Statek badawczy Sentinel wyruszył w weekend z holenderskiego portu w Eemshaven na miejsce zatonięcia promu Estonia. 46 członków załogi liczy na to, że uda im się zbadać wrak i dowiedzieć się więcej o przyczynach jego zatonięcia.
Ekspedycja została opłacona ze środków pochodzących ze źródeł prywatnych i zorganizowana przez krewnych ofiar katastrofy Estonii. W tym celu powołali oni do życia inicjatywę SA Mare Liberum, na której czele stoi Margus Kurm. Cały koszt wyprawy został obliczony na około 930 000 dolarów. Sentinel został wyczarterowany od niemieckiej firmy RS Offshore i jest wyposażony w cztery podwodne roboty.
Ekipa Sentinela liczy, że uda się jej zmapować uszkodzenia Estonii oraz zbadać pokład samochodowy promu i jego aktualne otoczenie. Zgromadzone dane trafią do dra Andrzeja Jasionowskiego, zajmującego się medycyną sądową i specjalizującego się w hydrodynamice i symulacji uszkodzonych statków.
– Choć przez te dekady od zatonięcia Estonii przeprowadzono wiele różnych dochodzeń, nie przyniosły one ocalałym i bliskim ofiar wyczerpujących odpowiedzi na temat przyczyn katastrofy – powiedział Margus Kurm.
Zespół SA Mare Liberum przygotowywał się do ekspedycji od trzech miesięcy. Rozpoczyna się ona kilkanaście miesięcy po tym, jak inna prywatna wyprawa zorganizowana przez dokumentalistów Henrika Evertssona i Linusa Anderssona odkryła ponad 3,5-metrową wyrwę w kadłubie wraku. Było to odkrycie o tyle zaskakujące, że informacja o dziurze nie pojawia się w oficjalnych dokumentach ze śledztwa. Szwedzkie władze oskarżyły Evertssona i Anderssona o pogwałcenie uchwalonego w 1995 roku traktatu, który ma chronić wrak przed nieuprawnionymi ekspedycjami. Filmowcy zostali uniewinnieni przez sąd w Goteborgu w lutym tego roku.
Zatonięcie Estonii to jedna z najtragiczniejszych katastrof morskich czasów pokoju. Nocą 27 września 1994 roku prom ro/pax Estonia płynął z Talina do Sztokholmu. Warunki pogodowe były bardzo złe – siła wiatru dochodziła do 40 węzłów, a fale sięgały 6 metrów. Około godziny 1 w nocy pasażerowie usłyszeli huk. Kwadrans później woda zaczęła dostawać się do pokładów samochodowych. Statek zaczął się przechylać – w ciągu pół godziny przechył osiągnął 60 stopni. Z tego powodu niemożliwe było spuszczenie łodzi ratunkowych. Pasażerowie zaczęli skakać do wody, jednak warunki były fatalne – temperatury były bardzo niskie, a morze wzburzone. Statek zatonął w ciągu godziny. Choć na miejscu pojawiły się inne jednostki i śmigłowce ratunkowe, udało się uratować jedynie 137 osób z 989.
Kilkanaście dni po zatonięciu odnaleziono i wydobyto furtę promu. Wrak Estonii do dziś spoczywa na dnie w pobliżu fińskiej wyspy Uto.
Mitsubishi Shipbuilding dostarcza duży prom samochodowy Keyaki japońskim zamawiającym
Szwedzi czekają na polskie promy. W porcie Ystad rosną obawy o finanse i przyszłość wspólnego projektu
Latarnie Gospodarki Morskiej 2022 w kategorii "Lider Technologii Morskich". Ruszyło głosowanie online
Drugi okręt podwodny dla sił morskich Hiszpanii zwodowany. Tak się prezentuje
Ulstein woduje kolejny statek, którego kadłub zbudował CRIST. Tak prezentuje się Nexans Electra
Mitsubishi Shipbuilding dostarcza duży prom samochodowy Keyaki japońskim zamawiającym
W Turcji ruszyła budowa pierwszego okrętu logistycznego dla sił morskich Portugalii
Hiszpański „Hydrograf”? Navantia zbuduje okręty specjalistyczne dla Armada Española
Duńskie promy bardziej przyjazne środowisku. Jeden z nich otrzyma nowy system akumulatorów