PMK
Trzeci kwartał z rzędu rośnie pewność siebie członków sektora transportu morskiego – wynika z ankiety, którą przeprowadził Moore Stephens, księgowy i doradca w międzynarodowej firmie Shipping Industry Group. Głównym powodem ich optymizmu jest wiara w to, że najgorszy moment kryzysu jest już za światową żeglugą.
W swoich komentarzach przedsiębiorcy jednak nie stronili od narzeka, głównie na trudną sytuację na rynku. - Hossa i bessa na rynku frachtowym trwa przeważnie ok. 7 lat, co wystarcza nam na odzyskanie pieniędzy, które się utraciło z średnim zyskiem 6 proc. Obecnie jednak o to będzie trudno, z powodu nadmiernej płynności na rynku i bardzo niskich stóp procentowych - napisał jeden z respondentów.
W odpowiedziach przedsiębiorców nie zabrakło też narzekań na zbyt duży tonaż. - Tak długo jak nie będzie zmian w strukturze flot na świecie nie ma żadnej nadziei na poprawę sytuacji w branży morskiej. Choć trzeba przyznać, że wiele się robi w tym temacie - ostrzegał jeden z ankietowanych.
Respondenci zauważyli też nowe zagrożenie na rynku: Private Equity, czyli średnio lub długoterminowym finansowaniem firm prywatnych, które nie są jeszcze notowane na giełdzie. Pozyskiwanie środków w ramach Private Equity znacznie różni się od zaciągania pożyczek lub kredytów od kredytodawców, takich jak bank. Kredytodawcy mają prawo do odsetek i spłaty całej kwoty kapitału, niezależnie od sukcesu lub porażki przedsięwzięcia. Natomiast finansowanie w ramach Private Equity uzyskuje się w zamian za udziały w firmie, a zyski inwestorów są uzależnione od rozwoju i rentowności firmy.
- Przedsiębiorstwa, które w ten sposób inwestowały swoje fundusze muszą w końcu zmądrzeć. To nie jest sposób na zarobienie łatwych pieniędzy. Inaczej przepadnie szansa na odbudowę rynku masowców, który po złomowaniach tych jednostek i przerabianiu ich na tankowce jest obecnie na fali wznoszącej – zauważył ankietowany.
Na rynku frachtowym również nie ma powodów do optymizmu. Przedsiębiorcy nie liczą na lepsze stawki w sektorze masowców. Wciąż jednak nadzieję, że odżyje branża transportu kontenerów i ropy. - Zbyt duża liczba jednostek to nie jedyny problem dla armatorów kontenerowców – przekonuje Richard Greiner z Shipping Industry Group. - To oczywiście główny czynnik złej kondycji rynku. W polepszeniu sytuacji wcale nie pomaga kryzys w światowej gospodarce. Nie równoważy tego nawet spadek cen ropy, który powinien mieć duże znaczenie w sektorze gospodarki zużywającej ogromne ilości paliwa.
Idą zmiany w Porcie Gdynia. Demontaż Bühlera na Nabrzeżu Indyjskim
Zmiany w Chińsko-Polskim Towarzystwie Okrętowym S.A. "Chipolbrok"
Unimot przygotowuje dodatkową infrastrukturę importową dla LPG
W Baltimore otwarto trzecią, tymczasową trasę w pobliżu zniszczonego mostu
MI przygotuje projekt rozporządzenia ws. planu zagospodarowania przestrzennego wód portu morskiego w Dziwnowie
Port Elbląg liczy na większy przeładunek