Zaskakująca decyzja w kraju znanym z zaawansowanego promowania elektromobilności, wspieranej przez władze i duże przedsiębiorstwa. Jedna z dwóch głównych norweskich linii promowych nie chce już przewozić pojazdów z silnikami elektrycznymi. Winnymi mają być wypadki w postaci pożarów akumulatorów w samochodach.
Właściciele linii promowej Havila Kystruten zdecydowali się na całkowity zakaz transportu e-pojazdów na podstawie zleconej analizy ryzyka. Została wykonana przez agencję konsultingową specjalizującą się w zarządzaniu ryzykiem i kryzysem w ogóle, a w szczególności w ocenie ryzyka katastrof, takich jak pożary. W raporcie dla firmy stwierdzono, że pożary samochodów elektrycznych wymagałyby ponadnormatywnej akcji ratunkowej, biorąc za przykład znane przypadki oraz okoliczności. W tym przypadku byłaby mowa o nawet "samoczynnych" wybuchach pożarów, spowodowanych przez elektrycznego wyposażenia oraz działania na nie warunków wokół nich. Ponadto zdaniem ekspertów załodze może zabraknąć środków, aby ugasić wysokoenergetyczne źródło ognia, inaczej niż w przypadku konwencjonalnych wypadków. Do tego szacowane szkody są trudne do wyliczenia, a dochodzą jeszcze czynniki w postaci eskalacji wypadków, czy też zagrożenia dla zdrowia i życia członków załogi oraz pasażerów.
- To jest wyłącznie ocena bezpieczeństwa, a wynik analizy ryzyka pokazuje, że ewentualny pożar w pojazdach napędzanych paliwami kopalnymi może być opanowany przez systemy i załogę, którą mamy na pokładzie. Pracujemy nad rozwiązaniem problemu z ich elektrycznymi odpowiednikami - zapewniał dyrektor zarządzający Havila Kystruten Bent Martini.
Jako przykład stanowiący powód do obaw podano wypadek na Felicity Ace, gdzie najpewniej w wyniku awarii w jednym z nowoczesnych samochodów doszło do pożaru i w efekcie jednej z najkosztowniejszych tragedii w ostatniej historii zarówno transportu morskiego oraz przemysłu samochodowego. W wyniku pożaru i zatopienia statku transportowego bezpowrotnie utracono setki luksusowych, drogich aut o wartości idącej w miliony dolarów.
Etter en risikoanalyse utført av Proactima AS har #havilakystruten besluttet at kun biler og motorkjøretøy som bruker fossilt drivstoff kan fraktes om bord på selskapets skip, i utvalgte havner langs kystruten. https://t.co/Di7nlhkSmb pic.twitter.com/HUJPCdLWZ6
— Havila Kystruten (@havilakystruten) January 12, 2023
Decyzja jednego z największych krajowych przewoźników może być zaskoczeniem w kraju, w którym elektromobilność jest bardzo zaawansowana i cieszy się szerokim poparciem. Jest to efektem wdrażania polityki zielonej energii, realizowanej przez rząd w Oslo korzystający również z tego, że Norwegia to kraj posiadający największe obok Rosji złoża surowców naturalnych, w tym paliw kopalnych. W odróżnieniu od potężnego sąsiada kraj potrafi nimi zarządzać i w efekcie wpływać na rozwój i bogacenie się gospodarki, a także zamożność społeczeństwa. Zdając sobie sprawę, że trudno mówić o odnawialności złóż ropy i gazu, władze inwestują w wytwarzanie energii odnawialnej pochodzącej z wody i wiatru. Promuje też rozwiązania transportowe sprzyjające ograniczaniu emisji CO2. Największe norweskie przedsiębiorstwa, takie jak Equinor starają się być innowatorami w tym zakresie i prezentować się niemal jako radykalni zwolennicy postępu, jednocześnie czerpiąc dochody z wydobycia bogactw naturalnych.
Efekty tej polityki widać choćby w promocji pojazdów o ograniczonym lub zerowym wpływie na atmosferę. W 2021 roku odsetek nowych samochodów z napędem akumulatorowo-elektrycznym przekroczył ponad 50% wszystkich rejestracji aut w kraju. Łącznie z samochodami typu hybrydy plug-in, odsetek pojazdami z zewnętrznie ładowanymi akumulatorami przekracza już 75% i stale rośnie.
Zmiany dotyczą także transportu morskiego, a firmy przewozowe
inwestują w statki z napędem na LNG i zielone paliwa, takie jak metanol i
wodór. Dlatego tym bardziej dziwi postawa armatora Havila, który
również mocno inwestował w wykorzystanie jednostek pływających zarówno
dwusilnikowych, jak i używających tylko ekologicznych źródeł napędu. Z
tego powodu sytuacja wywołała sporą konsternację w Norwegii, gdyż
korzystanie ze statków firmy paradoksalnie może zostać zamknięte dla
licznej grupy posiadaczy aut elektrycznych.
Kontrowersje wokół decyzji firmy budzą obawy, czy za ciosem nie pójdą też inne przedsiębiorstwa oferujące przeprawy promowe, w tym obsługujące m.in. połączenia z Polską. Można się tez spodziewać rozdmuchania tematu przez zwolenników "tradycyjnych" środków transportu. Wystarczyłby jeden przypadek pożaru z udziałem elektrycznego samochodu z obojętnie jakiego powodu (auto może nawet nie odpowiadać za nie), by rozpoczęła się nagonka, a inni armatorzy poszli za przykładem Havila Kystruten, chcąc dmuchać na zimne. Byłby to również duży cios w branżę pojazdów z napędem elektrycznym. Norweskie przedsiębiorstwo obiecuje, że "szuka rozwiązania problemu", więc czas pokaże, czy była to krótkoterminowa ocena ryzyka, czy zapowiedź nowego, dla wielu pewnie niepokojącego trendu w branży transportowej.
Kolejna dostawa czołgów i armatohaubic dotarła do Portu Gdynia
Rynek transportu morskiego rudy żelaza i stali może być istotny dla Polski
Grupa OT Logistics sfinalizowała sprzedaż akcji chorwackiego portu Luka Rijeka
Prace na morskiej trasie Szczecin i Świnoujście trwają dalej. Umowa z PRCiP i Van der Herik Kust podpisana
ICTSI w 2022 roku ze sprzedażą usług w wysokości 2,24 mld dolarów i zyskiem większym o 44%
Port Gdynia na konferencji w Bratysławie prezentował ofertę dla słowackiego biznesu