Rezerwy obowiązkowe nie pozwalają na wykorzystanie gazoportu?

Terminal LNG nie ma zarezerwowanej przepustowości ze względu na konieczność zapasów. Żaden duży trader tego nie zrobi ze względu na potrzebę utrzymywania zapasów - uważa Mariusz Caliński, prezes Grupy Duon.

Budowany w Świnoujściu terminal gazowy ma mieć możliwość przyjmowania rocznie 5 mld m3 gazu rocznie. Na razie około trzeciej części mocy regazyfikacyjnych zarezerwował PGNiG. Jednak pomimo licznego zainteresowania do wykorzystania wciąż pozostało około 3,5 mld zdolności. Na razie jednak potencjalni klienci się do tego nie palą.

Z jednej strony to dobrze, bo pozostanie bufor bezpieczeństwa pozwalający na przyjmowanie gazu w sytuacji problemów z dostawami ze Wschodu. Z drugiej strony koszty stałe funkcjonowania obiektu rozkładają się na stosunkowo małą ilość gazu. A to oznacza w praktyce droższy surowiec.

W czym rzecz? Prezes Caliński mówi o problemie z koniecznością zapasów. Nasze przepisy nakładają na importerów gazu (spółki obrotu) konieczność tworzenia obowiązkowych rezerw, jeśli import przekracza 100 mln m3 gazu rocznie. Powyżej tego firma musi tworzyć rezerwy obowiązkowe.

I to może być problem w funkcjonowaniu gazoportu. Niektóre firmy byłyby zainteresowane kupnem gazu poprzez terminal w Świnoujściu. Jednak wiązałoby się to z wyższymi kosztami. To oznaczałoby zaś nowe, niestety wyższe ceny gazu dla klientów. Na to małe firmy nie mogą się zdecydować, bo przecież na rynku gazu jest coraz większa konkurencja.

Kiedy firmy mogą zainteresować się gazoportem, jako jeszcze jednym źródłem pozyskiwania surowca? Branża nie ukrywa, że jeśli zmienią się przepisy terminal LNG może cieszyć się dużo większym zainteresowaniem niż obecnie.