pc
Za rok Stocznia Gdańska odzyska rentowność, a za dwa - trzy lata będzie wodować pierwsze statki - powiedział PAP w piątek p.o. prezesa Agencji Rozwoju Przemysłu Andrzej Kensbok. Dodał, że w spółkę trzeba zainwestować kilkadziesiąt milionów złotych.
ARP poinformowała w piątek w komunikacie, że w czwartek odkupiła od Gdańsk Shipyard Group Sp. z o.o., kontrolowanej przez ukraińskiego inwestora Serhija Tarutę, 81,05 proc. akcji Stoczni Gdańsk oraz 50 proc. udziałów spółki GSG Towers, producenta m.in wież do elektrowni wiatrowych. Dzięki transakcji ARP stała się 100-procentowym właścicielem obu przedsiębiorstw.
"Przejęcie przez Agencję Rozwoju Przemysłu 100 proc. udziałów w Stoczni Gdańskiej otwiera nowy rozdział w historii tej spółki - powiedział w piątek PAP p.o. prezesa ARP Andrzej Kensbok. Podkreślił, że choć stocznia odegrała w historii polskiej szczególną rolę, to o przejęciu przedsiębiorstwa od ukraińskiego inwestora zadecydowały przede wszystkim względy biznesowe. "Przeprowadziliśmy szczegółowe analizy, które wykazały, że Stocznia Gdańska, po restrukturyzacji, może stać się jednym z filarów przemysłu stoczniowego w Polsce" - powiedział Kensbok. Dodał też, że odbudowa polskiego przemysłu stoczniowego jest ważna w kontekście rządowej Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju.
Zaznaczył, że planowana restrukturyzacja nie będzie wiązała się ze zwolnieniami. Wręcz przeciwnie, spółka zamierza zatrudnić nowych pracowników, a nawet otworzyć szkołę, w której będą szkoleni przyszli stoczniowcy. Jego zdaniem już w przyszłym roku firma, która w 2017 r. odnotowała ok. 50 mln zł straty, powinna odzyskać rentowność, a za dwa, najdalej za trzy lata - wodować pierwsze statki. Przyznał jednak, że do realizacji tego celu w stocznię trzeba zainwestować kilkadziesiąt milionów złotych. Proces ten ma zostać rozłożony w czasie.
Pytany o to, na czym będzie polegała restrukturyzacja, powiedział, że wdrożone zostaną nowe technologie i nowa organizacja produkcji. "W pierwszym okresie będziemy produkować głównie to, co umiemy najlepiej, czyli nadbudówki i stalowe elementy kadłubów, a inne elementy zamierzamy kupować - wyjaśnił. Celem takiej reorganizacji - jak zaznaczył - jest przyśpieszenie budowy statków i ograniczenie kosztów produkcji. Dodał również, że stocznia z czasem powinna odzyskać kompetencje, które w ciągu kilkudziesięciu lat utraciła: chodzi m.in o produkcję rur, elementów do napędów i wyposażenia statków. Jedną ze specjalizacji ma być produkcja promów, na którą jest obecnie duży popyt.
Mówiąc o perspektywach rozwoju stoczni, prezes powołał się m.in na raport Instytutu Studiów Wschodnich, z którego wynika, że rekonstrukcja tej branży w Polsce powinna wygenerować kilkadziesiąt tysięcy nowych miejsc pracy, a w 2030 roku przynieść budżetowi państwa ok. 20 mld zł dodatkowych wpływów z tytułu podatków.
Kensbok, pytany o wartość transakcji zakupienuaodkupu Stoczni Gdańskiej od spółki Gdańsk Shipyard Group kontrolowanej przez ukraińskiego inwestora Serhija Tarutę, powiedział, że to tajemnica handlowa. Podkreślił jednocześnieowiedział, że ARP zapłaciła za spółkę "znacznie mniej niż wyniosła kwota sprzedaży w 2007 roku". Podpisana wówczas umowa opiewała na 400 mln zł.
Szwedzi czekają na polskie promy. W porcie Ystad rosną obawy o finanse i przyszłość wspólnego projektu
Latarnie Gospodarki Morskiej 2022 w kategorii "Lider Technologii Morskich". Ruszyło głosowanie online
HD Hyundai jako pierwsza stocznia wyprodukował 5 tys. jednostek
Diehl Defence i Lockheed Martin łączą siły w zakresie obrony powietrznej dla sił morskich
Fincantieri rozpoczyna plan rozwoju stoczni. Podpisano koncesję na port w Ankonie
Navantia zbuduje okręty wsparcia dla brytyjskiej floty. Postęp programu Fleet Solid Support (FSS)
Norweski przewoźnik otrzymał pierwszy statek PCTC zgodny z nowymi przepisami bezpieczeństwa IMO
W Peru rozpoczęto budowę fregaty. To kolejne z serii przedsięwzięć w ramach rozwoju floty i branży okrętowej