• <
Kongres Polskie Porty 2030 edycja 2024

Rakiety i abordaż. Kontenerowiec dwa razy padł ofiarą próby ataku przez Huti. Z pomocą przybyły okręty US Navy

31.12.2023 11:48 Źródło: US Navy
Strona główna Marynarka Wojenna, Bezpieczeństwo Morskie, Ratownictwo Rakiety i abordaż. Kontenerowiec dwa razy padł ofiarą próby ataku przez Huti. Z pomocą przybyły okręty US Navy

Partnerzy portalu

Fot. US Navy

Końcówka 2023 roku nie oznacza spokoju na świecie. Na Morzu Czerwonym wciąż dochodzi do ataków na statki i okręty, które dokonują jemeńscy bojownicy z organizacji Huti. W wyniku tego doszło teraz do wymagającej akcji powstrzymania rakietowych uderzeń, a także odparcia próby abordażu. Odbywa się to w trakcie prowadzonej pod auspicjami USA międzynarodowej misji pk. "Prosperity Guardian".

Do akcji doszło 30 i 31 grudnia. Podczas pierwszej, ok. 20:30 czasu miejscowego kontenerowiec Maersk Hangzhou nadał komunikat, że w trakcie podróży przez południową część Morza Czerwonego został trafiony rakietą. Miało to miejsce zaledwie kilka dni po tym, jak firma Maersk zdecydowała się powrócić z obsługą na tym obszarze, z myślą o bezpieczeństwie zapewnianym przez międzynarodowy zespół okrętów. Na pomoc statkowi pływającemu pod banderą Singapuru ruszyły dwa niszczyciele rakietowe typu Arleigh Burke, USS Gravely (DDG 107) i USS Laboon (DDG 58). Pierwszy z tych okrętów zdołał zestrzelić dwie przeciwokrętowe rakiety balistyczne wystrzelone z obszarów kontrolowanych przez Huti w Jemenie.

Kontrola na statku wykazała, że jest on zdolny do żeglugi i mimo podania wiadomości o trafieniu rakietą, nie wykryto na nim żadnych uszkodzeń. Mogło to oznaczać, że załoga miała dużo szczęścia, a pocisk trafił obok statku. Kontenerowiec znajdował się w podróży z Singapuru do Port Said w Egipcie.

Fot. Ida/Vesselfinder


O szczęściu trudno było mówić następnego dnia, gdyż ten sam statek znowu stał się celem ataku szyickich rebeliantów. Miało to miejsce ok. godziny. 6. 30 wedle miejscowego czasu. Tym razem Huti mieli wysłać cztery małe łodzie, prawdopodobnie z myślą o abordażu i zajęciu jednostki. Podobne akcje przeprowadzał już Iran, a w ubiegłym miesiącu bojownicy w ten sposób zajęli tankowiec Central Park, obsługiwany przez izraelską firmę. Już następnego dnia został on odbity przez amerykańską armię.

Sytuacja była bardzo dramatyczna, gdyż małe jednostki bojowników podpłynęły na odległość mniejszą niż 20 metrów do kontenerowca i próbowali dokonać abordażu. W tym przypadku Maersk Hangzhou był przygotowany i znajdujący się na nim zatrudniony zespół ochroniarzy odpowiedział ogniem. O wynajmowaniu ochrony na statki pisaliśmy niedawno w tekście pt. Ochroniarze na statkach. Kosztowne rozwiązanie? Zbędne czy konieczne? Starcie między kontraktorami a bojownikami było więc pierwszą tego rodzaju sytuacją od czasu rozpoczęcia przez jemeńskich rebeliantów ataków na statki i okręty na Morzu Czerwonym.

Ochroniarzy wsparły dwa śmigłowce US Navy, które wystartowały z lotniskowca USS Eisenhower (CVN 69) a także już wspomnianego niszczyciela USS Gravely. Prawdopodobnie były to Sikorsky SH-60 Seahawk. W momencie ich pojawienia się nieopodal atakowanego statku, załogi małych łodzi odpowiedziały w ich kierunku ogniem, w związku z czym te ostrzelały atakujących w ramach samoobrony. W efekcie zatopiły trzy z czterech jednostek Huti, zabijając też ich załogi, łącznie 10 osób. Czwarta łódź zdołała uciec z obszaru walk. Jak donoszą służby prasowe US Navy, starcie zakończyło się bez strat i uszkodzeń sprzętu po stronie amerykańskiej.

Fot. US Navy


Były to 23 i 24 atak bojowników Huti na statki i okręty w rejonie Morza Czerwonego. Przy tym dzisiejszy był jak dotąd największym i najkrwawszym w związku ze stratami poniesionymi przez stronę atakującą. Bezpardonowy atak na siły USA dowodził także ich desperacji Huti do działania przeciwko międzynarodowym siłom morskim. Okazuje się, że nie cofną się przed niczym, aby osiągnąć zamierzony cel, w tym przypadku zajęcie statku. Wcześniej w podobnych sytuacjach, zarówno przy okazji ataków ze strony irańskich sił morskich oraz somalijskich piratów na statki, wrogie siły wycofywały się w sytuacji pojawienia się okrętów koalicji. Prawdopodobnie obecność ochrony na Maersk Hangzhou mogła odegrać też swoją rolę, gdyż ostrzeliwując wrogie łodzie dała ona czas śmigłowcom na przybycie i zapewnienie z ich strony wsparcia podczas starcia morskiego.

Nie wiadomo jeszcze, jakie mogą być konsekwencje tego starcia. Eliminacja jednostek Huti może doprowadzić do eskalacji działań bojowników ramach zemsty i zwiększenia ataków. Z racji na ich wsparcie ze strony Iranu najprawdopodobniej mogą liczyć na dostawy potrzebnego uzbrojenia do zwalczania okrętów, w tym dronów i rakiet. Mimo że starcie zakończyło się niejako zwycięstwem dla kontenerowca, prawdopodobnie wiele firm ponownie rozważy korzystanie z trasy żeglugowej przez Morze Czerwone, czy wystawianie się na tego rodzaju ataki, mimo posiadania uzbrojonej ochrony na pokładzie i wsparcia ze strony okrętów, jest tego warte. Dochodzi tu kwestia bezpieczeństwa załóg oraz przewożonych ładunków. Służby prasowe US Navy podkreśliły, że od momentu ogłoszenia rozpoczęcia 19 grudnia misji pk. "Prosperity Guardian" (po polsku "Strażnik Dobrobytu") przez rejon Morza Czerwonego przepłynęło blisko 1200 statków handlowych i żaden nie został trafiony atakami dronów ani rakiet, ani też nie został zajęty przez abordażystów. Mimo deklaracji wielu państw do udziału w misji jak dotąd tylko kilka rzeczywiście wysłało wsparcie dla sił morskich USA w rejonie działań.

Partnerzy portalu

Dziękujemy za wysłane grafiki.