• <

Trump wprowadza opłaty dla chińskich statków. Agresywna polityka ma zmusić armatorów do budowy w USA

Strona główna Porty Morskie, Terminale, Logistyka Morska, Transport Morski Trump wprowadza opłaty dla chińskich statków. Agresywna polityka ma zmusić armatorów do budowy w USA
Terminal kontenerowy Red Hook Brooklyn Terminal

Stany Zjednoczone wprowadzają dyskutowane wcześniej opłaty za przyjmowanie w portach statków zbudowanych w Chinach. Wysokie opłaty mają skłonić armatorów do zamawiania statków w USA, choć same amerykańskie stocznie nie mają aż tak dużego potencjału.

W czwartek administracja Donalda Trumpa ogłosiła nałożenie opłat za obsługę w amerykańskich portach statków zbudowanych w Chinach. Decyzja nadeszła po tzw. „przesłuchaniach”, jakie prowadziło biuro Przedstawiciela Handlowego USA Jamiesona Greera. Podczas tych konsultacji wielu podkreślało, że opłaty uderzą w amerykańskich konsumentów. 

Sam Greer cytowany w komunikatach stwierdził jednak, że „działania administracji Trumpa rozpoczną proces odwracania chińskiej dominacji, zajmą się zagrożeniami dla amerykańskiego łańcucha dostaw i wyślą jasny sygnał zapotrzebowania na statki budowane w USA”. Dodał także, że Chiny, które mają przeważający udział w światowej produkcji stoczniowej, „osiągnęły swoją dominację głównie poprzez agresywne i ukierunkowane działania w tym sektorze, poważnie krzywdząc amerykańskie firmy, pracowników i całą gospodarkę USA”. 

W nowych przepisach wprowadzono po konsultacjach jednak kilka zmian. Po pierwsze, opłaty będą uiszczane raz na rejs, a nie w każdym odwiedzonym porcie. Opłaty będą dotyczyć chińskich operatorów i armatorów (np. COSCO), ale także statków zbudowanych w Chinach (czyli zdecydowanej większości). Ich wysokość będzie zależna od masy ładunku, liczby kontenerów lub pojazdów na pokładzie. Co ważne, z konieczności uiszczenia nowego podatku zwolnione będą statki żeglujące po Wielkich Jeziorach (a więc m.in. Polskiej Żeglugi Morskiej), Karaibach i żeglugi do i z terytoriów USA. Kolejna zmiana w porównaniu do oryginalnego projektu to rezygnacja z nakładania opłat na podstawie ogólnej liczby statków we flocie operatora (niezależnie od tego, czy akurat te statki zawijają do amerykańskich portów) oraz planowanych i złożonych w chińskich stoczniach zamówień na nowe jednostki. 

Opłaty wejdą wżycie za 180 dni i będą stopniowo wzrastać w kolejnych latach. 

Przewidziano jednak możliwości ubiegania się o zwolnienie z opłat. Tę możliwość będą mieli operatorzy masowców przewożących m.in. węgiel lub zboże, ale także pustych statków przypływających po towar. Najważniejszym elementem będzie jednak możliwość zniesienia lub ograniczenia opłat dla tych armatorów, którzy zamówią statki w amerykańskich stoczniach. Przedstawienie dowodu zamówienia jednostki ma poskutkować zawieszeniem lub ograniczeniem opłat dla statku nieamerykańskiego o tej samej pojemności. Statek z USA trzeba będzie jednak odebrać w ciągu trzech lat – nie wiadomo co w przypadku opóźnień ze strony producenta. 

Zgodnie z nowymi przepisami, właściciele i operatorzy chińskich statków będą w pierwszej fazie płacić 50 dolarów za tonę ładunku. Kwota ta będzie rosnąć o 30 dolarów a tonę rocznie przez kolejne trzy lata. Opłaty dla statków zbudowanych w chińskich stoczniach, ale należących do przedsiębiorstw spoza Chin, zaczynają się od 18 dolarów za tonę lub 120 dolarów za kontener. Również będą rosnąć co roku. Kolejna kategoria to samochodowce i ro-ro – opłaty wynoszą 150 dolarów za pojazd.
Opłaty będą naliczane raz na rejs dla każdego statku, maksymalnie jednak pięć razy w roku. 

Za trzy lata wprowadzone zostaną opłaty na jednostki do transportu LNG. Nieamerykańskie statki muszą liczyć się z opłatami, które będą rosły przez kolejne 22 lata.
Pojawiają się już pierwsze komentarze po ogłoszeniu regulacji. Wiele z nich twierdzi, że opłaty paradoksalnie uderzą w USA i przyczynią się do izolacji ekonomicznej kraju. Krytykowane jest też ich wprowadzenie w newralgicznym momencie, kiedy handel jest poddawany wahaniom związanym z wprowadzonymi wcześniej cłami i rozwijającą się wojną handlową z Chinami. Inni jednak zwracają uwagę, że jest to zaledwie kolejny aspekt tejże rywalizacji. 

Już teraz jedna z organizacji handlowych, na którą powołuje się BBC, poinformowała o przekierowywaniu towarów do portów w Europie, które mają dla chińskich eksporterów pełnić funkcję hubów przeładunkowych. To jednak doprowadzi najpewniej do wzrostu cen dla konsumentów z USA. Sumaryczne cła na niektóre chińskie towary w USA sięgają obecnie 245%. Dodatkowe opłaty serwisowe zostaną również przerzucone na konsumentów – alarmują eksperci. 

Marco Forgione, dyrektor generalny Chartered Institute of Export & International Trade w rozmowie z BBC już zwraca uwagę, że w Europie pojawiło się więcej statków, a w Wielkiej Brytanii zaczęły się kongestie. Trafiają tam bowiem chińskie statki, przekierowane z tras do USA. Spowodowało to zwiększenie importu z Chin do Wielkiej Brytanii o ok. 15% w pierwszym kwartale. Analitycy podają, że inne duże porty kontenerowe na kontynencie, m.in. w Holandii, Niemczech i Belgii już teraz są przeciążone, na co wpływ mają też strajki. Ich zdaniem europejskie terminale kontenerowe – również te mniejsze – muszą przygotować się na większe obłożenie. Jednocześnie spodziewają się zmian w światowej siatce połączeń żeglugowych – więcej jednostek ma na stałe docierać z Azji do Europy, ale też więcej statków powinno pływać na trasie Europa – Ameryka Północna, bo towary z Chin będą przeładowywane w europejskich terminalach na inne statki.

SOLID PORT_790_140_2024
Port Gdańsk Business Mixer 2025

Dziękujemy za wysłane grafiki.