Norwegowie alarmują, że rosyjskie statki rybackie, które zawijają do portów w północnej Norwegii, mogą stanowić lukę umożliwiającą przemyt objętej sankcjami elektroniki do Rosji.
Zgodnie z panującymi sankcjami, kraje, które je przyjęły, nie mogą eksportować do Rosji wielu rodzajów systemów elektronicznych i optycznych, które wykorzystywane są w produkcji broni. Wcześniejsze doniesienia mówiły, że przez te ograniczenia rosyjski przemysł zbrojeniowy sięga po cywilne rozwiązania – w rosyjkich dronach znajdowano aparaty fotograficzne Nikon, zaś w niektórych przygranicznych rejonach Finlandii zaczęły znikać... fotoradary – twierdzono, że ich optyka również jest wykorzystywana przez Rosjan. Obecnie Norwegowie zwrócili uwagę, że nie wszystkie rosyjskie statki rybackie, jakie zawijają do portów w północnej części kraju, są kontrolowane. Mogą one stanowić zatem narzędzie do przemytu pożądanych systemów z innych części Europy. Na liście znajdują się m.in. tak „niewinnie” wyglądające urządzenia, jak zabawkowe drony, sprzęt dla słabowidzących, czy komponenty IT.
Norwegia postanowiła, że choć odmawia wstępu rosyjskim statkom handlowym do swoich portów, to wciąż do trzech z nich na północy kraju – Tromsø, Kirkenes i Båtsfjord – zawijać mogą rosyjskie statki rybackie. Ta współpraca jest ważna dla Norwegii nie tylko ze względów handlowych, ale również ze względów bezpieczeństwa załóg kutrów. Obecnie jednak zainteresowały się nimi norweskie media, pojawiły się bowiem doniesienia, że w ich ładowniach przewożone mogą być objęte sankcjami towary. Choć Anniken Hutfeldt, norweska minister spraw zagranicznych, postanowiła, że wszystkie rosyjskie statki rybackie o tonażu brutto powyżej 500 ton będą poddawane inspekcji, to część z nich wymyka się celnikom. Portal Barents Observer cytuje Øysteina Børmera, dyrektora służby celnej Norwegii, który miał stwierdzić, że w Båtsfjord kontrolę przechodzi „ponad 90 procent” statków. Oznacza to jednak, że około 1/10 statków nie przechodzi inspekcji.
W dwóch pozostałych portach sytuacja ma wyglądać lepiej, jako że są to ośrodki większe i dysponujące osobnymi biurami urzędu celnego. Media zwracają jednak uwagę, że często statki przechodzą kontrolę na początku swojego pobytu w portach, a rosyjscy marynarze nie są objęci żadnymi ograniczeniami w poruszaniu się po miastach. Mogą zatem kupować sankcjonowaną elektronikę w miejscowych sklepach i przenosić ją na statki, które już przeszły kontrolę.
Szczególnie mocno narażone na to jest Kirkenes, znajdujące się dosłownie kilka kilometrów od lądowej granicy między Norwegią a Rosją. Jest to jedyny odcinek granicy między Federacją Rosyjską a państwem strefy Schengen, który pozostał otwarty dla obywateli rosyjskich dysponujących wizą turystyczną.
Fot. Depositphotos
Rumunia pomogła wyeksportować w ubiegłym roku 12 mln ton zbóż z Ukrainy
Radny PiS domaga się wyjaśnień w sprawie rewitalizacji Opływu Motławy
O nowoczesnych rozwiązaniach cyfrowych dla polskiego transportu
Czy nowe przepisy w zakresie prawa pierwokupu w portach będą faktycznie tak problematyczne? Wywiad z radcą prawnym Mateuszem Romowiczem
Game changer: port Esbjerg potroi moc offshore z pomocą cyfrowego bliźniaka
Ewolucja branży morskiej – rozmowa z Andrzejem Smoleńskim