Marek Błuś
Wydaje się, że trzy sierpniowe wydarzenia zza naszej zachodniej granicy zostały powszechnie przeoczone, chociaż są ważne. Wszystkie dotyczą firmy MV Werften, czyli zjednoczonych pod malezyjsko-chińskim berłem stoczni w Rostocku, Stralsundzie i Wismarze. Przypomnijmy, grupa Genting kupiła te zakłady na początku minionego roku, żeby budować w nich wycieczkowce dla armatorów ze swojej grupy, bo specjaliści w tej dziedzinie są zarzuceni zamówieniami. Na naszych oczach rodzi się więc trzeci (zaledwie!) potentat w tej wąskiej branży i następuje reaktywacja uśpionych stoczni, a to ostatnie powinno nas szczególnie interesować.
Spojrzymy na te zdarzenia w chronologicznym porządku a oczywiste wnioski zostawmy na koniec. Najpierw (2 sierpnia br.), ogłoszono mianowanie kolejnego dyrektora, który podobnie jak główny szef, Jarmo Laakso, pochodzi z Finlandii. Janne Lukkonen pracował do lipca w stoczni Meyera w Turku a teraz zajmie się uruchomieniem produkcji u nowego pracodawcy. Następnego dnia w Wismarze uroczyście przekazano pierwszy statek zbudowany przez MV Werften – rzeczny wycieczkowiec Crystal Bach (prototyp serii czterech „kompozytorów”). Dodajmy, pierwszy blok kadłuba jednostki oficjalnie stanął w suchym doku 19 sierpnia 2016 roku, czyli zbudowanie jej zajęło około 14 miesięcy. Zaś 10 sierpnia 2017 roku na terenie stoczni w Rostocku zainaugurowano montaż hali, która pomieści linię do półautomatycznego spawania sekcji i bloków oraz ich wyposażania – najnowocześniejszą na świecie, jak twierdzi Genting. Obiekt będzie miał wymiary 385 na 99 metrów i 24 metry wysokości, kosztować ma 80 milionów euro. Decyzja o tej inwestycji jest o tyle zaskakująca, że azjatycki koncern obejmując niemieckie zakłady zapowiadał wybudowanie tylko fabryki kabin, ale aż za 100 mln euro. I to przedsięwzięcie ruszyło, chociaż w ograniczonej skali – 1 września w adaptowanej hali (i z ograniczoną do 50 ludzi załogą) rozpoczęto szkolenie i próbną produkcję.
Nasze pierwsze spostrzeżenie dotyczy błędnych prognoz z wiosny ubiegłego roku, gdy wydawało się – także niżej podpisanemu – że MV Werften oprze budowę kadłubów na blokach i sekcjach powstających w polskich, litewskich i innych wschodnio-bałtyckich stoczniach, jak to czyni Meyer Werft. Spodziewanej stalowej hossy więc nie będzie.
Druga sprawa, to pierwsza produkcja. Pomijając fakt, że Genting kupując stocznie miał gotową dokumentację w kieszeni, to zaczął od czegoś względnie małego (około 3000 jednostek pojemnościowych) i względnie prostego. Podobnie postępuje stocznia w Raumie reaktywowana do „wysokiego C”, czyli budowy serii korwet dla fińskiej marynarki wojennej. Startuje jednak od promu towarowo-pasażerskiego średniej wielkości. Dodajmy, żaden ze wspomnianych zakładów nie został wcześniej rozparcelowany i każdy pozostawał w gotowości do przywrócenia budowy statków a nawet je budował (z różnym skutkiem…).
I ostatnie zagadnienie – polityka kadrowa. Tak zwane zarządzanie projektami jest sztuką mieszczenia się w czasie i w budżecie, a znany cytat mówi, kto chce mieć dzieło sztuki, musi wynająć artystę. Postępowanie Gentinga sugeruje, że liczą się tylko tacy, którzy ani na chwilę nie odeszli od sprawnego instrumentu.
Marek Błuś
Mitsubishi Shipbuilding dostarcza duży prom samochodowy Keyaki japońskim zamawiającym
Szwedzi czekają na polskie promy. W porcie Ystad rosną obawy o finanse i przyszłość wspólnego projektu
Latarnie Gospodarki Morskiej 2022 w kategorii "Lider Technologii Morskich". Ruszyło głosowanie online
Diehl Defence i Lockheed Martin łączą siły w zakresie obrony powietrznej dla sił morskich
Fincantieri rozpoczyna plan rozwoju stoczni. Podpisano koncesję na port w Ankonie
Navantia zbuduje okręty wsparcia dla brytyjskiej floty. Postęp programu Fleet Solid Support (FSS)
Alarm. Zbiornikowiec-Zombie na Bałtyku
Norweski przewoźnik otrzymał pierwszy statek PCTC zgodny z nowymi przepisami bezpieczeństwa IMO
W Peru rozpoczęto budowę fregaty. To kolejne z serii przedsięwzięć w ramach rozwoju floty i branży okrętowej