• <
Kongres Polskie Porty 2030 edycja 2024

Sytuacja polskich przewoźników nadal się pogarsza. Liczba upadłości będzie wzrastać

pc/Newseria.pl

04.03.2019 12:13 Źródło: własne
Strona główna Porty Morskie, Terminale, Logistyka Morska, Transport Morski Sytuacja polskich przewoźników nadal się pogarsza. Liczba upadłości będzie wzrastać

Partnerzy portalu

Sytuacja polskich przewoźników nadal się pogarsza. Liczba upadłości będzie wzrastać - GospodarkaMorska.pl

Firmy z branży transportowej notują dalszy wzrost liczby niewypłacalności – wynika z danych za styczeń. Upadłość ogłosiło siedem firm, podczas gdy rok wcześniej tylko dwie. Zdaniem analityków Euler Hermes w tym roku utrzyma się tendencja wzrostowa w tym zakresie. – Świadczy to o bardzo słabej zdolności kapitałowej polskich przewoźników – podkreśla Maciej Wroński, prezes Związku „Transport i Logistyka Polska”. Sytuację polskich firm transportowych będzie pogarszać m.in. spadek koniunktury i zamieszanie związane z brexitem.

– Duża liczba upadłości firm transportowych świadczy o tym, o czym mówimy już od dawna, o bardzo słabej zdolności kapitałowej polskich przewoźników. Porównując kapitał, jakim dysponuje przewoźnik z Polski i z Niemiec, różnica jest nawet dziesięciokrotna na naszą niekorzyść – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Maciej Wroński, prezes Związku Pracodawców „Transport i Logistyka Polska”.

Jak podkreśla, słaba zdolność kapitałowa powoduje, że w przypadku jakichkolwiek zaburzeń na rynku transportowym, np. związanych z cenami oleju napędowego czy podwyżką opłat za korzystanie z infrastruktury, przewoźnik traci, ponieważ musi jeździć na dotychczasowych stawkach, zanim wynegocjuje podwyżkę stawek frachtów.

– On nie ma takiej zdolności kapitałowej, aby przetrzymać kilka miesięcy i dokładać do interesu, zakładając, że później sobie odbije. Często zaczyna brakować mu na spłatę rat leasingowych, przestaje spłacać zaciągnięte kredyty bankowe i wtedy nieszczęście gotowe. Taka firma musi ogłosić upadłość i zaprzestać działalności gospodarczej. Gdyby ta zdolność kapitałowa była większa, być może nie byłoby problemów – mówi Maciej Wroński.

Prezes TLP ocenia, że za taki stan rzeczy dużą winę ponosi administracja. Jednym z warunków dostępu do zawodu przewoźnika drogowego jest zdolność finansowa, co wynika z przepisów unijnych. Przewoźnik powinien się wykazać odpowiednim poziomem kapitału – rzędu 9 tys. euro na pierwszy pojazd i po 4,5 tys. euro na każdy następny. W praktyce przewoźnik zawiera umowę ubezpieczeniową, dostaje polisę na zdolność finansową, która kosztuje go kilkaset złotych, i na jej podstawie urząd stwierdza, że przewoźnik dysponuje odpowiednią zdolnością finansową.

– O tym, że de facto wcale jej nie ma, świadczy właśnie to, ilu przewoźników upada. Tak naprawdę jest to tylko kawałek papieru, który nie oznacza faktycznej możliwości funkcjonowania na tym rynku – podkreśla Maciej Wroński. – Zmienne ceny oleju napędowego, skokowe zwyżki opłat za dostęp do infrastruktury drogowej i różnice kursowe też odbijają się na sytuacji przewoźników, którzy często mają kredyty zaciągnięte w złotówkach, natomiast za usługi mają płacone w euro. Z drugiej strony to są normalne sytuacje, rynek przechodzi fazy dobrej koniunktury i kryzysów, wzrostów i spadków cen. Po to właśnie potrzebna jest zdolność finansowa, żeby być na takie sytuacje przygotowanym.

Z danych Euler Hermes wynika, że w ubiegłym roku liczba upadłości firm transportowych wzrosła o 43 proc. Dane ze stycznia br. pokazują dalszy wzrost. Zdaniem analityków tendencja ta utrzyma się w kolejnych miesiącach. Sytuację polskich firm transportowych będzie pogarszać m.in. spadek koniunktury i zamieszanie związane z brexitem. Polscy przewoźnicy w dalszym ciągu śledzą też prace nad europejskim pakietem mobilności.

– To prawo spowoduje, że nasze firmy zostaną wyparte z europejskiego rynku. Nie tylko przez wyższe płace dla kierowców, ale głównie przez takie zapisy, które ograniczają nam możliwość wykonywania usług tzw. cross-trade, czyli przerzutów przykładowo z Francji do Hiszpanii, później z Hiszpanii do Włoch. To właśnie na tych przewozach zdobyliśmy 1/4 europejskiego rynku – mówi Maciej Wroński.

W lutym Konferencja Przewodniczących Parlamentu Europejskiego zdecydowała, że pakiet mobilności nie zostanie przekazany na najbliższą sesję plenarną parlamentu 7 marca. To oznacza, że prace będą prawdopodobnie kontynuowane już w trakcie następnej kadencji PE, czyli po eurowyborach, które mają się odbyć w dniach 23–26 maja.

Jak podaje firma doradcza Deloitte, sektor transportu wypracowuje około 6,6 proc. polskiego PKB Polski i tym samym jest kluczowym elementem gospodarki. Branża jest przykładem sukcesu polskich przedsiębiorstw na unijnym rynku, na którym polskie firmy mają pozycję lidera. W przewozach międzynarodowych mają ponad 24-procentowy udział, co plasuje je na pierwszy miejscu, przed Hiszpanią i Niemcami.

bulk_cargo_port_szczecin

Partnerzy portalu

port_gdańsk_390x100_2023

Dziękujemy za wysłane grafiki.