Azjatyckie stocznie – w szczególności chińskie i koreańskie – od dawna wiodą prym na światowym rynku budowy nowych statków. Rynek krajów Unii Europejskiej, w tym rzecz jasna Polski, choć zostawił sobie nisze, został daleko w tyle. Co więcej – UE wspiera azjatyckie koncerny, bo europejscy armatorzy zamawiają tam zdecydowaną większość tonażu. Czy tak już pozostanie? O tym dyskutować będą goście Ireneusza Karaśkiewicza podczas tegorocznego Forum Gospodarki Morskiej 11 października.
Stwierdzenie, że europejski rynek stoczniowy jest w ruinie, byłoby zdecydowaną przesadą, ale jednak UE pozostaje daleko w tyle za stoczniami Azji. O ile w krajach europejskich wciąż buduje się niektóre rodzaje statków – np. wycieczkowce czy wysoce wyspecjalizowane jednostki, a także okręty wojenne – to żegluga komercyjna opiera się w dużej mierze na tonażu powstającym w dokach w Chinach, Japonii, Korei Południowej. Armatorzy z europy aż ponad 90% swojego tonażu zamawiają właśnie tam, nie w pobliskich zakładach, które są droższe, a czasami nawet nie są w stanie podołać budowie coraz większych statków. Na europejskim rynku statków towarowych doszło zatem do załamania i praktycznie w całości przeniósł się on na drugą półkulę.
Komentatorzy zwracają uwagę, że od produkcji statków w chińskich stoczniach coraz bardziej uzależniony jest nie tylko handel, ale także energetyka – jednostki obsługujące m.in. import surowców energetycznych również powstają w Azji, czego najlepszym przykładem są wykorzystywane przez Orlen gazowce dostarczające LNG do Świnoujścia ze Stanów Zjednoczonych. Podobnie dzieje się z dużą częścią jednostek wykorzystywanych w offshore. Choć w Europie pozostały liczne zakłady stoczniowe, z których spora część ma infrastrukturalne możliwości budowy dużych statków, to ich rola została zmarginalizowana przede wszystkim poprzez wskaźniki gospodarcze. Produkcja w Azji jest najzwyczajniej w świecie tańsza, na co składają się nie tylko koszty samej pracy, ale także luźniejsze regulacje (w tym dotyczące bezpieczeństwa i środowiska), ale także zaangażowanie rządów w rozwój sektora. Wydaje się jednak, że i w Europie administracje krajowe zaczynają dostrzegać konieczność wyciągnięcia ręki do własnego przemysłu okrętobudownictwa. Często jednak, jak choćby w ostatnim przypadku niemieckiej stoczni Meyer Werft, odbywa się to w momencie, kiedy zakład popada już w duże tarapaty i jest jedynie formą ratunku.
Czy karta może się odwrócić? Jakich decyzji na szczeblu rządów państw oraz administracji UE potrzeba, by rynek stoczniowy na Starym Kontynencie zaczął odbudowywać swoją pozycję?
Szansom europejskiego i polskiego rynku w obecnych realiach poświęcony będzie pierwszy panel dyskusyjny podczas tegorocznego Forum Gospodarki Morskiej Gdynia, które odbędzie się 11 października w Pomorskim Parku Naukowo-Technologicznym w Gdyni. Dyskusję poprowadzi Ireneusz Karaśkiewicz, dyrektor Biura Związku Pracodawców Forum Okrętowe. Rozmowa odbędzie się w sali C PPNT jako pierwsza – tuż przed pozostałymi pięcioma panelami dyskusyjnymi, które odbywać się będą jednocześnie. Ponadto, dyskusja poprowadzona będzie w języku angielskim.
Tegoroczne Forum Gospodarki Morskiej Gdynia będzie już 23. odsłoną wydarzenia. Każdego roku sale PPNT wypełniają się szczelnie na jej czas, więc również w tym warto pospieszyć się z rejestracją. Tradycyjnie, udział w konferencji jest darmowy, ale należy zgłosić chęć uczestnictwa poprzez stronę internetową forum.gdynia.pl.
Przełożony start rakiety z polskimi satelitami. Pozwolą skuteczniej monitorować sytuację na Bałtyku
Norweski przewoźnik otrzymał pierwszy statek PCTC zgodny z nowymi przepisami bezpieczeństwa IMO
Rosyjska Flota Pacyfiku ćwiczyła na Oceanie Indyjskim. Kreml szuka partnerów w Azji
W Peru rozpoczęto budowę fregaty. To kolejne z serii przedsięwzięć w ramach rozwoju floty i branży okrętowej
Władze Iranu zwolniły tankowiec zatrzymany wcześniej przez Strażników Rewolucji
Ostatni okręt kontrowersyjnej serii już w służbie w siłach morskich USA. Co dalej z serią Independence?