Carnival Corp, armator jednostek wycieczkowych, zwrócił już uwagę na finansowe skutki katastrofy mostu w Baltimore, która odcina tamtejszy port na bliżej nieokreślony czas.

Przy wczorajszej publikacji wyników za pierwszy kwartał 2024 roku, Carnival Corp zaznaczyła, że nie uwzględniają one efektów zawalenia się mostu Francis Scott Key Bridge w Baltimore, a te dla firmy mogą być dość dotkliwe. Ich szacowana wielkość nie jest jeszcze znana, ale Baltimore stanowiło jeden z portów, z których Carnival korzystał w ramach swoich rejsów wycieczkowych. Tam też stacjonował między wypłynięciami jeden ze statków. Konieczność przesunięcia go w inne miejsce będzie wiązać się z dodatkowymi kosztami dla armatora i linii.

– Miasto i port Baltimore są naszymi wieloletnimi partnerami i domem dla wielu lojalnych gości, a także współpracowników z biznesu i społeczności – mówił Josh Weinstein, dyrektor generalny Carnival Corp. Jeden ze statków Carnival Corp, pływający w barwach linii Carnival Cruise Line, wypływa z Baltimore regularnie przez cały rok. W weekend statek Carnival Legend miał powrócić tam z rejsu. Po katastrofie mostu został przekierowany na inną trasę. Jak powiedział Weinstein, linie zamiast Baltimore będą w najbliższym czasie korzystać z portu w Norfolk. – Na szczęście nasz zespół szybko zabezpieczył tymczasowy port macierzysty w Norfolk na tak długo, jak jest to potrzebne, co powinno pomóc zminimalizować zmiany operacyjne. Nie możemy się więc doczekać, aby jak najszybciej wrócić do naszego domu w Baltimore.

Spółka ujawniła ponadto koszty jakie poniosła w związku z sytuacją na Morzu Czerwonym, która zmusiła ją do przekierowania statków wokół Afryki, zamiast przez Kanał Sueski. Carnival musiał przez to dołożyć do interesu 130 mln dolarów. Ostatnio firma poinformowała, że jej statki będą omijać Morze Czerwone prawdopodobnie przynajmniej do końca ego roku.

–  Zdecydowaliśmy, że nadszedł czas, aby uznać fakt, że prawdopodobnie nie będziemy tam pływać, być może przez resztę tego roku, a być może także na początku 2025 r. – powiedział Reutersowi dyrektor finansowy David Bernstein.