Irański rząd wciąż nie uwolnił zatrzymanego we wtorek kontenerowca Maersk Tigirs. Powodem jest spór między prywatną firmą Pars Talaee Oil Production Company a Maersk Line (armatorem jednostki), który toczy się już od 2005 roku.

Mimo kilku spotkań władze Maerska wciąż nie otrzymały oficjalnego powodu zatrzymania ich kontenerowca. - W niedzielę, 3 maja, spotkaliśmy się z reprezentantami PMO (organizacji, która wydała polecenie zatrzymania jednostki) w Iranie. W tym samym czasie duński ambasador rozmawiał z ministrem polityki zagranicznej Iranu. Dziś ambasador odwiedził także PMO. Mimo tych działań wciąż nie otrzymaliśmy żadnego dokumentu (wyroku sądu, nakazu aresztu itp.), które by wyjaśniały powody zatrzymania naszej jednostki – czytamy w oficjalnym oświadczeniu koncernu.

Maersk wciąż twierdzi, że zatrzymania jest bezpodstawne i liczy na szybkie wypuszczenie załogi i jednostki, która nie ma nic wspólnego ze omawianym sporem. Spór dotyczy zaległości finansowych, jakie ma duński armator wobec Pars Talaee Oil Production Company (PTOPC). Mimo przegrania sprawy w międzynarodowym sądzie, Maersk jeszcze nie spłacił swojego zadłużenia. PMO, przedstawiciel między innymi PTOPC, zdecydował się więc zatrzymać jednostkę Duńczyków, by wymóc na nich spłatę zadłużenia.

Do zatrzymania jednostki doszło we wtorek w Cieśninie Hormuz. Irański patrol przejął kontenerowiec, wystrzeliwując najpierw ostrzegawcze strzały. Władze tego państwa utrzymują, że jednostka wpłynęła na ich wody terytorialne. Przedstawiciele Maersk przeczą temu, twierdząc, że ich statek został zatrzymany na wodach międzynarodowych. Operatorem Maersk Tigris (nośność 65 tys. ton) jest niemiecka firma Rickmers Shipmanagement. Na pokładzie jednostki w momencie zatrzymania znajdowały się 24 osoby.