Niskie ceny paliw są korzystne głównie dla armatorów największych kontenerowców – twierdzą analitycy z brytyjskiej firmy Drewry Shipping Consultants.

Według wyliczeń Vancouver\'s Ship & Bunker statki klasy ULCV o ładowności pow. 18 tys. TEU zyskują na trasie Azja – Północna Europa (w tym DCT Gdańsk) średnio 38 dolarów na kontenerze. Inaczej sprawa się ma z jednostkami z ładownością poniżej 14 tys. TEU – te obecnie wychodzą na zero. Warto pamiętać o tym, że kontenerowce ULCV pływają tylko na trasie Azja-Europa. Na innych trasach znajdziemy tylko postpanamaxy o ładowności do 10 tys. TEU.

Winne takiej sytuacji są niskie stawki frachtowe, które prowadzą do zbijania cen za przewóz kontenerów. Niski koszt paliwa zwyczajnie nie jest w stanie pokryć tych strat na małych jednostek. A w przyszłości może być tylko gorzej, gdyż na rynku pojawi się więcej jednostek ULCV.

Ogółem przyszłość rynku kontenerowego nie prezentuje się zbyt różowo. Eksperci z agencji North Europe Global Port Tracer przewidują bowiem, że eksport i import płynący przez północnoeuropejskie porty wzrośnie tylko o 1,8 proc. To dużo mniej niż w zeszłym roku, kiedy w tym regionie Europy eksport wzrósł o 8,4 proc., a import o 9,5 proc. Z kolei analitycy z Alphaliner twierdzą, że ładowność jednostek na szlaku Azja-Północna Europa wzrośnie o 9,1 proc. w tym roku. Na 18 spośród 21 nitek handlowych mają pojawić się bowiem kontenerowce o średniej nośności 12 tys. TEU.


- Nie wiemy dlaczego rynek konsumencki nie wpadł jeszcze w szał zakupów. Powody mogą być różne. Być może wpływ na to mają zawirowania w polityce wewnętrznej wielu krajów i napięta sytuacja w konflikcie na Ukrainie. Możliwe jest także, że zmienia się sam rynek i ludzie będą teraz mniej wydawać, a więcej oszczędzać – mówi Ben Hackett, założyciel Hackett Associates, firmy konsultingowej z branży morskiej.