednego bliskiego wypadku. Jeśli tankowiec rozbije się o Ondę, dojdzie do katastrofy zarówno środowiskowej, jak i ludzkiej – mówi przedstawiciel ITF.
Onda
została jednak porzucona nie tylko przez właściciela, operatora i port w
Dakarze. Zgubiły ją również... rejestry. Operator, jak wielu innych,
wykorzystywał tak zwane „wygodne” bandery. Wcześniej statek był
zarejestrowany w Togo, ale tamtejsza administracja podaje, że został on
wyrejestrowany w lipcu 2021 w celu ponownej rejestracji w Gujanie.
Potwierdzać to ma fakt, że Onda w 2021 roku posługiwała się gujańskim
znakiem wywoławczym. Sęk w tym, że rejestr Gujany nie posiada Ondy w
swoich spisach. Statek prawdopodobnie nie został zatem zarejestrowany
nigdzie po wyrejestrowaniu z Togo i pływał pod „fałszywą flagą”,
najpewniej celem uniknięcia opłat i kontroli.
Według Trowsdale'a sytuacja ta pokazuje patologiczne niedociągnięcia w systemie „wygodnych flag”, które pozwalają na mataczenie, czego rezultatami są nie tylko pomijanie opłat czy konieczności spełniania wymogów środowiskowych, ale także narażanie załóg na niebezpieczeństwo, dokładnie jak w przypadku Ondy. Przedstawiciel ITF nie widzi nadziei w próbach rozwiązania sytuacji statku we współpracy z operatorem czy właścicielem. Jedyną szansę upatruje w decyzjach płynących z portu Dakar lub senegalskiej administracji państwowej.
Co ciekawe, Onda została porzucona przez Amin Ship Company już po raz drugi. W 2020 roku statek przebywał bezczynnie w Kamerunie. Firma twierdziła, że na jego pokładzie znajdowali się jedynie wachtowi pilnujący samej jednostki, tymczasem czterech załogantów posiadało dokumenty potwierdzające, że są pełnoprawnymi marynarzami. Również w tym przypadku firma zalegała z wynagrodzeniami i podstępem zmusiła marynarzy do przyjęcia części zaległości w gotówce wraz z obietnicą, że reszta zostanie opłacona po miesiącu. Po opuszczeniu statku mężczyźni nie otrzymali jednak należnych pieniędzy.
Mercy Ships zbuduje najnowocześniejszy statek szpitalny przy wsparciu MSC
Kolejny, atomowy okręt podwodny typu Virginia dostarczony do US Navy
Royal Navy prezentuje Agamemnona. To szósty okręt podwodny typu Astute z napędem atomowym
W stoczni Naval Group położono stępkę pod trzecią fregatę dla Marynarki Wojennej Grecji
Singapur na czele miast morskich świata. Gdańsk w morskiej 40-tce
Unibaltic wzbogaca swoją flotę o nowy statek. To także drugi w jej historii, jaki otrzymał nazwę Apatyth