Czterej członkowie załogi indonezyjskiego statku przez cztery dni dryfowali na prowizorycznej tratwie zrobionej ze styropianowych pojemników na żywność.
Przybrzeżny statek Zidane Express, na którym służyli marynarze, wypłynął 26 maja w towarzystwie jeszcze jednej jednostki w nocny rejs do portu Sapekan. Wkrótce jednak załoga drugiego statku zgłosiła, że straciła Zidane Express z oczu. Statek nigdy także nie dotarł do portu docelowego. Miejscowy oddział SAR rozpoczął poszukiwania na obszarze około 345 mil morskich w regionie na północ od wyspy Tabuhan, gdzie odnaleziono dryfujący na powierzchni styroboks – styropianowy pojemnik do przechowywania i transportu żywności. Kierując się tą poszlaką ratownicy ustalili, że Zidane Express musiał zaginąć w tym rejonie.
W poniedziałek 30 maja rybacka łódź natknęła się na czterech
zaginionych członków Zidane Express. Znajdowali się około 60 mil od
brzegu. Co zaskakujące, przetrwali cztery doby na zbudowanej na szybko
tratwie wykonanej ze styropianowych pojemników, które połączyli ze sobą
za pomocą liny. Marynarze opowiedzieli później, że kiedy ich statek
stracił zasilanie na wzburzonym morzu podczas walki z dużymi falami, do
silnika dostała się woda. Zostali także pozbawienie kontaktu radiowego.
Zdając sobie sprawę, że jednostka może zatonąć, zbudowali tratwę z tego,
co mieli pod ręką. Zabrali też ze sobą butelkowaną wodę i suszone
jedzenie.
Uratowani rozbitkowie, dzięki swojej tratwie i zabranym z pokładu statku zapasom, byli w dobrym stanie fizycznym.
Pożar na brytyjskim lotniskowcu HMS Queen Elizabeth
Portugalskie okręty śledziły trzy podejrzane, rosyjskie statki
Indyjska marynarka wojenna przejęła statek towarowy porwany przez piratów
Kanadyjski jeziorowiec w ogniu
W Gdyni swój postój miała francuska fregata FS Aquitaine
Kmdr por. SG Katarzyna Górecka-Berenc nowym komendantem gdańskiej Straży Granicznej