• <
nauta_2024

„Zbliża się do nas realny offshore. Pilnujmy local content!”. Wywiad z twórcą Grupy GeoFusion

ew

14.01.2021 11:05 Źródło: własne
Strona główna Przemysł Stoczniowy, Przemysł Morski, Stocznie, Statki „Zbliża się do nas realny offshore. Pilnujmy local content!”. Wywiad z twórcą Grupy GeoFusion

Partnerzy portalu

„Zbliża się do nas realny offshore. Pilnujmy local content!”. Wywiad z twórcą Grupy GeoFusion - GospodarkaMorska.pl

Trzynaście lat temu student instytutu archeologii z Krakowa postanowił postawić wszystko na jedną kartę i założyć własną działalność. Jego biurem stał się garaż, a do pracy dojeżdżał podarowanym przez ojca maluchem. Dziś stoi na czele jednego z najbardziej doświadczonych w Europie podmiotów prywatnych zajmujących się pracami saperskimi w wodzie. Jak to się stało, że archeologia zaprowadziła go nad polskie morze i dlaczego warto budować local content przed inwestycjami w offshore na Bałtyku rozmawiamy z Łukaszem Porzuczkiem, prezesem zarządu Grupy GeoFusion Sp. z o.o.

Skąd wzięła się Grupa GeoFusion? Jak wyglądały jej początki?

Historia firmy nierozerwalnie wiąże się z moimi studiami w instytucie archeologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Od zawsze interesowały mnie metody geofizyczne. Już podczas studiów stwierdziłem, że zaryzykuję i założę własną działalność. Wziąłem pożyczkę z urzędu pracy i dodatkowo kredyt na rozwój startupu. Dzięki tym środkom kupiłem pierwsze sprzęty pomiarowe.

Jako biuro służył mi garaż a środek lokomocji – maluch, którego dostałem od taty. W pierwszych miesiącach dosłownie chodziłem po polach archeologicznych i wykonywałem pomiary. Praca trwała niejednokrotnie 18 godzin dziennie. Uzyskałem drobne zlecenia przy wykopaliskach. Dzięki rozmowach ze specjalistami i zdobywanym doświadczeniu – udało mi się pewne prace usprawnić i przyspieszyć.

W pewnym momencie dostrzegłem, że technologie zwiększające dokładność i efektywność pomiarów, które rozwijałem bardzo przydałyby się w branży saperskiej. Spróbowałem więc nawiązać relacje z firmami saperskimi.

Jaki był odzew z tej branży?

Delikatnie rzecz ujmując – trudny. Od niektórych firm saperskich usłyszałem, że są ludzie, którzy najlepiej czują się w mętnej wodzie. Technologie geofizyczne, które rozwijamy, od początku miały służyć jasnej ocenie wykonanych zadań. Nie do końca było to na rękę ówczesnym liderom tego typu prac. Stwierdziłem więc, że sam spróbuję sił w tej branży.

Udało mi się wywalczyć pierwszy duży przetarg związany z oczyszczaniem Pustyni Błędowskiej. Przekonałem zamawiającego, że wykorzystanie nowoczesnych prac geofizycznych to najlepszy pomysł. Później pozyskałem duży drugi przetarg, co wywołało jawne ataki ówczesnych liderów w moją stronę. Na szczęście, przetrwałem ten trudny czas i nawiązałem współpracę, która spowodowała, że zainteresowałem się rynkiem prac saperskich na morzu.

Jak wyglądały pierwsze kroki w branży morskiej?

Pierwsze nasze zlecenie to prace saperskie w okolicach Darłowa – oczyszczanie i prace związane z umacnianiem brzegów dla firmy Budimex. Zrozumiałem wtedy, że rynek prac saperskich na morzu jest w Polsce bardzo niezagospodarowany i warto go wypełnić. Co więcej, stwierdziłem, co wydawało się niemożliwe, że tu panuje jeszcze większy bałagan i totalny brak wiedzy ze strony wykonawców i zamawiających niż na lądzie.

Z czego Pana zdaniem wynikał ten bałagan?

Z racji prowadzonej przeze mnie działalności – rozmawiałem często z firmami niemieckimi czy holenderskimi jak wyglądały u nich początki prac UXO (potencjalnych obiektów niebezpiecznych pochodzenia wojskowego). W każdym z tych krajów było na początku tak jak u nas czyli kompletny brak wiedzy, zero kompetencji. Wszystkiego trzeba było się nauczyć – to naturalna kolej rzeczy. Jednak po pierwszych tego typu pracach – wyciąga się lekcje i wydaje stosowne regulacje.

W Polsce, pierwszą dużą tego typu pracą saperską była budowa gazoportu, przy której przeznaczono olbrzymie środki na tzw. UXO. Niestety, nie wyciągnęliśmy z tego żadnych lekcji. Praktycznie do tej pory, w naszym kraju nic się w tej kwestii nie zmieniło.

Na początku tylko administracja centralna dostrzegała problem. W administracji lokalnej było ciężko w tym temacie, lecz aktualnie się to zmienia i mamy nadzieję, że już w niedługim czasie rozpoczniemy wspólne działanie w tym trudnym aspekcie.

Wracając do naszej pierwszej pracy – nie ukrywam, że stawiając w tej branży pierwsze kroki również się uczyliśmy i popełnialiśmy błędy. Uznałem jednak, że nie warto wyważać otwartych drzwi i postanowiłem korzystać ze wzorców zachodnich. Całą filozofię firmy postanowiłem oprzeć na założeniu, że chcemy poszerzać wiedzę i szukać nowych rozwiązań. Później wykonaliśmy kilka prac m.in. dla gdańskiego portu, przy umacnianiu nabrzeży, w Jarosławcu, w Ustce, w Rowach oraz bazie w Darłowie. Już wtedy dostrzegłem problem broni chemicznej.

Wiąże się z tym Wasz projekt „Budowa systemu poszukiwania i utylizacji broni chemicznej zatopionej w Morzu Bałtyckim”

Tak, staraliśmy się przez kilka lat o pozyskanie środków na ten projekt i w końcu się udało w 2019 roku. Na polskim wybrzeżu Bałtyku aż roi się od broni konwencjonalnej i chemicznej a Polskę można określić jako jeden z najbardziej nasyconych niebezpiecznymi powojennymi pozostałościami krajów w Unii Europejskiej! (więcej na ten temat TUTAJ)

Broń chemiczna to zagrożenie, z którym branża morska ma do czynienia nie tylko przy pracach związanych z umacnianiem nabrzeży. Za chwilę w Polsce ma ruszyć budowa morskich farm wiatrowych. Czy Pana firma weźmie udział w inwestycjach związanych z tym przedsięwzięciem?

To prawda, zbliża się do nas realny offshore. Przychodzą do nas wykonawcy, którzy doskonale wiedzą z jakim niebezpieczeństwem mają do czynienia. Niestety, jeśli duże firmy z zachodu nie natrafią na kompetencje w urzędach i realny local content, wykorzystają to bezwzględnie do wyciągania dodatkowych pieniędzy, aby sprowadzić do Polski swoich wykonawców. Musimy pamiętać, ze żadna z firm nie pozwoli sobie na ryzykowanie przy materiałach niebezpiecznych. Chodzi tu przecież o zdrowie i życie ludzi.

Aktualnie GeoFusion wykonuje kompleksowe badania geofizyczne (badania batymetryczne, sonarowe, sejsmoakustyczne i sejsmiczne) w rejonie planowanej morskiej farmy wiatrowej „Baltic II” na zlecenie Baltic Trade and Invest Sp. z o.o.

Wiem, że moja firma nie wybuduje nigdy turbiny wiatrowej ani nie będzie stawiała fundamentów pod wiatraki, nie mam nawet takich ambicji. Zbudowaliśmy sobie kompetencje dzięki którym jesteśmy w stanie wykonywać pomiary na wysokim poziomie i tak też je realizujemy.

Pracy przy budowie morskich farm wiatrowych będzie w Polsce aż nadto i będę bardzo się cieszył, jeśli zlecenia z tym związane powędrują do polskich firm, w tym nawet naszej konkurencji, a nie zagranicznych podwykonawców. Pilnowanie tego local content jest naprawdę bardzo ważne.

Jedną z inicjatyw skupiających polskie firmy jest „Grupa Bezpieczny Bałtyk”. Proszę opowiedzieć o niej więcej.  

Nasze główne cele to dbanie o bezpieczeństwo akwenu Bałtyku poprzez eliminację zagrożeń chemicznych i powojennych, znajdujących się na dnie morza. W tym momencie do projektu włączyły się takie przedsiębiorstwa jak: Baltex Energia i Górnictwo Morskie, Uxo Marine, i Geo Ingenieurservice Polska. Mamy już długa kolejkę firm, które chciałyby do klastra przystąpić. Chcielibyśmy, żeby w grupie znalazły się też polskie porty i urzędy morskie. Zależy nam, żeby pokazać, że naszym celem jest pomóc, a nie przeszkadzać. Do rozwiązania problemu broni chemicznej i niewybuchów jest możliwość wykorzystania  unijnych środków; jako klaster posiadamy do tego kompetencje i moglibyśmy te cele już teraz częściowo realizować.  

Miniony rok był dla Geofusion bardzo pracowity. Jakie macie cele na najbliższy czas?

Dalszy rozwój i walka o zachowanie rynku, na którym pracujemy w Polskich rękach. Pod względem biznesowym rok ten zamknęliśmy wyceną wartości firmy na poziomie 200 mln zł. Jednak celem, jaki wyznaczył sobie zarząd w ciągu najbliższych lat jest przebicie wartości miliarda złotych oraz ekspansja na rynki zagraniczne.  

Mówię to bez fałszywej skromności, jednocześnie chciałbym powiedzieć, że nie udałoby się to bez wspaniałych ludzi, którzy są ze mną w firmie od ponad 8 lat. To oni stanowią szkielet tej struktury, którą zbudowaliśmy. To specjaliści od pomiarów i nurkowie, którzy razem ze mną prowadzili prace badawcze i rozwijali metody pomiarowe. Dzięki temu, że znają te zagadnienia na wskroś, firma mogła się rozwinąć. Sam nigdy bym tego nie osiągnął.

etmal_790x120_gif_2020

Partnerzy portalu

aste_390x150_2023

Dziękujemy za wysłane grafiki.