• <
Kongres Polskie Porty 2030 edycja 2024

[WYWIAD] Arkadiusz Marchewka: sprawy gospodarki morskiej priorytetem dla nowego rządu

Strona główna Porty Morskie, Terminale, Logistyka Morska, Transport Morski [WYWIAD] Arkadiusz Marchewka: sprawy gospodarki morskiej priorytetem dla nowego rządu

Partnerzy portalu

Fot. GospodarkaMorska.pl

Arkadiusz Marchewka, sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury, odpowiedzialny za gospodarkę morską, wodną i żeglugę śródlądową, w rozmowie z Mateuszem Kowalewskim, wydawcą portalu GospodarkaMorska.pl opowiada o największych szansach i wyzwaniach dla sektora morskiego w najbliższych latach oraz roli resortu we wspieraniu branży morskiej.

Mateusz Kowalewski: Od kilku tygodni zarządza Pan jednym z departamentów Ministerstwa Infrastruktury. Myślę, że jest to czas przyjrzenia się w jakim momencie jest ministerstwo, dokonania pewnej oceny ostatnich lat. Jaką ma Pan wizję resortu na najbliższe lata? Jakie priorytety zakładacie sobie, jeśli chodzi o swoją pracę?

Arkadiusz Marchewka: Chcę powiedzieć na samym początku, że chciałbym i taki mamy plan, aby sprawy związane z gospodarką morską, z morzem, z wszystkim, co się wokół tych tematów dzieje, były tymi, które będą priorytetowe dla naszego nowego rządu. Zawsze byliśmy silni sprawami morskimi. To był zawsze priorytet i chciałbym, żeby to było bardzo mocno podkreślane we wszystkich działaniach rządu, szczególnie tych inwestycyjnych.

Jednocześnie możemy mówić o wielkich wizjach, ale na razie jest czas rewizji wszystkich pomysłów, kontroli, audytów i sprawdzania inwestycji, które miały być realizowane, nie są realizowane, albo ich skutki są bardzo złe, chociażby dla budżetu państwa. Chciałbym, żeby gospodarka morska stała się domeną profesjonalistów, tych, którzy się na tym temacie znają, tych, którzy budują ten obszar gospodarki. I na samym początku powiedziałem sobie jasno: koniec z partyjnymi nominatami, czas na fachowców.

Po raz kolejny stanowisko ministra do spraw gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej piastuje osoba ze Szczecina. Czy to jest powód do obaw dla regionu Pomorza, czy patrzy Pan na polskie wybrzeże w całości?

Oczywiście, że patrzę na polskie wybrzeże w całości. Wiemy przecież doskonale o tym, że wielkie inwestycje są realizowane przez prywatnych przedsiębiorców z terenu Trójmiasta. Na terenie Pomorza Zachodniego są realizowane ważne inwestycje, ale są też mniejsze porty, które leżą pomiędzy Szczecinem, a Gdańskiem i Gdynią, które też zasługują na dużą uwagę.

Chciałbym przede wszystkim, żeby patrzeć na te sprawy kompleksowo, tak, żeby była szansa na równomierny rozwój, żeby nikt nie był pomijany, a wszyscy stanowili o sile całej gospodarki morskiej, czyli z rejonu całego wybrzeża – od portu w Szczecinie i Świnoujściu, przez Gdynię, Gdańsk, a nawet mniejszy port w Elblągu, o którym też ostatnio sporo się mówi.

W ostatnim czasie mówi się również o zmianach zarówno w instytucjach, jak i spółkach Skarbu Państwa. Zmieniają się rady nadzorcze. W tej chwili rozpisywane są konkursy na nowe zarządy, na przykład portów w Szczecinie, w Gdyni czy w Gdańsku. Jak ocenia pan bieżącą sytuację w tych spółkach? Jakie ewentualne zmiany w stylu zarządzania chcielibyście za swoich rządów wprowadzić?

Ostatni tydzień był tygodniem dużych zmian, dlatego, że odwołane zostały zarządy trzech portów – w Szczecinie i Świnoujściu, w Gdyni i w Gdańsku. Rady nadzorcze podjęły decyzję, żeby odwołać te zarządy. W Szczecinie i Świnoujściu został już rozpisany konkurs na członków zarządu i tym, co będzie głównym kryterium przy wyborze tych ludzi, którzy pokierują portem, będą kompetencje. To mogę zagwarantować. Potrzebujemy fachowców, potrzebujemy ludzi, którzy znają się na swojej robocie. Mówiąc wprost: zależy mi na tym, aby wszystkie sprawy, które do tej pory miały miejsce, były wyjaśnione. Pierwsze wyniki prowadzonych kontroli pokazują na przykład bardzo bulwersujące, a wręcz skandaliczne sprawy, takie jak ta ze Szczecina.

Nazywamy ją Pizzagate. Człowiek, który cieszył się specjalnymi względami u swojego bliskiego kolegi, który był bardzo ważnym politykiem poprzedniej władzy na Pomorzu Zachodnim, zarabiał gigantyczne pieniądze. Prowadził działalność gospodarczą, a jest znany z tego, że prowadził pizzerię i w ramach tej działalności pracował w porcie i wystawił faktury w sumie na kwotę ponad 4 milionów złotych.

To są sprawy, które są skandaliczne, które wymagają konkretnych wyjaśnień, obejrzenia poprawności i zasadności wydawania każdej złotówki kilka razy z każdej strony. I to będziemy robić.

Nie może być tak, żeby spółki Skarbu Państwa i porty, które są kluczowe dla bezpieczeństwa, dla sytuacji gospodarczej w naszym kraju, były elementem jakichś politycznych łupów, które władza sobie próbuje uzurpować. W żadnym wypadku. Ja się na to na pewno nie zgadzam.

Zmiany następują też w spółkach sektora stoczniowego i w instytucjach będących elementem modelu finansowania biznesu stoczniowego – mam na myśli Morską Stocznię Remontową Gryfia, Stocznię Szczecińską Wulkan i Fundusz Rozwoju Spółek. Jak Pan ocenia sytuację w tym obszarze?

Na razie oceniam ją jako bardzo skomplikowaną. Ci, którzy byli partyjnymi nominatami, zostali po prostu odwołani. I przyznam szczerze, że zostało to w środowisku gospodarki morskiej bardzo dobrze odebrane, dlatego że ludzie mają w końcu takie poczucie, że nadchodzi czas prawdziwych fachowców, a nie tak zwanych politycznych fachowców. Oczywiście mamy teraz rozpoczęty konkurs na kogoś, kto będzie kierował Funduszem Rozwoju Spółek, który byłby spółką-matką dla stoczni Wulkan i dla stoczni Gryfia. Kolejne zmiany w nadzorze są planowane w ciągu najbliższych kilkunastu dni.

Są tu prowadzone wielkie projekty, jak między innymi budowa jednego z największych na Bałtyku doków. Tę sprawę trzeba bardzo dobrze i dokładnie prześwietlić, dlatego że nie wiemy na jakim to jest etapie, czy zostanie zrobione na czas, ile w sumie kosztuje i o ile będzie droższe od pierwotnej ceny, którą zakładano, czy to się w ogóle wszystko spina.

Zdaję sobie z tego sprawę, że sektor stoczniowy jest tym, który wymaga szczególnego nadzoru i uwagi, bo to jest oczywiście bardzo ważna gałąź gospodarki morskiej i tym bardziej powinni nią zarządzać profesjonaliści, a nie ludzie, którzy nigdy tego nie robili.

W przypadku stoczni Gryfia mieliśmy do czynienia z sytuacją, gdzie na jej czele stał człowiek, który był byłym posłem partii wcześniej rządzącej, bez doświadczenia w przemyśle stoczniowym. Było to bardzo źle odbierane. Zresztą stocznia stała się elementem rozgrywek politycznych. Chcę z tym skończyć. Chcę, żeby w końcu o sprawach gospodarki morskiej mówiono tylko w kategoriach fachowości, kompetencji i rachunku ekonomicznego.

W ostatnich latach były próby wdrożenia programu pomocowego w zakresie rozwiązań podatkowych, możliwości finansowania przemysłu stoczniowego. Nie do końca to się udało. Tak zwana ustawa stoczniowa tak naprawdę nie została na planowaną skalę wykorzystana przez biznes. Czy macie plany dotyczące wsparcia dla sektora stoczniowego zarówno w zakresie podatkowym, jak i możliwości finansowania?

W 2017 roku została przyjęta tak zwana ustawa stoczniowa, która miała pozwalać na specjalne traktowanie w kontekście podatkowym tych, którzy budują statki. Sprawdziłem, ile podmiotów z tego skorzystało. Wie Pan, ile? Zero. Ta ustawa została przesłana do Komisji Europejskiej i przez poprzedni rząd została stamtąd wycofana. Więc nie wdrożono nawet żadnych działań z tym związanych. Uważam, że to była taka wielka opowieść dotycząca tego, jak bardzo państwo wspiera przemysł stoczniowy, a skończyło się to jak zwykle, na zwykłych zapowiedziach.

Nie chcę opowiadać bajek o tym, że będziemy tworzyć jakieś warunki, gdzie nagle będą powstawały tysiące statków w ciągu najbliższych lat. Chcę powiedzieć jasno: chcę, aby polskie przedsiębiorstwa prywatne, które w tym sektorze pracują, były traktowane w sposób partnerski, bo to na tych przedsiębiorstwach przemysł stoczniowy stoi. To, w jaki sposób do tej pory te przedsiębiorstwa prywatne były traktowane przez tych, którzy zarządzali tym obszarem, wymaga wielkich zmian. To są ludzie, którzy oczekują w końcu normalnego traktowania. Mówią: my wolimy, żeby państwo stworzyło nam warunki do rozwoju, żebyśmy my mogli robić swoje, a nie zajmować się biurokracją, ciągłym negocjowaniem umów i brakiem pewności, czy my tu możemy inwestować pieniądze, czy zaraz nam ktoś wypowie umowę, czy znowu dostaniemy krótki okres na dzierżawę gruntu. Przedsiębiorcy muszą być traktowani w sposób profesjonalny.

Jesteśmy oczywiście na samym początku funkcjonowania. Chcę prowadzić naprawdę rzetelny i uczciwy dialog z ludźmi z branży. Jeżeli będzie rzeczywiście nowy pomysł na to, wspólnie wypracowany, co my, jako przedstawiciele ministerstwa, jako państwo, możemy zrobić dla was, to ja będę się w ten głos wsłuchiwał i chciałbym, żeby taki dialog był prowadzony. Jeżeli pojawią się takie możliwości – okej, mówmy, rozmawiajmy o rozwoju, rozmawiajmy o szansach. Ale tu nie chodzi o obiecywanie, tylko żeby działać. Czasami im mniej się o czymś mówi, tym lepiej, bo po prostu idzie robota, a nie PR wokół tej roboty. A przemysł stoczniowy przez ostatnie lata stał się elementem politycznych happeningów: stukania młotkiem w stępkę, mówienia o budowie wielkich doków, odbudowy stoczni, przygotowania do konferencji prasowych nieskończonych jednostek, które były klejone taśmą, po to, żeby nie było widać. Myślę, że to po prostu bardzo źle wpłynęło na odbiór całej branży.

Chciałbym, żeby ten wstyd, który po prostu spadł przez ludzi poprzedniej władzy przez takie nieudolne działania, mógł zostać raz na zawsze zapomniany i żebyśmy mówili o profesjonalnych działaniach, które będą służyć po prostu rozwojowi nie tylko branży stoczniowej, ale całej gospodarki morskiej.

Chciałbym poruszyć temat koncepcji udziału polskiego sektora stoczniowego, polskich biur projektowych w możliwości częściowej odbudowy floty Ukrainy. W ostatnim czasie pojawiły się pewnego rodzaju działania: podpisano list intencyjny pomiędzy Polskim Forum Technologii Morskich a Klastrem Morskim Ukrainy dotyczący możliwości współpracy w zakresie odbudowy floty Ukrainy oraz wymiany kompetencji i fachowców w tym zakresie. Jak Pan patrzy na ten potencjał związany z udziałem Polski właśnie w odbudowie przemysłu Ukrainy, między innymi odbudowie floty?

Mamy potencjał, mamy know-how i mamy ludzi, którzy potrafią to robić, więc myślę, że wszystkie kwestie związane z tymi działaniami, które będą służyć odbudowie Ukrainy, które już są na szczeblu międzyrządowym oczywiście realizowane – jest przecież pełnomocnik, który się tymi sprawami zajmuje, poseł Paweł Kowal – w tym sprawy związane z przemysłem stoczniowym, z odbudową floty, powinny być wzięte na agendę, jako te, które wymagają wielkiego wsparcia.

Jeżeli mamy możliwość wspierania naszych sąsiadów, którzy zostali w sposób bardzo brutalny i barbarzyński zaatakowani przez putinowską Rosję, i będziemy mówić o tym, co się stanie po zakończeniu tej wojny, jak przywrócić jak najszybciej potencjał ten, który nasi sąsiedzi chcą odbudować, to jeżeli polscy przedsiębiorcy chcą im w tym pomóc, mają do tego kwalifikacje, wiedzą jak to robić, to naszą rolą jest wzmocnienie tych relacji, aby po prostu to było korzystne dla obydwu stron: dla tych, którzy mogą wykonywać swoją pracę i na tym zarabiać pieniądze, i tych, którzy potrzebują efektów tej pracy. Myślę, że to jest wątek, który będzie w ciągu najbliższych miesięcy również mocno wspierany.

Ostatni czas był okresem gwałtownych zmian w geopolityce, które odbiły się na układzie logistycznym, bezpieczeństwie dostaw zarówno w Europie, jak i w Polsce. Po raz pierwszy sektor portów morskich odgrywa tak istotną rolę dla krajowej gospodarki. Jesteśmy w momencie bardzo gwałtownych wzrostów, jeśli chodzi o przeładunki i bardzo dużych potrzeb, jeśli chodzi o inwestycje w infrastrukturę. Część takich projektów jest w fazie planowania, część jest w fazie realizacji, niektóre z nich trzeba skończyć, nad niektórymi się zastanowić. Chciałbym zacząć od głośnej ostatnio sprawy przekopu Mierzei Wiślanej i toru podejściowego do portu w Elblągu. Na jakim jesteśmy etapie, jakiego harmonogramu prac możemy się spodziewać?

Zacznę od tego: wydano ogromne pieniądze po to, żeby zbudować coś, co jest dziś bezużyteczne. Przekop Mierzei miał kosztować około 900 milionów złotych. Okazało się, że kosztował prawie 2 miliardy złotych. Wydano ogromne pieniądze i dalej większe statki nie mogą wpływać do portu w Elblągu. Więc skoro wydano tak wielkie pieniądze, które są pieniędzmi publicznymi, to my musimy teraz zrobić wszystko, żeby uczynić tę inwestycję użyteczną, żeby sprawić, żeby do tego portu w końcu mogły wpływać statki. Dlatego realizowane są działania, które służą pogłębieniu toru wodnego.

W budżecie na ten rok zabezpieczyliśmy około 140 milionów złotych na pogłębienie tego około 10-kilometrowego odcinka toru wodnego. Zostaje tylko ostatnie 900 metrów od obrotnicy do portu w Elblągu i chcę powiedzieć jasno: klimat do rozmów jest bardzo dobry. Rozmawiamy o tym z Urzędem Morskim, z przedstawicielami miasta Elbląga, z portem w Elblągu. Jesteśmy na dobrej drodze do tego, żeby znaleźć kompromis i sprawić, że ta inwestycja będzie w końcu użyteczna. Poprzedni rząd robił wszystko, żeby tego nie zrobić, albo stawiał warunki: podejmiemy decyzję o tym, żeby pogłębić ten tor wodny, żeby statki mogły wpływać, pod warunkiem, że oddacie nam port. To był szantaż. Szantażowali samorząd, szantażowali miasto: oddacie nam majątek pod władanie polityków władzy centralnej, to wtedy może przeznaczymy pieniądze na pogłębienie tego toru. Totalna zmiana myślenia w tej sprawie. My chcemy wspierać samorząd, my chcemy realizować tę inwestycję, bo to będzie służyć miastu, będzie służyć rozwojowi portu w Elblągu. Jesteśmy na etapie tworzenia koncepcji. Myślę, że jeszcze w lutym pojawią się nowe informacje w tej sprawie. Jesteśmy po spotkaniach roboczych z przedstawicielami portu, z przedstawicielami miasta, z tymi, którzy są zainteresowani realizacją tej inwestycji. Myślę, że jest duża szansa na to, aby wkrótce mówić o pozytywnych decyzjach.

Kontynuując temat przekopu Mierzei, portu Elbląg. Jak pan ocenia ten port, jego potencjał wynikający ze zbudowanej infrastruktury, pogłębienia toru podejściowego, ale też w kontekście np. offshore wind w Polsce, czy pewnego rodzaj supportu w przeładunkach mniejszych jednostek dla portu Gdańska i Gdyni?

Z analiz, które prowadzimy, wynika, że około 400 jednostek, które zawijają do portów trójmiejskich mogłyby również przypłynąć do portu w Elblągu, kiedy oczywiście droga dostępowa będzie się do tego nadawała. Nie jest to port z tak wielkim potencjałem jak pozostałe, te, które są kluczowe dla polskiej gospodarki morskiej, ale jest to oczywiście potencjał, który warto rozwijać.

Przejdźmy teraz do takiego sztandarowego projektu, jeśli chodzi o Pomorze Zachodnie, czyli budowy terminala kontenerowego w Świnoujściu. Ostatni czas to intensywne prace nad rozwojem tego projektu, również zapis dotyczący przeznaczenia blisko 10 miliardów złotych na budowę toru podejściowego, falochronów, na realizację samego terminala. To gigantyczna inwestycja, która ma swoich przeciwników i wielu zwolenników. Jak ministerstwo patrzy dzisiaj na ten projekt?

Patrzę na ten projekt z dużą nadzieją i myślę, że jest wielką szansą na rozwój gospodarczy nie tylko Pomorza Zachodniego, ale całego wybrzeża. Już w 2014 roku w dokumentach, które ówczesny zarząd portu zatwierdzał i przygotował, budowa portu zewnętrznego została wpisana do strategii rozwoju. Więc ostatnio, po tych 8 latach, przyszedł czas intensywnych przygotowań. Na tym etapie jesteśmy oczywiście w stanie powiedzieć jasno, że uważamy tę inwestycję jako jedną z priorytetowych w kontekście rozwoju gospodarki morskiej i mocno ją wspieramy. Natomiast oczywiście przychodzi czas na rewizję wszystkich założeń, sprawdzenia, czy to, na jakiej podstawie zostały budowane wszystkie przesłanki co do na przykład liczby kontenerów, się spina.

Jest to jednak inwestycja, którą chcemy zrealizować, którą chcemy wzmocnić. Oczywiście będzie to też wymagało w przyszłości pewnie realizacji takich działań, które posłużą wzmocnieniu także tych inwestycji, które będą służyć wywożeniu kontenerów stamtąd, chociażby wzmocnieniu i modernizacji linii kolejowej C59, która prowadzi na południe. Tam są także wąskie gardła, jeśli chodzi o kwestie infrastruktury drogowej. Według informacji, które posiadam zarówno od strony zarządu portu, jak i Urzędu Morskiego, są działania koncepcyjne prowadzone w kontekście nawet dokumentacji projektowej, chociażby realizowanej przez Urząd Morski.

Zostały rozpisane dwa przetargi, które będą służyć realizacji dokumentacji projektowej właśnie na wyznaczenie podejścia i badań nawigacyjnych, co do przeprowadzenia konkretnej linii toru podejściowego do terminala w Świnoujściu. Planowane jest ogłoszenie przetargu na badania ferromagnetyczne, czyli sprawdzenia czy nic na dnie nie zalega.

Więc praca jest realizowana, wszystko idzie do przodu. Mam nadzieję, że nie pojawią się po drodze żadne wątpliwości. Chcielibyśmy zgodnie z planem do 2028 roku tę inwestycję zrealizować. Jest to oczywiście wielkie wyzwanie. Port będzie odpowiadał za część lądową. Inwestor prywatny będzie odpowiadał za zalądowienie tego miejsca, na którym będą składowane kontenery. Jeżeli statki o długości 400 metrów będą mogły zawijać do Świnoujścia, to jest to wielka szansa.

Pogłębienie toru podejściowego na długości około 70 kilometrów też jest ogromnym wyzwaniem, które będzie realizowane przez najbliższe lata. I myślę, że też to, że w całości ten tor podejściowy może być realizowany po części administracyjnej wód bezpośrednio polskich, daje nam szansę na pełną niezależność. Więc praca idzie w dobrym kierunku.

Jak odniósłby się pan do tych obaw dotyczących bliskości parku krajobrazowego oraz niezbyt pozytywnych sygnałów od naszych zachodnich sąsiadów. Tam też były próby realizacji dużych terminali kontenerowych, nie do końca zakończone sukcesem, przynajmniej takim, jakiego się spodziewano. Są też obawy dotyczące dostępności tego portu od strony lądu, czyli wąskiego gardła, jeśli chodzi o infrastrukturę drogową, kolejową i ograniczony potencjał zaplecza logistycznego i magazynowego, placów składowych.

Wszystkie te działania będą poddane rewizji. Sprawdzimy dokładnie, co jeszcze trzeba wzmocnić, co trzeba poprawić, aby rzeczywiście ten projekt był w 100% zasadny do realizowania. Każde wątpliwości będą rozwiewane, natomiast przy budowie terminala kontenerowego w Gdańsku, portu zewnętrznego, też oczywiście efekty nie przyszły od razu. Te wielkie przeładunki pojawiły się dopiero po jakimś czasie, więc infrastruktura towarzysząca była realizowana też jako następstwo tego wielkiego rozwoju. Myślę, że w tym przypadku mogłoby być podobnie.

Jeśli chodzi o kwestie dotyczące obaw naszych zachodnich sąsiadów – każdy ma prawo patrzeć na to ze swojej perspektywy. Natomiast międzynarodowe negocjacje w tym zakresie zostały zakończone. Wszystkie sprawy są wyjaśnione. Wszystko jest na dobrej drodze, żeby to po prostu realizować. Generalny Inspektor Ochrony Środowiska prowadzi cały proces. Skończył on się zgodnie z planem w odpowiednim terminie. Teraz są podejmowane działania służące temu, aby wydać konkretną decyzję. Do Urzędu Wojewódzkiego został złożony projekt o pozwolenie lokalizacyjne, więc te prace krok po kroku są realizowane i zmierzają w dobrym kierunku.

Więc myślę, że nawet utworzenie parku krajobrazowego Doliny Dolnej Odry, o czym się mówi, chociaż decyzje jeszcze żadne w tej sprawie nie zapadły, nie powstrzyma w żaden sposób żeglugi, dlatego że tor wodny nie będzie objęty tą częścią. Jesteśmy na etapie przygotowań, które są coraz bardziej zaawansowane, jesteśmy zdeterminowani do tego, aby tę inwestycję realizować i wszystkie przeszkody, które w tej sprawie się pojawią, będą w sposób umiejętny ominięte.

Odra ma bardzo duży potencjał w zakresie żeglugi śródlądowej i faktycznie mogłaby być jedną z głównych dróg odbioru ładunków z takiego terminala i w bardzo sprawny sposób wchodzić w układ dróg rzecznych Europy. W jaki sposób dziś patrzy Pan na potrzebę realizacji inwestycji w żeglugę śródlądową? Jak Pan ocenia szanse na to w najbliższych latach?

Żegluga śródlądowa jest jednym z filarów tego, co robimy tutaj w ministerstwie. Między innymi właśnie dlatego kwestie związane z żeglugą śródlądową zostały włączone do funkcjonowania Departamentu Gospodarki Morskiej. Uważam, że te sprawy należy rozpatrywać jednocześnie. Jeżeli mówimy o rozwoju portów, na przykład tych, które są kluczowymi dla polskiej gospodarki, to trzeba mieć na uwadze ten stricte morski aspekt, ale też żeglugę śródlądową. Przecież te wszystkie drogi prowadzą do tych portów. Wzmocnienie tego potencjału uważam za coś bardzo potrzebnego, tym bardziej, że do tej pory żegluga śródlądowa była rozpatrywana w ramach tego, co miało miejsce z gospodarką wodną, na przykład tego, co robiły Wody Polskie.

Ja patrzę bardziej na kwestie związane z żeglugą śródlądową jako na element funkcjonowania portów. Stawiamy ją w miejscu priorytetów.

Myślę, że po katastrofie na Odrze kwestie związane z ochroną środowiska nabrały dużo większego znaczenia też w opinii publicznej. Wszyscy zdają sobie z tego sprawę, jak ważne jest to, aby ten aspekt środowiskowy był również zauważony. To też jest ważne. Dlatego jestem przekonany, że jesteśmy w stanie znaleźć naprawdę bardzo dobry balans pomiędzy tym, co jest ważne dla ochrony środowiska, a tym, co jest ważne dla rozwoju żeglugi śródlądowej, która, mówiąc wprost, jest wielką szansą dla nas. Ja, jako mieszkaniec miasta położonego nad Odrą, wiem, jaka to jest szansa. Myślę więc, że żegluga śródlądowa, w koncepcji pracy naszego ministerstwa, odegra rolę priorytetową i na pewno będę tak na tę kwestię spoglądał.

Bardzo ważna inwestycja jeśli chodzi o Port Gdynia. Cały cza brak konkretów dotyczących tak zwanej Drogi Czerwonej. Jakie działania zamierzacie w tym obszarze podjąć?

Zgadzam się, że to jest bardzo ważna część infrastruktury, która jest bardzo potrzebna. Chcemy zrealizować wszystko zgodnie z założonymi planami. Realizujemy procesy, które posłużą do tego, aby zapewnić dokumentację projektową, która następnie pozwoli na rozpoczęcie realizacji inwestycji. Więc nie ma tutaj, myślę, żadnych obaw co do jakichkolwiek zmian. Widzimy tę inwestycję infrastrukturalną jako priorytetową dla rozwoju portu w Gdyni.

W ostatnim czasie pojawiło się wiele informacji dotyczących lokalizacji inwestycji, jeśli chodzi o offshore wind w zachodniopomorskim: terminal instalacyjny w Świnoujściu, fabryki Vestasa, kolejne zakłady w łańcuchu dostaw. Te wszystkie informacje powodują, że o Szczecinie i Świnoujściu coraz częściej myśli się w kontekście hubu offshore wind w Polsce. Biorąc pod uwagę skalę tych inwestycji, które są przed nami, to faktycznie tworzy się tu kawał nowego sektora gospodarki. Jaki stosunek ma pan do tego typu inwestycji, do tego typu gospodarczych impulsów?

Na to również patrzę jako na wielką szansę i na specjalizację. Dzisiaj wiemy, że nasza konkurencyjność musi polegać na fachowości. Jeżeli to, co jest związane z branżą offshore, jest możliwe do realizacji i będziemy tworzyć dobre warunki do tego, żeby ta część gospodarki rozwijała się, to możemy to bardzo dobrze spożytkować z korzyścią dla całego wybrzeża. Te inwestycje, które zostały zapowiedziane w Szczecinie, są wielką szansą. Budowa dwóch fabryk, jednej, w której będą budowane gondole, drugiej fabryki dużo większej, w której będą budowane części wiatraków, pozwoli na stworzenie około 1700 miejsc pracy. Do tego dochodzą kooperanci. Do tego dochodzą firmy, które będą współpracowały z tymi miejscami. To jest również wielka szansa na rozwój.

Zresztą myślę, że obecność Króla Danii Fryderyka X na uroczystości wmurowaniu kamienia węgielnego też pokazuje, że jesteśmy w miejscu, w którym zaczyna się coś nowego, gdzie pojawia się nowa szansa. Tylko od nas zależy, czy tę szansę wykorzystamy.

Decyzje o budowie farm wiatrowych, jak Baltic Power, w czym oczywiście uczestniczą spółki Skarbu Państwa, budowa portu instalacyjnego w Świnoujściu, budowa dodatkowych fabryk, które będą produkowały to, co będzie na tych farmach stać – to pokazuje, że otwiera się nowy rozdział w rozwoju gospodarki morskiej. I to my ten rozdział napiszemy. Jeśli do tego dołączymy uczelnie wyższe, szkoły zawodowe, które będą kształcić odpowiednie kadry, to myślę, że mamy wielką szansę na wykorzystanie czegoś, co dopiero się rodzi i co może stać się naszą specjalizacją, która w przyszłości przyniesie nam wielkie korzyści.

Budowa portu instalacyjnego w Świnoujściu to jest jedna sprawa, ale budowa kolejnego portu instalacyjnego w Gdańsku, do tego porty serwisowe, o których się mówi, w Ustce, w Łebie, czy plany dotyczące Darłowa też pokazują, że na realizacji spraw związanych z offshorem może skorzystać całe wybrzeże.

Uważam, że to może być taki naprawdę pozytywny impuls do rozwoju całej gospodarki morskiej, nie tylko dla części, w której budują się nowe fabryki Vestasa, ale całego pasa nadmorskiego.

Pomorski biznes też chce mieć swój udział w offshore wind. Mamy decyzje dotyczące lokalizacji fabryki wież wiatrowych na Wyspie Ostrów w Gdańsku, mamy też aspiracje zarówno zarządu Portu Gdańsk, jak i zarządu Portu Gdynia oraz zlokalizowanych w nich terminali w kwestii wzięcia udziału zarówno w budowie, jak i w późniejszej obsłudze morskich farm wiatrowych.

Myślę, że budowa terminala instalacyjnego T5 przy Baltic Hubie jest czymś, co jest również wielką szansą i musimy zrobić wszystko, żeby ta inwestycja była realizowana. Chcemy, aby była wsparta pieniędzmi z Krajowego Planu Odbudowy. Oczywiście terminy nas gonią, ale jako ministerstwo dajemy rekomendację, aby realizować ten projekt. Chcemy doprowadzić go do dużego wsparcia ze środków unijnych, ponieważ zdajemy sobie sprawę, że porty instalacyjne muszą być zbudowane. Jeden będzie realizowany w Świnoujściu, drugi będzie realizowany w Gdańsku. Tym bardziej, że to miejsce jest przygotowane do tego, żeby dobudować do terminala, który jest obecnie, część, która będzie służyła przede wszystkim działaniom dotyczącym realizacji inwestycji na morskich farmach wiatrowych. Powinno to iść równolegle, więc chcielibyśmy, aby termin 2026 roku był utrzymany.

Źle się tylko stało, że KPO zostało zablokowane na kilka lat, mogliśmy już od dawna realizować działania z tym związane, ale naszym celem jest nadrobienie straconego czasu i doprowadzenie inwestycji do dobrego finału.

Wiemy, że są prowadzone działania jeśli chodzi o kwestie dokumentacyjne, badania dna morskiego więc myślę, że trzeba działać równolegle, aby znaleźć wsparcie zewnętrzne.

Tutaj też pojawia się ważny temat mniejszych portów, które kiedyś pełniły często rolę portów rybackich, w tej chwili tej roli pełnić nie mogą i widzą szansę na swoje funkcjonowanie w roli portów serwisowych dla offshore wind. Jaką to może odgrywać rolę dla tych miast i gmin morskich?

To również jest dla nich wielka potenecjał na przebranżowienie się. Pojawia się zmiana i jest opcja wykorzystania tego. Myślę, że w kontekście portów serwisowych, czyli już konkretnie utrzymania tego, co się będzie farmach działo, czy chociażby realizacji działań związanych z transportami załóg, to jest wielka szansa. Jestem przekonany, że mniejsze porty, które są też portami w dużej części komunalnymi, będą ważnym elementem całego rozwoju sektora związanego z offshorem, dlatego, że władze tych miast, władze samorządowe, widzą w tym szansę. To są oczywiście dodatkowe przychody do budżetu gmin, to jest wielka szansa na nowe miejsca pracy. Więc jeżeli będziemy mieli możliwość takiego mocnego wykorzystania i wzmocnienia tego całego potencjału, czyli oprócz portów instalacyjnych, które będą odpowiedzialne za włączenie się w proces tworzenia czy stawiania tych farm, będą te porty mniejsze, które będą tymi serwisowymi, to będziemy bardzo mocno wspierać wszystkie działania z tym związane.

Poruszę temat potencjału polskich stoczni w kontekście inwestycji w offshore wind. Ludzie z branży wiedzą, że mamy wielkie kompetencje w tym zakresie, zarówno jeśli chodzi o stocznie produkcyjne, na przykład takie jak stocznia Crist z Gdyni, jak i biura projektowe, współpracujące z sektorem stoczniowym. Mają one zarówno kompetencje, jak i duże doświadczenie w budowaniu jednostek typu jack-up czy statków serwisowych. Czy ten potencjał jesteśmy jeszcze w stanie wykorzystać?

To jest kwestia stricte fachowego podejścia do realizacji takich inwestycji. Polskie stocznie mają potencjał, żeby takie jednostki budować. Jeżeli wszystko zostanie w odpowiedni sposób skoordynowane, to ten potencjał jesteśmy w stanie przełożyć na ten cel, jakim jest właśnie budowa jednostek, które będą obsługiwać takie miejsca, jak chociażby Baltic Power. Deklaruję pełne wsparcie w tym zakresie.

Chcę tylko powiedzieć jasno: nie jest rolą państwa robienie wielkich biznesów. Wiemy, jak się skończyłą budowa statków chociażby w kontekście promów, kiedy brali się za to ci, którzy myśleli, że państwo powinno taką rolę odgrywać. Myślę, że jest bardziej rola w tym podmiotów, które są podmiotami prywatnymi, które widzą w tym po prostu szanse na prowadzenie działalności gospodarczej i chcą wykorzystać pojawiającą się nową szansę. Jeżeli te podmioty taką szansę będą w tym widzieć, to naszą rolą jest stworzenie odpowiednich podstaw do tego, żeby ta działalność była prowadzona, żeby relacje pomiędzy tymi, którzy będą to budować, a tymi, którzy będą potrzebowali obsługi, były na dobrych, biznesowych, partnerskich warunkach. O to w tym wszystkim chodzi.

Jak wygląda bieżąca działalność ministerstwa w obszarze integracji branży i spójnej promocji na rynku krajowym oraz na rynkach zagranicznych? Wiadomo, że gospodarka morska takich działań wymaga. Jest wiele imprez, czy targowych, czy konferencji, sympozjów, gdzie warto podkreślać rolę gospodarki morskiej w Polsce, w Europie i na świecie. Jakie podejście do tego będzie miało ministerstwo? Jakie działania już w tej chwili realizujecie w tym zakresie?

Zmieniamy myślenie na temat tego, co dzieje się w gospodarce morskiej. Do tej pory to, co było prywatne, było złe. Poprzedni rząd mówił o odbudowywaniu wielkich stoczni, budowie wielkich promów przez państwowe przedsiębiorstwa. Nic z tego nie wynika. Skutki są po prostu beznadziejne. Dlatego uważam, że naszą rolą jest tworzenie dobrych warunków do rozwoju wszystkich, którzy gospodarkę morską tworzą. Mamy wielu fachowców, mamy bardzo prężnie rozwijające się firmy prywatne. To właśnie te podmioty świadczą o sile gospodarki morskiej. Dlatego chciałbym – i taka będzie moja rola – tworzyć dobre warunki do rozwoju, do znalezienia współpracy.

Naszą rolą jako ministerstwa, jako tych, którzy nadzorują ten sektor, będzie tworzenie dobrych warunków do współpracy, do rozwoju i tworzenia możliwości budowania nowych kompetencji dla tych firm. Nawet zdobywania nowych kontraktów. Między innymi po to chcemy połączyć potencjał i wziąć wspólnie udział chociażby w jednych z największych targów w Europie, targach morskich Posidonia, które odbędą się w czerwcu w Atenach. Ministerstwo już w grupie roboczej pracuje z przedstawicielami portów, firm stoczniowych i nie tylko, po to, aby pokazać jedną, wspólną ofertę silnego środowiska gospodarki morskiej, które może robić wielkie rzeczy.

Myślę, że wszyscy razem pod biało-czerwoną flagą możemy pokazać siłę naszej gospodarki morskiej i przede wszystkim tych, którzy ją tworzą, budują wartość dodaną, remontują statki, budują statki, realizują konstrukcje stalowe, projektują takie jednostki. Mamy wielki potencjał i musimy wspólnie go rozwijać. Naszą rolą będzie wspieranie takich inicjatyw.

Rozmawiał
Mateusz Kowalewski

bulk_cargo_port_szczecin

Partnerzy portalu

Pomorska Specjalna Strefa Ekonomiczna
port_gdańsk_390x100_2023

Dziękujemy za wysłane grafiki.