MSC, drugi największy przewoźnik kontenerowy, planuje zakupić włoskiego armatora Ignazio Messina – dowiadujemy się z oficjalnych źródeł szwajcarskiej spółki.

Przejęcia mniejszych armatorów to jeden ze sposobów walki z kryzysem. Konsolidacja na rynku kontenerowym wydaje się konieczna w dobie niskich stawek i nadpodaży jednostek. W czasie kryzysu najmocniej ucierpieli właśnie mniejsi przewoźnicy i nie inaczej jest w przypadku Messiny.

Włoski armator zanotował w zeszłym roku 297 mln euro straty. Zaczęły się problemy ze spłatą długów i utrzymaniem ciągłości finansowej. Wybawieniem włoskiej spółki, posiadającej małą flotę kontenerowców ro-ro, może być MSC, które według wyliczeń Alphaliner posiada 14 proc. udziałów w światowym rynku kontenerowym.

Podobną strategię obrał Maersk – największy armator na rynku, który przejmie Hamburg Sud, 7 największego przewoźnika kontenerowego na świecie, mającego w swojej flocie 130 kontenerowców.  Teraz statki dołączą do i tak wielkiej floty (600 kontenerowców) Maerska.

Przejęcie Hamburg Sud wpisuje się w nową strategię Maerska, który zrezygnował z budowania dużych jednostek na rzecz przejmowania konkurentów. Decyzja była oczywista, ponieważ Maersk złożył już zamówienia na 27 nowych statków. Mają być one dostarczone w 2017 i 2018 roku. W momencie gdy stawki frachtowe są naprawde niskie, a jeden z czołowych armatorów (Hanjin) upada, zmiana strategii była konieczna.

Tym bardziej, że armator zanotował stratę rzędu 151 mln dolarów w mijającym kwartale. To o wiele mniej niż w zeszłym roku, gdy spółka odnotowała zysk aż 507 mln dolarów. To efekt 20 proc. spadku przychodów z powodu załamania się stawek frachtowych.