Każdy, kto wybrał się na spacer w okolicy zabytkowej latarni morskiej w gdańskim Nowym Porcie z pewnością zwrócił uwagę na zaparkowane w okolicy setki zupełnie nowych samochodów, czekających w porcie na import, eksport lub tranzyt. W ich przeładunkach specjalizuje się ADAMPOL S.A., główny operator automotive na terminalu samochodowym gdańskiego Wolnego Obszaru Celnego.
Turyści, którzy wspinają się na zabytkową latarnię morską podziwiają z góry nie tylko panoramę miasta i widok statków na redzie, ale także znajdujące się w sąsiedztwie place składowe, na których w idealnie równych rzędach zaparkowane są samochody. Zupełnie nowe pojazdy, część jeszcze z zabezpieczającymi foliami, czekają tutaj na załadunek na statek lub wręcz przeciwnie – dopiero zjechały ze statku lub pociągu i do salonów rozwiozą je ciężarówki. Przeładunek zdecydowanej większości tych pojazdów odbywa się w terminalu samochodowym, którego operatorem jest firma ADAMPOL.
Terminal samochodowy ADAMPOL w Porcie Gdańsk funkcjonuje na terenie Wolnego Obszaru Celnego. Ma możliwość składowania kilku tysięcy aut jednocześnie, oferuje także pełną obsługę celną przeładunków i kontrolę jakości. Jest to jeden z elementów łańcucha logistycznego ADAMPOL dla branży automotive. Spółka posiada także lądowy terminal samochodowy w Małaszewiczach, jak również place składowe w Tychach i Lędzinach. Dysponuje także własną flotą ciężarówek-transporterów do przewozu aut. Obsługuje także transport kolejowy – w terminalu w Gdańsku jest w stanie przygotować i odprawić do siedmiu składów w tygodniu. ADAMPOL jest głównym operatorem automotive w Porcie Gdańsk, a także liderem branży w Europie.
Morski terminal ADAMPOL znajduje się na terenie Wolnego Obszaru Celnego w Porcie Gdańsk, przy Basenie Władysława IV, tuż za bramą, którą do Gdańska wpływają statki. To właśnie tutaj zawijają charakterystyczne samochodowce – potężne statki czasami o wyglądzie przypominającym wielkie cygaro lub sterowiec, praktycznie pozbawione okien, od góry do dołu na kilku pokładach załadowane samochodami (i innymi pojazdami). W tej chwili przy nabrzeżu WOC II, gdzie przeważnie odbywa się obsługa tych jednostek, można spotkać samochodowce dwóch linii – KESS (“K” Line European Sea Highway Services) i MOL (Europe Africa).
– Nabrzeża są dobrze przygotowane. Mogą tu wchodzić statki do 170 metrów długości – mówi Maciej Zadroga, kierownik terminala. Dodaje, że jednostki Ro-Ro (roll on – roll off – statki do ładunków, które wjeżdżają i zjeżdżają z pokładu na własnych kołach), których długość przekracza 140 metrów potrzebują specjalnej zgody Kapitanatu Portu.
Co ciekawe zdarzało się, że zawijały tu większe jednostki. Zadroga wspomina, że przed laty można było spotkać tutaj nawet samochodowce o długości do 200 metrów. Kapitan portu wyrażał jednorazową zgodę na wejście takich statków przy spełnieniu konkretnych warunków, m.in. przy odpowiednio niskiej sile wiatru i asyście dodatkowego holownika. Nieopodal, przy Nabrzeżu Oliwskim, pojawiały się też jeszcze większe jednostki – nawet o długości przekraczającej 230 metrów.
Jednak obsługa nawet mniejszych statków Ro-Ro wymaga drobiazgowego
planowania i dużego doświadczenia. Obecnie zawijające do Gdańska statki,
których długość sięga 100 metrów, mogą zabrać na swoich pokładach w
zależności od typu jednostki 700 i 850 aut (rekord ADAMPOL, pobity
niedawno, wynosi dokładnie 857 samochodów). Na większe statki pływające
do Gdańska, mające 150 metrów, pakuje się już około 1500 pojazdów (tutaj
rekord ADAMPOL wynosi 1502).
Aby jednak załadować 800
samochodów na statek, pojazdy te najpierw muszą się pojawić w Gdańsku.
Do terminala przybywają pociągami lub ciężarówkami. Na jednej ciężarówce
przyjeżdża siedem lub osiem aut. Łatwo policzyć, że oznacza to około
100 transportów przyjętych w terminalu, żeby załadować jeden mniejszy
statek. Auta przyjeżdżają do Gdańska także koleją. Pociągi załadowane
nowymi samochodami pojawiają się w terminalu 2-3 razy w tygodniu. Za
każdym razem na wagonach znajduje się po 228 pojazdów.
Ale
każdy ze statków jest inny, dlatego też wymaga innych możliwości
załadunku. W terminalu ADAMPOL rampa Ro-Ro ma możliwość regulacji. Firma
zresztą ma własnych operatorów z odpowiednimi uprawnieniami do obsługi
tejże rampy, co dodaje jej elastyczności w obsłudze samochodowców.
–
Jej poziom można zmienić o 2 metry. Najmniejsze jednostki KESS wymagają
na przykład, żeby rampa była na poziomie trzecim, inne natomiast, żeby
była na poziomie pierwszym – tłumaczy Maciej Zadroga. – Statki mają trzy
rodzaje ramp: rampę rufową, rampę skośną, albo rampę boczną. Jeśli
zacumuje u nas statek, który ma dwa rodzaje ramp, może skorzystać z nich
obu – dodaje kierownik terminala.
Kiedy już na miejscu są i
samochody, i statek, który ma zabrać je w dalszą podróż – a Maciej
Zadroga zaznacza, że z Gdańska auta wypływają głównie na Wyspy
Brytyjskie – trzeba rozpocząć procedurę załadunku. W teorii wydaje się
prosta – kierowcy muszą wjechać każdym z aut na placu po kolei na pokład
statku. Tam kierowani są przez pracowników nadzorujących ruch, a po
zaparkowaniu zjeżdżają busem na plac, by wsiąść do kolejnego samochodu. W
praktyce jednak załadunek wymaga dyscypliny, nienagannej organizacji
oraz zegarmistrzowskiej precyzji. Kierowca przejeżdżając przez plac i
manewrując na pokładach jednostki pływającej musi stosować się do
zaleceń sygnalistów, kierujących ruchem. W odpowiednim zaparkowaniu
pojazdu w ładowni pomaga natomiast tzw. stow breaker.
– Ma on
wielkie znaczenie przy załadunku. Osoba pracująca jako stow breaker musi
mieć naprawdę dobrą percepcję i być opanowana. To właściwie „zdalny
kontroler parkowania”. To on patrzy w oczy kierowcy podczas parkowania.
Kierowca nie może wykonać żadnych ruchów poza tymi, które mu pokaże stow
breaker. On instruuje, czy trzeba jechać prosto, skręcić 30 stopni w
prawo, zatrzymać, wyłączyć silnik – opowiada Zadroga.
To właśnie
stow breaker dba o to, żeby samochody były umieszczone w odpowiedniej
odległości od siebie, a te są zgoła inne niż na przeciętnym parkingu.
Między tyłem jednego auta i przodem drugiego jest 30 centymetrów. Ale
już między lusterkami bocznymi pojazdów stojących obok siebie jest
zaledwie 10 centymetrów. Nie można sobie pozwolić rzecz jasna na żadną
rysę czy uszkodzenie, a na dodatek tempo załadunku jest oszałamiające.
Maciej Zadroga mówi, że jego doświadczony zespół jest w stanie załadować
do 130 samochodów na godzinę – to około 40 sekund na auto. Średnio na
załadowanie 700 pojazdów na statek potrzeba około 7 godzin, wliczając
niezbędne przerwy.
Na tempo załadunku wpływ ma też sposób
ustawienia samochodów na pokładzie. Stosowane są dwa – flow-stow i
head-out-stow. W przypadku tego pierwszego auta ustawiane są w zasadzie
dookoła pokładu. Przy rozładunku nie ma potrzeby cofania. Head-out-stow
natomiast polega na ustawieniu pojazdów w rzędach, ale cofając – dzięki
temu rozładunek odbywa się szybciej. Każdy z systemów ma swoje wady i
zalety – flow-stow jest szybszy, ale pozwala na załadunek mniejszej
liczby pojazdów. Używa się go najczęściej na większych, oceanicznych
statkach. Na mniejszych popularniejszy jest head-out-stow. O tym, w jaki
sposób w ładowni umieszczone są pojazdy, decyduje odpowiedzialny za
załadunek pierwszy oficer statku. To on, w porozumieniu z kapitanem,
ustala możliwości jednostki uwzględniając m.in. warunki pogodowe,
balastowanie, stateczność.
Wymagający
jest także rozładunek statku przypływającego do Gdańska z dostawą aut.
Wszystkie samochody, które na samochodowcu poustawiane są ciasno na
kilku pokładach, trzeba porozstawiać na przygotowanych placach. I tu
podobnie – kierowcy po kolei zjeżdżają nimi po rampie kierowani przez
sygnalistów i parkują w wyznaczonych miejscach. Następnie wszystkie
pojazdy są skanowane – ludzie pełniący funkcję tzw. tallymanów skanują
na placu wszystkie kody VIN, jakimi oznaczone są samochody, oraz
określają ich pozycję na placu. Informacje te dostępne są w wewnętrznym
systemie terminalu. W ten sposób w dowolnej chwili pośród setek
identycznych pojazdów ustawionych na parkingu można w kilka sekund
odnaleźć ten jeden konkretny.
Kiedy już pojazdy znajdą się na
placu postojowym, muszą przejść oględziny. Wykwalifikowani pracownicy
ADAMPOL z sekcji kontroli jakości sprawdzają dokładnie, czy auta nie
mają żadnych uszkodzeń, do których mogło dojść podczas transportu.
Kontrolerzy jakości mają na wykonanie oględzin i w razie potrzeby
sporządzenie odpowiednich protokołów od 24 do 48 godzin po rozładunku.
Wszystkie
samochody, które przypływają do terminalu na statku lub przyjeżdżają
załadowane na ciężarówkę lub wagon kolejowy, mają w baku do 5 litrów
paliwa. To wystarczająco na podstawowe manewry na placu oraz załadunek i
wyładunek. W przypadku aut elektrycznych, stan naładowania baterii nie
może być mniejszy niż 20 i większy niż 50%.
– Trzeba też
pamiętać, że wszystkie samochody mają letnie opony. Zawsze przed
wejściem statku robimy tak zwany pre-meeting i każdemu przypominamy, że
pewnych rzeczy z tego powodu nie wolno robić – mówi Maciej Zadroga.
Pewnym
novum w transporcie morskim samochodów są samochody elektryczne. Pewnym
wyzwaniem stała się ich prawna klasyfikacja. Jeszcze do niedawna w
krajach Unii Europejskiej nie było odpowiednich przepisów dotyczących
samochodów hybrydowych, posiadających silnik elektryczny oraz spalinowy.
ADAMPOL jest częścią grupy kapitałowej Hyundai Glovis.
Logicznym jest, że w terminalu przeładowywane są więc auta tej marki.
Hyundaie docierają do Gdańska koleją oraz transporterami kołowymi z
fabryki w czeskich Nošovicach, auta marki Kia ze słowackiej Żyliny.
Maciej Zadroga podaje, że są ładowane na statki raz-dwa razy w tygodniu.
Na terminalowych placach składowych można również spotkać auta innych
marek, których przeładunkiem także zajmuje się ADAMPOL.
00:04:03
Rekordowy tunel dnie Bałtyku połączy Niemcy i Danię w 2029 roku (wideo)
00:04:15
Największe kontenerowce świata - przegląd
Polski masowiec zderzył się z suwnicą i żurawiami
Grupa OTL podsumowuje III kwartał. Trudna sytuacja rynkowa
Znamy laureatów IV edycji Grantu Dzielnicowego Busole organizowanego przez Baltic Hub
Hapag-Lloyd: biznes urósł, ale zyski mocno spadły
Wietnamskie porty na liście rankingu Lloyd’s List. Refleksje po Port Gdańsk Business Mixer w Wietnamie
Prezydent Świnoujścia popiera rozwój portu, ale nie utworzenie Przylądka Pomerania
Porzucony w Basenie Północnym w Świnoujściu kuter zatonął