• <
KONGSBERG_2023

Stabilność, niezawodność oraz profesjonalizm na rynku stoczniowym. Rozmowa z Arturem Nastkiewiczem, prezesem NAVIRETECH, oraz Marcinem Wyciszkiewiczem, prokurentem i dyrektorem oddziału francuskiego tej firmy

Patrycja Cybulska

25.04.2017 19:41 Źródło: własne
Strona główna Przemysł Stoczniowy, Przemysł Morski, Stocznie, Statki Stabilność, niezawodność oraz profesjonalizm na rynku stoczniowym. Rozmowa z Arturem Nastkiewiczem, prezesem NAVIRETECH, oraz Marcinem Wyciszkiewiczem, prokurentem i dyrektorem oddziału francuskiego tej firmy

Partnerzy portalu

Stabilność, niezawodność oraz profesjonalizm na rynku stoczniowym. Rozmowa z Arturem Nastkiewiczem, prezesem NAVIRETECH, oraz Marcinem Wyciszkiewiczem, prokurentem i dyrektorem oddziału francuskiego tej firmy - GospodarkaMorska.pl

Wysoka jakość, ciekawe projekty i ogromne doświadczenie na francuskim rynku. To firma NAVIRETECH zajmująca się budową i remontami statków oraz konstrukcji offshore i lądowych. O realizowanych projektach i zadaniach na najbliższe miesiące rozmawiamy z Arturem Nastkiewiczem, prezesem NAVIRETECH, oraz Marcinem Wyciszkiewiczem, prokurentem i dyrektorem oddziału francuskiego tej firmy.

GOSPODARKA MORSKA: Jakie projekty przyniosły minione miesiące?

ARTUR NASTKIEWICZ: Zbudowaliśmy dwa kadłuby na zamówienie francuskiej stoczni SOCARENAM. Z nich powstały patrolowce dla Francuskiej Marynarki Wojennej na Gujanie Francuskiej. Stąd i ich nazwa: Patrouilleurs Légers Guyanais (PLG). To był projekt, który realizowaliśmy do końca 2015 r. Nasze prace nie zakończyły się na wykonaniu kadłubów, uczestniczyliśmy także w wyposażaniu, to znaczy instalacjach systemów rurarskich, wyposażenia wnętrz, a także w malowaniu tej jednostki. Pierwszy patrolowiec został przekazany Francuskiej Marynarce Wojennej kilka tygodni temu, drugi jest jeszcze w fazie wyposażania.

To był nasz główny projekt. Dwa lata wcześniej budowaliśmy patrolowiec dla marynarki belgijskiej. Również dla stoczni SOCARENAM. To była pierwsza tego typu jednostka, na wykonanie której otwarty przetarg wygrała właśnie SOCARENAM. Przetarg ogłoszony przez Marynarkę Wojenną Belgii otworzył drogę do serii podobnych jednostek. Ta, przy której budowie uczestniczyliśmy, 60-metrowa, była już trzecim typem patrolowca z tej serii.

NAVIRETECH zajmuje się wszystkimi typami prac przy budowie statków, oprócz mechanicznych – związanych z uruchamianiem siłowni, i prac elektrycznych. Główne prace prowadzimy we Francji. W Polsce koncentrujemy się na prefabrykacji elementów kadłuba, zaś montaż, wyposażanie, aż do zdania jednostki odbywają się zagranicą. W kraju pracuje około 1/3 naszych pracowników, większość jest oddelegowana do Francji.

Nasz główny klient, Stocznia SOCARENAM, buduje również inne projekty jednostek o kadłubach stalowych bądź aluminiowych, w których wykonywaniu także uczestniczymy. Jednak te budowy są realizowane wyłącznie we Francji. Francuska Generalna Dyrekcja ds. Uzbrojenia (DGA) restrykcyjnie zleca budowy wyłącznie na terytorium francuskim. Jeśli realizujemy jakieś zamówienia pochodzące z agencji uzbrojenia, to w Polsce można jedynie prefabrykować elementy, które następnie przewożone są transportem lądowym, na samochodach. Niedopuszczalne jest transportowanie wielkogabarytowych przestrzennych konstrukcji drogą morską, byłaby to zbyt duża ingerencja w dany projekt i za duża jego część realizowana poza Francją. Nie ma to nic wspólnego z jakimiś tajnymi systemami wojskowymi, bo mówimy o konstrukcjach, a nie o systemach uzbrojenia. Chodzi tu po prostu o dbanie o rozwój własnego rynku pracy w tej dziedzinie.

G.M.: Skupiacie się tylko na projektach wojskowych?

A.N.: Nie. Realizujemy tradycyjne dla stoczni SOCARENAM budowy trawlerów. Jest to w zasadzie podstawowa część produkcji tej grupy – statki rybackie dla rodzimego rynku. Tutaj nie ma żadnych restrykcji, bo to wolny rynek, jednak specyficzne wymagania klientów powodują, że w Polsce można zbudować co najwyżej kadłub. Takie projekty mamy już za sobą. Obecnie w miejscowości Saint-Malo budujemy dla SOCARENAM 22,5-metrowy trawler, którego częściową prefabrykację wykonaliśmy w Polsce, montaż odbywa się już we Francji. Równolegle budujemy prototypowy stalowo-aluminiowy kadłub zaledwie 12,5-metrowego trawlera.

G.M.: Co możecie zaoferować polskim firmom?

A.N.: We Francji zatrudniamy ponad 100 osób w różnych zawodach stoczniowych. Mamy też  francuskojęzyczną kadrę. Dlatego, czy to w kraju, czy we Francji, oferujemy polskim firmom usługi związane z prowadzeniem ich francuskich interesów. Mam tu na myśli akwizycję prac stoczniowych przy budowach statków, przygotowanie firmy do takich zadań, zabezpieczenie dla niej odpowiednich czynności wobec administracji francuskiej, logistyki organizacji budowy i nadzoru.

Na stałe współpracujemy ze stocznią NAUTA HULL, która realizuje budowę i montaż bloków kadłubów dla stoczni PIRIOU zamawianych przez Francuską Marynarkę Wojenną z elementów prefabrykowanych w Polsce. Oddajemy do dyspozycji nasz nadzór, wspomagający pracowników NAUTY HULL. Prowadzimy dla nich marketing, utrzymujemy stały kontakt z klientami, ofertujemy dla nich prace na kolejnych projektach. W tej chwili asystujemy im przy budowie BHO2M (Bâtiments Multi-Missions) – 72-metrowej jednostki przeznaczonej dla Marokańskiej Marynarki Królewskiej i przygotowujemy się do rozpoczęcia budowy już czwartego z serii statków typu BSAH (Bâtiment de surveillance et d'assistance hauturier), która będzie miała miejsce w stoczni Concarneau w Bretanii.

Nasze usługi oferujemy także francuskim stoczniom, dla których we współpracy z polskimi producentami dostarczamy i montujemy okrętowe wyposażenie. Mam tu na myśli dostawy systemów: szalunków, sufitów, podłóg, mebli, wyposażenia ładowni, sterówek, kuchni itp.

Oferujemy również budowy, prefabrykacje i montaże rurowych systemów okrętowych. Takie prace prowadzimy na bieżąco dla stoczni SOCARENAM na wszystkich typach jednostek znajdujących się w budowie.

Proponujemy także budowy jednostek o konstrukcji aluminiowej. To specyficzny rynek, wymagający odmiennych umiejętności i doświadczenia niż przy pracach stalowych. Także i w tej dziedzinie zapewniamy najwyższej jakości usługi, głównie dla stoczni z Grupy SOCARENAM.

G.M.: Dlaczego firma zdecydowała się na działalność właśnie na rynku francuskim?

A.N.: Pomimo że nasza firma działa na rynku dopiero od kilku lat, w maju obchodzimy 4. rocznicę istnienia, to jest to historia kilkunastoletnia. Nasze „francuskie” doświadczenie korzeniami mojej pracy i wielu z moich współpracowników sięga roku 1999. Wtedy mała polska firma zleciła mi prowadzenie pracy w nadzorze na zleceniu pozyskanym we Francji. Oderwałem się od rodzimego zakładu pracy, jakim była SR NAUTA, i tak to pozostało do dzisiaj. Znalezienie kompetentnej osoby do budowy kadłubów statków, mówiącej po francusku, tak wtedy, jak i dzisiaj, było bardzo trudnym zadaniem. Mimo że w NAUCIE nie używałem tego języka, w mojej teczce personalnej była taka adnotacja, stąd propozycja. Początkowo nadzorowałem technicznie prace kolejno w wielu francuskich stoczniach: CHANTIER DE L’ATLANTIQUE, PIRIOU, OCEA, potem koncentrowałem się na penetrowaniu francuskiego rynku. Gdy kończył się projekt dla jednej z firm, rozpoczynałem współpracę z kolejną, tak poznawałem nowych klientów i nowy dla mnie rynek.

Poznanie specyfiki francuskich stoczni, ich podejścia do budowy statków, rozpoznanie francuskich uwarunkowań prawnych i administracyjnych, pozwoliło mi zbudować relacje i więzi oparte na zaufaniu z przyszłymi wspólnikami. Wraz z dyrekcją Grupy SOCARENAM i kadrą angażowaną przeze mnie przez lata do prac we Francji, stworzyliśmy naszą firmę NAVIRETECH. Do współpracy zaprosiłem zatem przyjaciół, z którymi współpracowałem od kilku lub kilkunastu lat we Francji. Nasz debiut był wykorzystaniem doświadczenia, wiedzy i motywacji grona szanujących się wzajemnie i ufających sobie osób. Dzisiaj pracujemy na własnych warunkach, ku jak najlepszej satysfakcji naszego klienta i z poszanowaniem naszych pracowników i kadry.

Na rynku polskim możemy być postrzegani jako pewnego rodzaju „dziwo”. Naszym być albo nie być jest skrupulatne przestrzeganie prawa francuskiego. Niewiele różni się ono od polskiego w zakresie prawa o podwykonawstwie czy prawa pracy, ale we Francji jest restrykcyjnie przestrzegane. Zatem oprócz prawa polskiego, podlegamy także restrykcjom i kontroli powołanych do tego francuskich instytucji. Jesteśmy przez nie sprawdzani także tutaj w Polsce. Nie zatrudniamy pracowników na tzw. „umowy śmieciowe”, czy w ramach własnej działalności gospodarczej, ponieważ instytucje egzekwujące prawo francuskie nie dopuszczają takich sytuacji. W naszym wypadku taka polityka nie może dotyczyć tylko Francji, ale musi obowiązywać także w kraju, pomimo że powszechnie stosowana praktyka w Polsce jest zupełnie inna. Z tego powodu, zatrudniając wszystkich pracowników na umowy o pracę, tu w Polsce bywamy mniej konkurencyjni, ale mimo to sobie radzimy.

Nasza firma przeszła pozytywnie pełny audyt Biureau Veritas na zgodność z ISO 9000 oraz OHSAS 18001. Oczekujemy już tylko na formalne nadanie odpowiednich certyfikatów. Cały proces trwał dwa lata i nie było to łatwe, ponieważ wciąż ewoluowaliśmy i trzeba było zmieniać i dostosowywać procedury. Chcemy także certyfikować naszą firmę w zakresie norm związanych ze spawaniem konstrukcji stalowych i aluminiowych. Jeśli to nam się powiedzie, będziemy mieli mocne atrybuty do sięgania po nowych klientów i rynki. Chcielibyśmy wyjść poza rynek francuski, myślimy o rynku skandynawskim, który jest bardzo restrykcyjny, jeśli chodzi o wymogi dla podwykonawców, normy jakościowe, techniczne a szczególnie BHiP oraz środowiskowe.

G.M.: Jakich jednostek budujecie więcej? Cywilnych czy wojskowych?


A.N.: To, że budujemy okręty wynika ze specyfiki francuskiego rynku. Jeśli chodzi o przemysł stoczniowy, to Francja taką ewolucję jak Polska przeszła 20 lat wcześniej. Tam również zostały zlikwidowane stocznie. Zostało ich naprawdę niewiele. Gdy zaczynałem pracę we Francji, nie miałem tego świadomości i szukając kontaktu z nowymi, jak mi się zdawało licznymi stoczniami, ze zdziwieniem skonstatowałem, że po prostu ich nie ma. Wtedy w Polsce działało więcej stoczni niż we Francji.

Co obecnie buduje się we francuskich stoczniach? Nie powstają tam tradycyjne statki handlowe. Jedyną dużą działająca stocznią jest Francuska CHANTIERS DE L’ATLANTIQUE, która co kilka lat zmienia właściciela. Obecnie jest to firma STX France. Buduje się tam wielkie statki pasażerskie. W pozostałych mniejszych stoczniach powstają okręty wojenne, statki rybackie lub jednostki specjalne – holowniki, małe promy i statki pasażerskie, jednostki dla służb sprawujących nadzór, badania nad stanem wybrzeża, utrzymaniem i zabezpieczeniem infrastruktury portowej. Takie specjalne i pomocnicze jednostki buduje się we Francji. Nie ma ekonomicznego uzasadnienia, by powstawały w Chinach czy w Korei.

A potrzeby gospodarki morskiej Francji są olbrzymie, bo to jest jak najbardziej morski kraj. Zatem nieliczne i raczej małe stocznie mają dużo zadań. Po rozlaniu się kryzysu na przełomie lat 2008/2009, rząd francuski aktywnie planował i uruchamiał państwowe projekty. Oprócz francuskiej największej stoczni wojennej DCNS, dla której również pracowaliśmy wraz ze stocznią NAUTA HULL przy realizacji programu FREMM, angażowane były właśnie te mniejsze stocznie. Rządowe projekty nasyciły rynek francuski do tego stopnia, że Francuzi borykają się z problemem naboru wykwalifikowanych pracowników do budowy statków. Jest to jedną z głównych przyczyn podejmowania współpracy i poszukiwania możliwości budowy zagranicą lub częściowo we Francji na zasadzie podwykonawstwa. W tym drugim wypadku nie może być jednak mowy o tzw. wynajmie pracowników, bo prawo tego zdecydowanie zabrania. Praca we Francji może być wykonywana wyłącznie na podstawie spełniającego określone kryteria kontraktu podwykonawczego. To wykonanie określonego specyfikacją zadania, z wszelkim ryzykiem jego wykonania własnymi siłami, pod własnym nadzorem i kierownictwem, narzędziami, w znaczącej mierze z użyciem własnych dostaw materiałów.

Rząd ze swoimi rosnącymi zamówieniami finansuje zatem przemysł stoczniowy, jednak wciąż brakuje wykwalifikowanych pracowników, ponieważ podobnie jak to miało niedawno miejsce w Polsce, tam także zlikwidowano szkolnictwo zawodowe, a i młodzieży nie chce się pracować w ciężkich zawodach. To jest szansa dla rynku polskiego, ale nie jesteśmy jedyni. Francuzi współpracują np. z Rumunią, bo to jest kraj bliski im językowo.

NAVIRETECH czerpie z doświadczenia swoich pracowników działających na francuskim rynku od kilkunastu lat, ale zdobycie francuskojęzycznej i wyspecjalizowanej kadry jest gigantycznym problemem. Większość naszych pracowników to osoby, które nauczyły się języka już w pracy we Francji, bo w Polsce trudno znaleźć osoby mówiące po francusku z wykształceniem technicznym. W przeszłości robiliśmy takie eksperymenty, że wysyłaliśmy doświadczonego pracownika z tłumaczem, najczęściej panią. Jednak to nie zdaje egzaminu, tak u naszych pracowników, jak i nie budzi zaufania u francuskich klientów. Znajomość języka francuskiego to w Polsce rzadkość. Uczą się go humaniści głównie na wydziałach romanistyki, także ci którzy pokochali ten język i kulturę. Osób ze znajomością języka technicznego nie ma, a jeśli się znajdą, to zazwyczaj są już znakomicie ustawieni.

G.M.: Jak zatem radzicie sobie z brakiem pracowników posługujących się językiem francuskim?

A.N.: Dzisiaj wykorzystujemy własnych pracowników, czyli tych, którzy już pracowali we Francji. Na 100 zatrudnionych osób zawsze znajdzie się ktoś, kto nauczy się języka. I to tak dobrze, że później awansuje na samodzielne stanowisko project managera, chociaż zaczynał na przykład jako spawacz.

MARCIN WYCISZKIEWICZ: Do Francji przede wszystkim wysyłamy pracowników, którzy mają długoletnie doświadczenie. Tam pracuje się samodzielnie, nie ma takiej struktury jak monter i pomocnik. Jeśli dokumentacja jest dobrze przygotowana, to ludzie szybko uczą się francuskiej nomenklatury i doskonale radzą sobie z projektami. Musimy tak robić, bo osób, które znają branżowy język francuski jest naprawdę niewiele.

G.M.: Nad czym teraz pracuje firma NAVIRETECH?

A.N.: W tej chwili rozpoczynamy nowy projekt na zamówienie francuskiej agencji uzbrojenia. Jest to seria pontonów transportowych. Będziemy budować 5 jednostek typu zamkniętego i 4 typu otwartego. Wszystkie jednostki w ilości 9 sztuk, będą prefabrykowane w Polsce i montowane we Francji. Mamy już zakupione materiały na pierwsze trzy. Czekamy tylko na dokumentację z Francji.

G.M.: Co NAVIRETECH wyróżnia na rynku?

A.N.: Na pewno to, że jesteśmy w pełni transparentni, jeśli chodzi o przestrzeganie przepisów prawa pracy. Jest to związane z tym, że kontroluje nas i polska, i francuska inspekcja pracy. Dodatkowo mamy francuskojęzyczną kadrę. Nie słyszałem o innej takiej polskiej firmie z naszej branży, która dysponowałaby tak liczną kadrą posługującą się językiem francuskim. Dlatego nasze usługi możemy oferować innym polskim firmom. To może znacznie ułatwić im pozycjonowanie się i instalację na rynku francuskim, bo nie jest to łatwy proces, co wynika nie tylko z nieznajomości języka francuskiego, ale także specyfiki samych Francuzów. W biznesie to naród dość zamknięty, nieufny i mocno skoncentrowany na sobie. My znamy już specyfikę tego rynku na różnych etapach prowadzenia biznesu: od pierwszych kontaktów, opracowywania ofert, prezentacji, przez współpracę, po finalizowanie projektów.

M.W.: To, co na pewno jeszcze nas wyróżnia, to zakres wykonywanych prac. Wiele firm oferuje głównie usługi monterskie czy spawalnicze. Zakres naszych działań jest dużo szerszy. Mamy monterów, spawaczy, rurarzy, spawaczy rur z różnymi uprawnieniami. Realizujemy wszystkie rodzaje spawania stali czy aluminium. Pracujemy też dla stoczni SOCARENAM Calais, która wykonuje konstrukcje przemysłowe jak fundamenty, platformy, rampy promowe oraz boje czy ogromne szpule na kable dla firm z branży naftowej. Zatrudniamy także własnych stolarzy.

A.N.: Jesteśmy trochę jak Jan Bez ziemi. Mamy specjalistów i technologię pozwalającą budować i wyposażać statki, nie mamy natomiast własnego zakładu. Nasz warsztat dzierżawimy od stoczni SR NAUTA SA. Umożliwia on zbudowanie małego kadłuba statku, ale trudno go już tam wyposażyć z powodu braku infrastruktury. W związku z tym, naszymi zakładami pozostają stocznie francuskie, głównie te z grupy SOCARENAM, co wynika ze związków własnościowych z naszą firmą.  Jednak w związku z tym, nie możemy powiedzieć, że to my budujemy tam statki, bo oczywiście właścicielem projektów jest stocznia SOCARENAM, natomiast my jesteśmy tylko jej głównym podwykonawcą. Szkoda, bo przecież polska infrastruktura w tej mierze, mimo dekapitalizacji, jest rozległa, ale niewykorzystana. We Francji nabrzeża, ich uzbrojenie, dźwigi, place, slipy, doki pozostają własnością administracji (Chambre de commerce), rezerwują je i używają do swoich projektów różne podmioty. U nas taki majątek pozostający w wyłącznej dyspozycji jakiegoś uprawnionego podmiotu, często w praktyce marnuje się bezużyteczne. Firma taka jak nasza nie nabędzie takich terenów, bo zwyczajnie ich nie ma, jeśli nie liczyć możliwości kupna po upadłości jakiegoś podmiotu. Możemy zatem korzystać jedynie i tylko z takiej infrastruktury, którą w danej chwili wydzierżawi nam inny podmiot nią dysponujący. Mimo to, rozwijamy się i małymi krokami zmierzamy do przodu. Aby zbudować stocznię bazując tylko na własnym kapitale, potrzeba wieeelu lat.

G.M.: Widzicie swoją szansę na zmieniającym się obecnie rynku stoczniowym w Polsce?


A.N.: Tak. Wiemy, że podpisana została wstępna umowa z francuską stocznią DCNS na budowę okrętów podwodnych i nawodnych, których w polskiej Marynarce Wojennej brakuje od dawna. Prototypowe jednostki zapewne powstaną we Francji, jednak polityka polska zmierza do tego, by następne były budowane w kraju. Infrastruktura jest, natomiast brakuje pracowników i trzeba ich będzie zebrać i przygotować do nowych zadań. A nasza firma działa i w Polsce, i we Francji. Mamy francuskojęzyczną kadrę i nasze kompetencje będą mogły służyć polskim firmom, realizującym w przyszłości te budowy. Być może uda nam się zostać także jednym z podwykonawców i skorzystać z tworzącego się w Polsce krajowego rynku. To jest rzecz, która będzie się działa zapewne przez kilkanaście najbliższych lat, a nasza firma jest do tego naturalnie predystynowana, zarówno na szczeblu projektowym, jak i realizacji konkretnych budów.

etmal_790x120_gif_2020

Partnerzy portalu

EU_CERT_2024
AVEXON

Dziękujemy za wysłane grafiki.