• <
nauta_2024

Sankcje jednak szkodzą Rosji? Stocznie anulują kontrakty i zwalniają pracowników

Strona główna Przemysł Stoczniowy, Przemysł Morski, Stocznie, Statki Sankcje jednak szkodzą Rosji? Stocznie anulują kontrakty i zwalniają pracowników
Fot. Stocznia Onega

Gdy prezydent Rosji, Władimir Putin ogłaszał warte miliardy rubli inwestycje w branżę stoczniową i budowę setek statków i okrętów, chciał dowieść, że krajowe zakłady są w stanie przezwyciężyć sankcje i utratę wielu rynków zbytu. Jak się okazuje, niekoniecznie wszystko idzie po jego myśli.

O tym, że krajowe stocznie mają problemy, donoszą co jakiś czas rosyjskojęzyczne media, a także komentatorzy, choć władza próbuje z tym walczyć jako „działaniem na szkodę państwa”. Niemniej już wcześniej dochodziło do sytuacji, że np. południowokoreańskie firmy wycofywały się z zakupu statków do działań na oblodzonych akwenach oraz transportowe. Przykładowo w grudniu 2023 roku Stocznia Samsung Heavy Industries ogłosiła zawieszenie z rosyjską Zwiezdą, zaprzestając udział przy budowie statków do transportu LNG.

Zgodnie z informacjami podawanymi m.in. na portalu Telegram, krajowy operator Rosmorport anulował kontrakt na dwa lodołamacze, zamówione jeszcze w lipcu 2021 roku. Powodem są problemy w dostawach kluczowych, zakontraktowanych jeszcze przed agresją Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku za granicą systemach okrętowych oraz surowcach. Sankcje uniemożliwiły pozyskanie choćby systemów napędowych Azipod od ABB i generatorów diesla od Wärtsilä. Stocznia nie jest w stanie pozyskać zamienników, a to wpłynęło też na rosnące koszty prac, przestoje oraz trudności związane z ewentualnym przeprojektowaniem z myślą o innych rozwiązaniach. W efekcie lodołamacze, które miały zostać dostarczone w 2024 roku, potem przesunięte w 2026 roku, nie powstaną. W dodatku zamawiający… domaga się od stoczni zwrotu zaliczki w wysokości ponad miliarda rubli. W efekcie wykonawca, Onega Shipbuilding and Ship Repair Plant z siedzibą w Petrozawodzku (Karelia), musi zwalniać pracowników. 

Jak informuje „The Moscow Times” powołując się na rosyjskojęzyczne media i kanały informacyjne, wartość kontraktu opiewała na 18,5 miliarda rubli (200 milionów dolarów). Obejmowała dostawę dwóch 95-metrowych lodołamaczy, zaprojektowanych przez które Centralne Biuro Projektowe Baltsudoproekt. Wyróżniać je miał napęd dwupaliwowy, pozwalający na pływanie na LNG, co w przypadku rosyjskiej branży stoczniowej było dość innowacyjne. Miały też być pierwszymi w kraju zdolnymi do poruszania się po lodzie o grubości do 1,5 metra. Zgodnie z planem były przeznaczone do operowania przez cały rok na Morzu Bałtyckim, Białym i Barentsa, a latem i jesienią na Oceanie Arktycznym.

W tej sytuacji, jeden z głównych koncernów stoczniowych kraju, do którego należą zakłady produkcyjne rozsiane po całej Rosji, zaczął zwalniać pracowników. Przykładowo w Chabarowsku, gdzie w branży stoczniowej zatrudniano w 2023 roku 500 osób, w 2024 roku zostały 293, a obecnie 90. Pojawia się pytanie, czy zakład, mieszczący się na szczególnie dotkniętym trudnościami gospodarczymi i wyludnianiem się rosyjskim Dalekim Wschodzie w ogóle jeszcze będzie w stanie funkcjonować. To wyjątkowo psuje wizje „odrodzenia rosyjskich stoczni”, które szczególnie mocno odczuły upadek Bloku Wschodniego i samego ZSRR, szczególnie tracąc niegdyś podporządkowane państwu rynki zbytu państw satelickich. Do tego Rosja sama była sobie też winna tego, że atakując Ukrainę, straciła dostęp do produkowanych tam podzespołów i elementów napędowych dla statków i okrętów, co szczególnie negatywnie wpłynęło na starsze, zbudowane jeszcze w czasach ZSRR lub latach 90-tych jednostki, pozbawione części zamiennych, wymuszając improwizacje.

W tej sytuacji nie dziwi, że w ramach zawarcia pokoju czy zawieszenia broni między Rosją a Ukrainą, wśród punktów przedstawionych przez Władimira Putina Donaldowi Trumpowi znalazło się „zniesienie części sankcji przeciwko Rosji”, jako że tak branża stoczniowa, jak i inne sektory gospodarki okazują się coraz gorzej znosić tę sytuację, mimo że wiele zakładów produkuje statki i okręty, co jest jednak podyktowane przede wszystkim gospodarką wojenną i specyfiką zamówień, jak okręty podwodne z napędem jądrowym. Obok spadku zamówień zagranicznych szczególnie problemem jest wdrażanie innowacji, mogących wpłynąć na dostarczanie nowocześniejszych statków i zastępowanie starszych jednostek na rynki cywilnym i wojskowym, a także odzyskać dawnych klientów i partnerów biznesowych.

W kwietniu tego roku Władimir Putin ogłosił plan budowy wielu okrętów, co ma rozpocząć się następnej dekadzie XXI wieku. Władze mają w tym celu wydać 8 bilionów 400 miliardów rubli (ok. 374 mld zł), uwzględnione w ramach  Państwowego Programu Uzbrojenia. W myśl tego co roku krajowe stocznie w zamierzeniu dostarczą do 10 okrętów rocznie. Ambitne plany dotyczą też rynku cywilnego, gdyż w myśl „zaktualizowanej strategii rozwoju przemysłu stoczniowego”, do 2036 roku ma powstać ponad 1600 statków i ponad 2600 do 2050 roku. 

W planach jest też zwiększenie zatrudnienia w branży stoczniowej w 2036 roku o 15% więcej osób niż obecnie, co oznacza o 190 tys. więcej miejsc pracy. Tu dochodzi pozyskiwanie zarówno pracowników pracujących w zakładach, jak i biurach projektowych, a to ostatnie wymaga wspierania nauki, w tym uczelni technicznych. Jednocześnie, aby usprawnić pracę stoczni, władze jak i firmy mają „poruszać się ścieżką automatyzacji i digitalizacji samych stoczni w celu zwiększenia wydajności”, celem osiągnięcia szybszej budowy statków, w tym rozwoju metody wielkoblokowej. W sytuacji spadku zamówień i coraz dotkliwszych wpływów sankcji, osiągnięcie tych różnych celów może okazać się niewykonalne, spychając Rosję coraz bardziej w marazm gospodarczy, niejako na własne życzenie Kremla. 

etmal_790x120_gif_2020
CRIST 35 LAT

Dziękujemy za wysłane grafiki.