Statki wyprodukowane w Chinach będą objęte specjalnymi opłatami w portach USA - zakłada projekt rozporządzenia wykonawczego prezydenta Donalda Trumpa. Co więcej, opłaty dotyczyć będą wszystkich statków pływających dla armatorów kupujących chińskie statki. To może uderzyć w cały rynek żeglugowy i największych armatorów.
Projekt rozporządzenia wykonawczego prezydenta USA z 27 lutego w sprawie opodatkowania flot korzystających z chińskich statków jest częścią szerszej strategii administracji amerykańskiej mającej na celu ograniczenie dominacji Chin w przemyśle stoczniowym i morskim oraz wzmocnienie rodzimego sektora żeglugowego.
Rozporządzenie zakłada wprowadzenie opłat portowych dla statków powiązanych z Chinami, w tym zarówno tych pływających pod chińską banderą, jak i zbudowanych w chińskich stoczniach, niezależnie od miejsca rejestracji armatora lub bandery jego floty. Proponowane opłaty mogą sięgać nawet 1,5 miliona dolarów za każde zawinięcie do amerykańskiego portu, co stanowi gigantyczny wzrost kosztów operacyjnych dla armatorów korzystających z takich jednostek. Celem rozwiązania jest nie tylko ochrona amerykańskiego przemysłu stoczniowego, który od lat boryka się z marginalnym udziałem w globalnej produkcji (około 0,1% w porównaniu do ponad 50% Chin), ale także przeciwdziałanie nieuczciwym, według USA, praktykom handlowym Pekinu, takim jak subsydiowanie stoczni.
Projekt opiera się na wcześniejszych propozycjach Biura Przedstawiciela Handlowego USA (USTR), które kilka miesięcy temu sugerowało wprowadzenie kar finansowych dla chińskich operatorów i flot zawierających statki zbudowane w Chinach. W odróżnieniu od tych wstępnych założeń, projekt z 27 lutego rozszerza zakres opłat, obejmując również floty międzynarodowe, w których statki chińskiej produkcji stanowią istotną część. Przykładowo, opłaty mogą być naliczane proporcjonalnie do udziału chińskich jednostek we flocie, a nie tylko wtedy, gdy przekracza on określony próg (np. 25%, jak sugerowano wcześniej).
Administracja USA zamierza również wywierać presję na sojuszników, aby wprowadzili podobne regulacje w swoich portach, grożąc w przeciwnym razie retorsjami, takimi jak dodatkowe cła. Taki krok może poważnie wpłynąć na globalny handel morski, biorąc pod uwagę, że Chiny odpowiadają za około 50% światowej ładowności statków. Przewoźnicy tacy jak COSCO, MSC, Maersk czy Evergreen mogą zostać zmuszeni do zmiany tras, zwiększenia kosztów lub przeniesienia części operacji do portów w krajach nieobjętych tymi regulacjami, np. w Kanadzie czy Meksyku.
Jak bardzo najwięksi gracze są uzależnieni od chińskiej produkcji pokazuje przykład Maerska. W 2024 roku Maersk złożył zamówienia na nowe statki w Chinach, w tym na 10 kontenerowców o pojemności 17 000 TEU w stoczni Yangzijiang oraz potencjalnie na kolejne 12 jednostek o pojemności 16 000 TEU w New Times Shipbuilding (z opcją na sześć dodatkowych).
Motywacją administracji USA dla tych działań jest nie tylko ekonomia, ale także kwestie bezpieczeństwa narodowego. USA obawiają się, że chińska dominacja w budowie statków – zarówno cywilnych, jak i wojskowych – daje Pekinowi strategiczną przewagę, szczególnie w kontekście potencjalnego konfliktu. Dodatkowo, pojawiają się spekulacje, że nowe opłaty mogą pośrednio utrudniać przemyt substancji takich jak fentanyl, którego półprodukty często trafiają do Ameryki Północnej via chińskie porty i statki.
Fot: Depositphotos
Grupa OTL podsumowuje III kwartał. Trudna sytuacja rynkowa
Polski wiceadmirał z wizytą w litewskiej Marynarce Wojennej
Co z tą „Orką”? Poselska interpelacja prezentuje wątpliwości wokół transparentności wyboru oferenta
Naval Group zbuduje czwartą fregatę dla Grecji. Zamówienie potwierdzone
Trwa drugi etap inwestycji chroniącej Rewę przed powodzią
Umowa USA i Korei Pd. wywoła efekt nuklearnego domina?