Tydzień ma potrwać lockdown nałożony na Shenzhen, 17,5-milionowe chińskie miasto, będące ważnym centrum eksportowym. Blokada spowodowana jest falą koronawirusa. To nie jedyna część Chin zmagająca się z Covid-19.

Lockdown nałożony na Shenzhen ma potrwać do końca tygodnia. Miasto znajdujące się na południu kraju jest bramą na świat dla wielu chińskich produktów. To jednak nie jedyny problem w Chinach, z jakim zmagają się organizatorzy łańcuchów dostaw. Lockdowny w kraju zostały ogłoszone także w innych prowincjach, a w samym Szanghaju wprowadzone zostały ograniczenia.

Shenzhen już raz miało udział w wprowadzeniu zamieszania w światowych łańcuchach dostaw po tym, jak z powodu Covid-19 zamknięty został w zeszłym roku Yantian, główny port w mieście. Przepustowość portu spadła wtedy o około 75 proc. Obecnie liczba zachorowań spowodowanych koronawirusem w mieście znów wzrosła i jest największa od dwóch lat. Władze zarządziły, że każdy z 17,5 miliona mieszkańców zostanie przebadany w tym tygodniu trzykrotnie. Jednocześnie wstrzymano w ośrodku wszelką działalność produkcyjną i handlową, co jest dużym problemem.

Niemniej jednak po zeszłorocznych doświadczeniach, Chińczycy wydają się lepiej przygotowani do lockdownu. W części terminali portowych wprowadzono specjalne środki ostrożności obejmujące dokerów na pierwszej linii, ale operacje odbywają się bez większych zakłóceń w przypadku statków, które zostały przyjęte i załadowane w porcie przez zamknięciem miasta. Inne jednostki będą musiały pominąć Yantian.

Obostrzenia wpływają nie tylko na obsługę statków, ale także dostawy i odbiory towarów drogą lądową. Nowe reguły obowiązują kierowców ciężarówek, którzy wjeżdżając do Shenzhen muszą posiadać aktualny negatywny test na Covid-19 sporządzony w ciągu ostatnich 24 godzin. Po przybyciu do portu muszą ponownie poddać się badaniom. W portach ustalony jest także dzienny limit ilości pojazdów i kierowców, jakie mogą zostać przyjęte i obsłużone, co wydłuża proces obsługi ładunków, ale także wpływa na czas pracy kierowców.