• <
PGZ_baner_2025

Australijskie okręty podwodne utrapieniem dla władz? Ich stan budzi wątpliwości co do zdolności obronnych

30.12.2024 14:59 Źródło: Departament Obrony Australii
Strona główna Marynarka Wojenna, Bezpieczeństwo Morskie, Ratownictwo Australijskie okręty podwodne utrapieniem dla władz? Ich stan budzi wątpliwości co do zdolności obronnych
Fot. Royal Australian Navy

Choć siły morskie Australii posiadają sześć okrętów podwodnych typu Collins, ich stan budzi szereg kontrowersji. Jak przyznają władze kraju, mogą one nie być zdolne do wykonywania zadań zgodnie z przeznaczeniem, co ma miejsce stanowczo za wcześnie przed przyjęciem do służby w ich miejsce jednostek z napędem jądrowym.

Jak przekazał australijski Departament Obrony, stan okrętów podwodnych typu Collins jest „budzący obawy”, podając też że wyzwaniem ma być zapewnienie im zdolności do działania zgodnie z przeznaczeniem do 2030 roku, gdy potencjalnie miałyby zostać zastąpione swoimi następcami. Zdolność do służby ma nie tylko znaczenie dla obronności państwa, okalanego z każdej strony oceanem, ale też ciągłości szkolenia kadr „podwodników”.

Zbudowane w latach 1990-2003 przez Australian Submarine Corporation okręty podwodne nie miały szczęścia do służby, jak i dobrej prasy. Z racji na napęd konwencjonalny oraz błędy konstrukcyjne wielokrotnie wracały do stoczni i wyzwaniem dla konstruktorów doprowadzenie ich do stanu, by resort mógł ogłosić ich gotowość bojową. Władze wskazują w komunikacie, że program utrzymania jednostek typu Collins „napotkał w ostatnich latach wyzwania”, a w związku z tym, że okręty podwodne muszą działać dłużej niż pierwotnie zaprojektowano, konieczne jest spełnienie zwiększonych wymagań w zakresie utrzymania, aby zapewnić, że będą mogły wykonywać powierzone im zadania. Tym bardziej, że w obliczu obecnych zagrożeń, jak choćby agresywna polityka Chin na Oceanie Spokojnym, wymusza większą gotowość Royal Australian Navy do wsparcia sojuszników, państw partnerskich oraz ochrony interesów kraju.

Czytaj więcej: Atomowe okręty podwodne dla Australii w ramach programu AUKUS

W ubiegłym roku rewolucją dla australijskiej obronności było ogłoszenie, że w ramach partnerstwa AUKUS (nazwa pochodząca od pierwszych liter Australia, United Kingdom i United States) kraje te będą współpracować przy budowie atomowych okrętów podwodnych. W ten sposób rząd w Canberrze zrywał z wielodekadową niechęcią do atomu, czemu towarzyszyła początkowo pewna krytyka społeczna. Co istotne, prezydent Joe Biden zapewnił wtedy, że nim powstaną nowe okręty dla Australii i Wielkiej Brytanii, Royal Australian Navy otrzyma jednostki typu Virginia, dzięki czemu ta stanie się drugim krajem na świecie, który ma tak potężne uzbrojenie w swoim arsenale. Zapewnić mają również zdolności szkoleniowe kadr morskich i zastąpią Collinsy, a także będą stanowić narzędzie w polityce obronnej kraju. Jednocześnie port Kembla na wschodnim wybrzeżu (w stanie Nowa Południowa Walia) ma stać się miejscem, gdzie nowe okręty mają stacjonować. Równocześnie stocznie oraz nabrzeża mają zostać dostosowane pod względem bezpieczeństwa do obsługi i serwisy atomowych okrętów podwodnych. Trwa również szkolenie kadr morskich, w tym na pokładach amerykańskich jednostek, aby w przyszłości mogły przejąć dowodzenie nad przekazana, pierwszą Virginią i dalej kształcić kolejnych oficerów i marynarzy.

Czytaj więcej: Podwodny potencjał Australii. Czy AUKUS wstrząśnie Pacyfikiem? [WYWIAD]

Departament Obrony wskazuje, że obecny rząd pod przewodnictwem premiera Anthonego Albanese „jest zaangażowany w inwestowanie w priorytetowe ulepszenia zdolności i utrzymanie okrętów typu Collins, aby zapewnić, że pozostanie ona silną i wiarygodną zdolnością do prowadzenia operacji w celu ochrony australijskich podejść morskich i morskich linii komunikacyjnych”. Wiązać się to ma z niemałymi wydatkami, wynoszącymi nawet 5 mld dolarów. Jeszcze w tym roku podpisano umowę z Australian Submarine Corporation na serwisowanie okrętów w wysokości 2,2 mld dolarów.

Departament Obrony Wielkiej Brytanii


Choć AUKUS oficjalnie nie jest jednak skierowany przeciwko Chinom, a jego celem jest "utrzymanie pokoju i stabilności w regionie Indo-Pacyfiku", to wyraźne działania wskazują na próbę stworzenia przeciwwagi wobec Państwa Środka i jego mocarstwowych ambicji. W tle dochodzi także zagrożenie ze strony Rosji, której okręty również przemierzają Ocean Spokojny i Indyjski, a ponadto jej marynarka buduje bazy w zaprzyjaźnionych państwach, m.in. w Afryce. Porozumienie ma być także zgodne z traktatem o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej i pozostaje konsultowane z Międzynarodową Agencją Energii Atomowej. Australia nie będzie miała też oficjalnie pieczy nad paliwem jądrowym. Prezydent USA zapewnił też, że choć okręty będą napędzane reaktorami atomowymi, to nie będą uzbrojone w broń jądrową.

Okręty typu Collins charakteryzują się długością wynoszącą 77,42 metrów i maksymalną wypornością 3 407 ton. Ich załoga liczy 42 osoby, z miejscem dla dodatkowych 12 w ramach szkolenia lub innych zadań. Prędkość w położeniu podwodnym wynosi 20 węzłów, a autonomiczność w trakcie działań nawodnych ma wynieść na do 70 dni. Uzbrojenie stanowią 22 torpedy Mark 48 Mod 7 CBASS, a także rakiety przeciwokrętowe UGM-84C Sub-Harpoon. Okręty te są zdolne do prowadzenia zadań minowych i wtedy mogą zostać wyposażone w 44 miny Stonefish Mark III. Z racji na regularne użytkowanie są, mimo wieku, wyeksploatowane i zdaniem części krytyków nie opłaca się ich modernizować do poziomu choć trochę porównywalnego z początkiem ich służby. Tym bardziej, że w trakcie ich budowy oraz początków działalności pojawiały się różnej maści problemy z ich funkcjonowaniem, a naprawy mające zapewnić im pełną zdolność bojową podwyższyły koszty i tak drogiego programu.

Okręty podwodne typu Virginia to wielozadaniowe jednostki z napędem atomowym, stanowiące typ czwartej generacji. Zostały opracowane jako uzupełnienie, a następnie jako tańsza alternatywa dla okrętów typu Seawolf, których dalsza budowa została przerwana w wyniku zakończenia Zimnej Wojny oraz zmiany polityki obronnej USA w latach 90-tych. Są przystosowane do działań zarówno w pojedynkę, jak i w ramach zespołów okrętów. Ich wyposażenie pozwala na dokonywanie ataków zarówno na cele morskie, jak i lądowe, operując na głębokich wodach oceanicznych oraz przybrzeżnych.

USS Virginia, fot. US Navy


Przedsięwzięcie związane z ich budową trwa od 2000 roku, zaplanowane na 66 jednostek. Na co należy zwrócić uwagę, to z racji na rozpiętość programu wprowadzano w tym Virginia kolejne zmiany. Niezmienne pozostaje, że osiągają prędkość 25 węzłów, a załoga liczy 135 oficerów i marynarzy. Powstawały w ramach tzw. bloków (Block I-V). Najnowsze, w wersji Block V różnią się wieloma szczegółami od swoich poprzedników, wprowadzanych do służby od 2004 roku. Ich kadłuby są dłuższe o blisko 25 metrów (140 metrów w porównaniu z 115 wcześniej), a tonaż zwiększony do 10 200 ton (w porównaniu do 7 900 ton wcześniej) co znacząco wpływa  na możliwości związane z ich doposażaniem. Otrzymają m.in. sekcję cztery pionowych wyrzutni dużej średnicy do pocisków manewrujących, a w każdej  z nich można przenieść i odpalić po siedem BGM-109 Tomahawk (w sumie ma zabierać 28 tego typu pocisków). Dzięki temu już jeden okręt tego typu stanowi bardzo silną broń, będąc wyzwanie dla potencjalnych przeciwników tak z morza, jak i lądu. Z ładunkami innych typów arsenał jednego okrętu wynosi blisko 65 pocisków i torped.

Zapoznając się z możliwościami okrętów podwodnych typu Virginia nie dziwi, że już trzy (z możliwością rozwinięcia zakupu lub wypożyczenia o dwa kolejne) przeznaczone dla australijskiej floty stałyby się potężną siłą uderzeniową, operującą na południowym Pacyfiku i Oceanie Indyjskim. W tym wszystkim nie dziwi oburzenie oraz obawa chińskich władz. Pekin już w 2020 roku wyraził głośno sprzeciw wobec zawiązywania współpracy między Australią a USA i Wielką Brytanią w ramach AUKUS, czując się zagrożonym przez potencjalnie rosnącą siłę na południu. Jeśli dodać do tego współpracę USA z Japonią, Koreą Południową i Filipinami, można tu mówić o stworzeniu silnej koalicji tworzącej opozycję wobec chińskiej ekspansji morskiej nie tylko gospodarczej, ale i militarnej. Władze Państwa Środka szumnie zapowiadały, że będą posiadać flotę liczącą ponad 400 okrętów, acz zdaniem ekspertów będzie i tak jakościowo ustępować amerykańskiej, dodatkowo wspartej przez inne państwa Azji, a także Australię.

Choć Departament Obrony wyraża obawę o stan sił podwodnych Australii (co niejako przypomina polską sytuację), tak finanse mają zapewnić wzmocniony nadzór ministerialny nad wchodzącymi w ich skład jednostkami. Dopłaty do kontraktu na wsparcie techniczne ma zapewnić bezpośredni wpływ na ich zdolność do działania, niemniej, jak zauważają specjaliści, praktycznie wszystkie okręty mają posiadać ograniczone zdolności działania, przez co nie mogą w pełni wykonywać swoich zadań.

nauta_2024

Dziękujemy za wysłane grafiki.