• <
nauta_2024

Nisshin Maru. Czy ostatni statek-przetwórnia wielorybów będzie miał następcę?

05.09.2021 23:30 Źródło: własne
Strona główna Przemysł Stoczniowy, Przemysł Morski, Stocznie, Statki Nisshin Maru. Czy ostatni statek-przetwórnia wielorybów będzie miał następcę?

Partnerzy portalu

Nisshin Maru. Czy ostatni statek-przetwórnia wielorybów będzie miał następcę? - GospodarkaMorska.pl
Fot. DOLL / MarineTraffic.com

Nisshin Maru, ostatni wielorybniczy statek-przetwórnia, niedługo będzie musiał zostać odstawiony ze służby. Jego operator, firma Kyodo Senpaku, planuje zakup nowej jednostki, ale jej koszt może się okazać zbyt duży.

Kyodo Senpaku zmaga się z problemami finansowymi. Popularność mięsa wieloryba – i tak stosunkowo niewielka – cały czas maleje. Dodatkowo, japoński rząd zmienił niedawno zasady dotacji, z których firma korzystała i zamienił je na pakiet pożyczek. Wszystko to sprawia, że zastąpienie wysłużonego statku Nisshin Maru może się okazać zadaniem niewykonalnym, co bardzo zresztą cieszy aktywistów ekologicznych.

Biorąc pod uwagę, że roczny koszt utrzymania Nisshin Maru to około 6-7 milionów dolarów, a zakup nowego statku to kwestia 55 milionów, decyzja armatora wydaje się rozsądna. Sęk w tym, że 55 milionów dolarów to ponad dwukrotność rocznych obrotów całego japońskiego przemysłu wielorybniczego. Jednocześnie – pomimo prób aktywnego lobbowania – ani Kyodo Senpaku, ani inne, mniejsze firmy z branży nie mogą liczyć na zwiększenie limitów połowowych i poszerzenie łowisk. Armator próbuje zbierać pieniądze na wszelkie możliwe sposoby, wliczając w to crowdfunding, ale cała branża wielorybnicza w Japonii przynosi straty.

Rynek nie daje nadziei

W 2018 roku Japonia wycofała się z Międzynarodowej Komisji Wielorybnictwa (IWC) i ogłosiła, że powraca do komercyjnych polowań na wieloryby. Jednakże wraz z opuszczeniem IWC japońscy rybacy nie mogą zapuszczać się na łowiska poza wodami przynależącymi do ich kraju, choć wcześniej polowania (pod przykrywką prac badawczych – Nisshin Maru nosił na sobie napis „Research”) odbywały się nawet na wodach Antarktyki. Wszystko to mimo tego, że mięso wieloryba nie cieszy się w Kraju Kwitnącej Wiśni specjalną popularnością, choć producenci przez lata prześcigali się w wysiłkach promocyjnych. Same połowy też nie należą do najprzyjemniejszych, biorąc pod uwagę nieustanne potyczki z grupami aktywistów ekologicznych.

Kyodo Senpaku walczy zatem o przetrwanie na bardzo trudnym rynku. Nie dość, że poławia produkt, który nie jest popularny, to i tak może to robić w ograniczonych ilościach. Aktualne kwoty połowowe w Japonii wynoszą 1500 ton rocznie. To ilość, jaką bez większych problemów może wyłowić jeden statek-matka i kilka mniejszych przybrzeżnych statków wielorybniczych. Zarząd Kyodo Senpaku zdaje sobie sprawę, że to zdecydowanie za mało, by utrzymać całą wielorybniczą branżę bez rządowego wsparcia. Mimo tego w planach firmy jest zakup nowej jednostki. Kyodo Senpaku chce uzbierać na nią przez pożyczki, crowdfunding i czartery statków nie związane z wielorybnictwem. Wszystko po to, żeby zapewnić sobie jakiekolwiek funkcjonowanie na rynku po zezłomowaniu Nisshin Maru.

Dlaczego Kyodo Senpaku upiera się przy nierentownym biznesie? Konomu Kubo, rzecznik prasowy firmy, twierdził w rozmowie z mediami, że poławianie wielorybów to coś więcej, niż zaopatrywanie rynku w mało popularny produkt – to kwestia dywersyfikacji dostaw żywności i wentyl bezpieczeństwa na czarną godzinę. Japończycy rozpoczęli przemysłowe poławianie waleni zaraz po II wojnie światowej. Wyniszczony wysiłkiem wojennym i okupowany kraj zmagał się z problemami z żywnością. Pomysł wprowadzenia na japońskie stoły większej ilości mięsa wieloryba przypisuje się generałowi Douglasowi MacArthurowi. Zadziałało – tanie i bogate w proteiny mięso pomogło Japończykom przetrwać trudne lata powojenne. Nawiązując do tych czasów Kubo twierdzi, że w przypadku ponownych kłopotów z zapewnieniem pokarmu ludności kraju, flota wielorybnicza będzie bardzo potrzebna.

Wtórował mu w mediach Hideki Tokoro, CEO Kyodo Senpaku, zapewniając, że nowy statek będzie się zapuszczał na arktyczne wody wyłącznie w przypadku niedostatku pożywienia w kraju. – Jeśli ostatni statek-przetwórnia wielorybów zniknie, techniki wielorybnictwa, które kultywowaliśmy latami, zostaną utracone – dodawał Tokoro.

Wszystkie wojny Nisshin Maru

Nisshin Maru to ostatni na świecie statek-przetwórnia wielorybów. Został zbudowany przez Hitachi Zosen Corporation Innoshima Works w 1987 roku, a własnością Kyodo Senpaku został cztery lata później. Do 2018 roku miał status jednostki badawczej, dzięki czemu japońscy rybacy mogli odławiać wieloryby poza kwotami połowowymi powołując się na konieczność prowadzenia badań naukowych i statystycznych. Po wyjściu Japonii z IWC statek stracił ten status i został skierowany do połowów komercyjnych. Na japońskie wody wypływa z portu Shimonoseki. Mierzy 129 metrów długości i 19 metrów szerokości.

Statek ma bogatą historię. Ze względu na swoje przeznaczenie ma za sobą liczne potyczki z aktywistami ekologicznymi – organizacja Sea Shepherd na swoich stronach prowadzi dokładną listę konfrontacji z Nisshin Maru, poczynając od 2007 roku.

Pomiędzy statkami Sea Shepherd i Greenpeace a Nisshin Maru wielokrotnie dochodziło do niebezpiecznych spięć. W 1999 i 2006 roku Nisshin Maru zderzał się z należącym do Greenpeace Arctic Sunrise – obie jednostki twierdziły, że zostały staranowane. W 2008 roku doszło z kolei do konfrontacji między japońską jednostką a statkiem Steve Irwin należącym do Sea Shepherd. Ekolodzy twierdzili, że ktoś z pokładu Nisshin Maru postrzelił Paula Watsona, przewodniczącego organizacji (miał na sobie kamizelkę kuloodporną, nic mu się nie stało). Japończycy przyznali się do rzucenia kilku flar, ale zaprzeczyli, że padły jakiekolwiek strzały z broni palnej. Z kolei w 2013 roku Nisshin Maru został zablokowany przez statki Sea Shepherd podczas próby tankowania. Aby wydostać się z klinczu staranował statki Steve Irwin, Sam Simon i Bob Barker. Towarzyszyło mu pięć innych jednostek wielorybniczych oraz służący im jako zbiornik zapasowego paliwa tankowiec Sun Laurel. Podczas manewru Nisshin Maru uszkodził jednostki Sea Shepherd i zderzył się z Sun Laurel. Tydzień później znów doszło do konfrontacji – statek Bob Barker chciał zablokować próbę tankowania przez wpłynięcie pomiędzy Nisshin Maru i Sun Laurel, przez co został niemalże zgnieciony. Uszkodzony został także statek Sam Simon.


W ostatnich latach jednakże Sea Shepherd dał Nisshin Maru spokój. Powodem był fakt, że Japończycy wyposażyli statek w wojskową technologię, dzięki której wielorybnicy byli świadomi obecności statków Sea Shepherd zanim ci jeszcze dostrzegli Nisshin Maru.

To pierwszy sezon od kilkunastu lat, w którym Sea Shepherd nie wysłał statków w pogoń za wielorybnikami. Nie zrobiliśmy tego, ponieważ byłoby to jak zabranie procy na strzelaninę. Gonilibyśmy za wielorybnikami, którzy nas widzą, kiedy my ich nie możemy. Innymi słowy, byłaby to bezowocna strata czasu i zasobów – mówił w 2018 roku Paul Watson, założyciel Sea Shepherd.

Ale historia Nisshin Maru to nie tylko pojedynki. W 2007 doszło na nim do pożaru na wodach Antarktyki. W jego wyniku zginął jeden z członków załogi, a jednostka została unieruchomiona mając w zbiornikach tysiąc ton oleju napędowego. Sytuacja miała miejsce na wodach, za które odpowiada Nowa Zelandia. Bojąc się wycieku paliwa w okolicy największej na świecie kolonii pingwinów adelie, nowozelandzki minister środowiska Chris Carter nakazał natychmiastowe przeholowanie statku. Armator odmówił propozycji holowania złożonej przez należący do Greenpeace statek Esperanza. Finalnie Nisshin Maru powrócił do Japonii i został naprawiony.

Z kolei w 2011 roku statek powrócił z łowisk przedwcześnie, by uczestniczyć w operacjach związanych z trzęsieniem ziemi i tsunami – transportował żywność, paliwo i innego rodzaju zaopatrzenie w regiony dotknięte katastrofą.

Przyszłość bez Nisshin Maru

Idei zezłomowania Nisshin Maru przyklasną ekolodzy, ale w przypadku zakupu przez Kyodo Senpaku nowej jednostki, będą oni mieli twardszy orzech do zgryzienia. Choć oficjalnych informacji na temat planowanej jednostki jest bardzo niewiele, można jednak założyć, że będzie to statek nowocześniejszy niż jego wysłużony poprzednik. Według japońskich mediów nowy statek-przetwórnia miałby być zbliżonych rozmiarów do Nisshin Maru, czyli mieć około 130 metrów długości i 20 metrów szerokości. Mógłby przebywać na morzu do dwóch miesięcy. Jego dno ma być zabezpieczone podwójnymi stalowymi płytami, by wytrzymać zderzenia z arktycznym lodem (oraz, jak można się domyślać, statkami Sea Shepherd i Greenpeace). Nie wiadomo gdzie miałby zostać zbudowany.

Po raz pierwszy o zakupie następcy Nisshin Maru Kyodo Senpaku zaczęła mówić jeszcze w 2018 roku. Pierwotne plany uwzględniały zarówno możliwość podpisania kontraktu ze stocznią w celu zbudowania zupełnie nowej jednostki, jak również pozyskania już istniejącego statku i przebudowanie go na potrzeby jego nowych celów. Już wtedy Japończycy utrzymywali, że potrzebują szybszego statku między innymi po to, żeby unikać starć z aktywistami. Ci jednak również obserwują obrót sytuacji i nie zamierzają składać broni.

Jeśli ta zastępcza pływająca rzeźnia, ta Gwiazda Śmierci Waleni zostanie zbudowana i jeśli wróci do Sanktuarium Wielorybów na Oceanie Południowym ze zwiększonym limitem, spotka się z silnym, namiętnym i agresywnym sprzeciwem. Wojny wielorybów jeszcze się nie skończyły – zapewniał barwnie Paul Watson z Sea Shepherd.

etmal_790x120_gif_2020

Partnerzy portalu

aste_390x150_2023

Dziękujemy za wysłane grafiki.