W 2017 roku w obecności władz państwowych w na pochylni Wulkan Nowy odbyło się uroczyste położenie stępki pod budowę promu, który miał zasilić flotę Polskiej Żeglugi Bałtyckiej. Wkrótce potem prace stanęły, a sama stępka stała się symbolem nieudolności działań państwa w sferze stoczni i żeglugi. PŻB o stępce jednak nie zapomniało – firma ma sondować możliwość jej wykorzystania w promach budowanych przez stocznię Remontowa.

O stępce przypomniano jeszcze w lutym tego roku, kiedy media obiegła wiadomość, że jej zakup zaoferowano skupom złomu w całym kraju. Podano nawet proponowaną cenę – 2 zł za kilogram. Potem jednak pojawiło się dementi Polskiej Żeglugi Bałtyckiej, a sama stępka stała się po raz kolejny przedmiotem przepychanek między obozem rządowym i opozycją. MSR Gryfia, które miało pierwotnie zbudować prom, podobno rozważało wykorzystanie jej jeszcze w budowie nowego doku, do tego jednak finalnie również nie doszło. Teraz do tematu powróciło raz jeszcze PŻB. Stocznia Remontowa, która buduje trzy promy dla państwowych armatorów, otrzymała od PŻB zapytanie, czy stępkę można wykorzystać przy budowie jednostki przeznaczonej dla nich.

Jako pierwsza o pomyśle poinformowała Gazeta Wyborcza, a potwierdził to na łamach portalu Trójmiasto.pl Michał Arciszewski, rzecznik prasowy PŻB. Stwierdził on, że jeśli inżynierowie stoczni uznają, że nie ma przeciwwskazań technicznych i formalnych do wykorzystania stępki, to PŻB się na to zgodzi. Prowadzenie takich analiz potwierdza również Stocznia Remontowa, aczkolwiek żadne decyzje jeszcze nie zapadły.

Sama stępka to jedna z sekcji planowanych w 2017 promów. Waży 60 ton i według NIK kosztowała kilka milionów złotych, których nawet nie rozliczono do końca w związku z fiaskiem projektu.