Rynek ropy naftowej zmierza do największego tygodniowego załamania od 2008 roku. Powodem jest zaciekła wojna cenowa między Arabią Saudyjską a Rosją, oraz spadek popytu spowodowany wybuchem pandemii koronawirusa.

Kontrakty futures w Nowym Jorku spadły w tym tygodniu o 18%. Według Goldman Sachs Group Inc. nadwyżka ropy może osiągnąć rekordowo wysoki poziom w kwietniu, jeśli byli sojusznicy OPEC + będą dalej ścigali się w celu zwiększenia produkcji.

Jednocześnie nadal rosną obawy dotyczące popytu. Ceny benzyny spadły w czwartek o jedną piątą, ponieważ prezydent Donald Trump wydał zakaz podróżowania z Europy.

Schizma między Moskwą a Rijadem zaostrza się, a rosyjscy producenci ropy planują zwiększyć produkcję w przyszłym miesiącu, podobnie jak ci z Arabii Saudyjskiej. Królestwo zapowiedziało wcześniej w tym tygodniu, że zwiększy produkcję o ponad 25% w kwietniu, wysyłając ten zalew ropy naftowej do Europy, tradycyjnego rosyjskiego rynku.

- Zapotrzebowanie spada, marże rafineryjne maleją, a eksport saudyjskiej ropy naftowej rośnie: efekt super contango powraca - napisał w raporcie dyrektor zarządzający Petromatrix, Olivier Jakob. - Arabii Saudyjskiej trudno będzie odzyskać kontrolę nad rynkami – dodał.

Rządy i banki centralne były do tej pory bezsilne, aby powstrzymać pogrom napędzany koronawirusem, który odbija się echem na rynkach finansowych i grozi globalną recesją. Trump nie przedstawił jeszcze szczegółowego pakietu ratunkowego, podczas gdy Europejski Bank Centralny pozostawił stopy procentowe bez zmian, chociaż podjął kroki w celu zwiększenia płynności.

W USA kilka niezależnych firm naftowych ogłosiło już plany ograniczenia operacji w obliczu zalewu taniej ropy. Amerykański przemysł zachęca również administrację Trumpa do zniesienia prawa, które upoważnia tylko statki krajowe do transportu towarów między portami USA.