Paweł Kuś
Trwający od paru lat wyścig głównych aliansów kontenerowych w budowie jak największych jednostek może mieć negatywny wpływ na stawki frachtowe – ostrzegają eksperci z firmy Alphaliner.
Tylko w zeszłym roku na świecie przybyło 60 kontenerowców o ładowności od 18 do 22 tys. TEU (zwanych ULCV). Nie lepiej będzie w przyszłości – te jednostki stanowią aż 24 proc. światowego portfela zamówień.
Już teraz pojawiają się pierwsze sygnały, iż za dużo jest tych statków. Używa się ich tylko i wyłącznie na szlaku z Azji do Europy, bo tylko tam może być to opłacalne. By jednak tak się stało, megakontenerowce muszą w czasie rejsu być załadowane prawie do pełna – tylko wtedy można mówić o zmniejszeniu kosztów operacyjnych. Armatorzy są więc pod olbrzymią presją, by zapełnić statek kontenerami za wszelką cenę, co rzutuje negatywnie na stawki frachtowe.
Dodatkową trudność stanowi równie duży przyrost kontenerowców średniej wielkości (10-13 tys. TEU). W zeszłym roku pojawiło się ich 52. Te jednostki znajdą zatrudnienie, pływając głównie przez powiększony Kanał Panamski. Ogółem światowa flota kontenerowców pod koniec zeszłego roku wyniosła łącznie 19,94 mln TEU. Oznacza to 8,5 proc. wzrost w porównaniu z poprzednim rokiem.
Gwałtowny wzrost floty pociąga za sobą jeszcze jedno zjawisko: coraz więcej statków jest wycofywanych ze służby. W zeszłym roku jednostek cumujących bezczynnie w portach było o 6,8 proc. więcej niż w 2014 roku (łącznie 1,36 mln TEU).
Nowy niemiecki terminal LNG odebrał pierwszy ładunek skroplonego gazu
Nowy kontenerowy plac przeładunkowy w Porcie Gdynia
Kryzysy powodują wzrost kosztów w żegludze, ale frachty znów spadają. Analiza rynku frachtowego i czarterowego (tygodnie 8-11/2024)
Paliwo uzyskane z orzechów nerkowca szansą na uczynienie żeglugi bardziej "zieloną"?
Pierwszy duży kontenerowiec na metanol już w Europie
Bezpiecznie do portu mimo niepogody