Od 20 lat w łebskiej marinie „rządzi” i dogląda porządku Bosman. Jest panem sytuacji od chwili, gdy pierwsze kroki postawił na nabrzeżu miejscowego portu. Znalazł się w Łebie przez przypadek. Ale Marinę wybrał jako dom z pełną świadomością.
Wyłowiony przed 20 laty z kanału portowego przez burmistrza miasta Andrzeja Strzechmińskiego, szczeniak przekazany został pod opiekę portowym bosmanom. Marina stała się dla niego bezpieczną przystanią z wiktem i opierunkiem. Dbali o niego bosmani i przypływający w wielu zakątków Bałtycku żeglarze. A rocznie w Łebie cumuje około tysiąca jednostek z Polski i krajów bałtyckich. Bosman szybko przyjął rolę stróża porządku w łebskim porcie oraz zadomowił się w „bosmance”, siedzibie bosmanów. Bosmana znają dobrze nie tylko mieszkańcy ale również stali bywalcy mariny. „Żeglarze z całego świata po wpłynięciu do mariny pytają głównie o niego: „A gdzie jest Bosman? Bosman uczestniczy bowiem we wszystkich imprezach, regatach, ogniskach. Jest najbardziej rozpoznawalnym psem na Bałtyku” – mówi prezes Mariny Julia Tomicka.
Bosman ma wśród gości mariny swoje sympatie i antypatie. „Przytulanka” żeglarzy, umie pokazać swoje humory i antypatie. „Obcy” musi liczyć się z nieprzyjaznym „pieskim” zachowaniem. Bosman bowiem lubi żeglarzy, a nie przepada za motocyklistami, którzy odwiedzają łebską Marinę ze względu na atrakcyjne warunki hotelowe. Bosman również nie zawsze umie „dogadać się” z obcokrajowcami. Nawet na przyjazna, ale nie zrozumiałe słowa w obcym języku, potrafi pokazać zębiska. Również uczestnicy zlotów motocyklowych muszą pogodzić się, że ten typ gości nie kojarzy się Bosmanowi z żeglarstwem i mariną.
„Na jednej ze służb, kiedy Bosman uznał, że motocykliści zachowują się zbyt głośno, pogryzł jednego z nich, a widząc niesprzyjający stosunek sił wybrał strategiczny odwrót i uciekł do „bosmanki”. W tym czasie przypłynął do portu jacht z załogą, która dobrze znała Bosmana i jak większość żeglarzy odwiedzających Łebę lubiła go, karmiła i rozpieszczała. Między żeglarzami a motocyklistami wywiązała się nie lada awantura. Interweniowała policja. A prowokator całego zdarzenia siedział za krzesłem w bosmanacie i obserwował całe wydarzenie. Bosman w nagrodę za dzielną obronę mariny, został przez żeglarzy obdarowany kiełbasą” - opowiada prezes Tomicka. Na szczęście, dla Bosmana, nie każdy z 3 tys. żeglarzy odwiedzających w sezonie żeglarskim Łebę dokarmia maskotkę Mariny.
Bosmani portowi nauczyli go przeganiać z mariny mewy. Na hasło ”ptaszek, ptaszek”, Bosman ruszał biegiem na pomosty. Bosman towarzyszy każdej zmianie służby, wyczekując kwadrans wcześniej na nowego zmiennika, którego wita już w połowie drogi do bosmanatu, warując koło slipu. On jeden jest na służbie całą dobę. „Bosman ma za sobą barwne i szczęśliwe życie w porcie, wszyscy go kochają, rozpieszczają jest naszą „Portową Gwiazdą” – podkreśla prezes Tomicka.
Obecnie stan zdrowia Bosmana jest stabilny, nie mniej jednak traci wzrok i słuch... Ale od niedawna ma „swoją” łódkę. Jednej z nowych łódek nadano nazwę „Pies Bosman”. Zostanie zwodowana w kwietniu. Łódka będzie wypożyczana do wędkowania po jeziorze. Jest wyposażona w nowy silnik elektryczny, koło ratunkowe, kapoki, wiosła. Na łódkę będzie można zabrać czworonoga, bez względu na jego wielkość. Łódka jest bowiem wyposażona w kapoki dla psów w trzech rozmiarach. Zaplanowano, że pierwszym pasażerem będzie Bosman.
Marek Grzybowski na podstawie relacji Mariny Julii Tomickiej, prezeski Portu Łeba.
Unimot przygotowuje dodatkową infrastrukturę importową dla LPG
W Baltimore otwarto trzecią, tymczasową trasę w pobliżu zniszczonego mostu
MI przygotuje projekt rozporządzenia ws. planu zagospodarowania przestrzennego wód portu morskiego w Dziwnowie
Port Elbląg liczy na większy przeładunek
Masowce i tankowce na fali. Analiza rynku tonażowego (tygodnie 11-14/2024)
Przygotowania do bazy offshore. Jak wygląda budowa?