• <

Niemiecki i grecki okręt wchodzą na Morze Czerwone. Rozpoczyna się praktyczny wymiar operacji "Aspides"

27.02.2024 21:12 Źródło: MW Niemiec
Strona główna Marynarka Wojenna, Bezpieczeństwo Morskie, Ratownictwo Niemiecki i grecki okręt wchodzą na Morze Czerwone. Rozpoczyna się praktyczny wymiar operacji "Aspides"

Partnerzy portalu

Fot. MW Niemiec

Dwie fregaty, niemiecka FGS Hessen (F221) i grecka Hydra (F-452) wchodzą na Morze Czerwone, aby ochraniacz żeglugę przed atakami ze strony jemeńskich bojowników Huti. Tym samym rozpoczyna się fizyczny wymiar operacji EUNAVFOR "Aspides". Misja okrętów pod auspicjami Unii Europejskiej jest wkładem w tworzenie bezpieczeństwa transportu morskiego w zagrożonym rejonie.

Misja państw Unii Europejskiej odbywa się obok prowadzonej od grudnia ub. r. pod auspicjami USA, pk. "Prosperity Guardian". Tamta misja angażuje międzynarodowe siły morskie Combined Task Force 153. Wspólnota Europejska zorganizowała na tym samym obszarze własną operację morską, w której początkowo uczestniczy Marynarka Wojenna Niemiec (Deutsche Marine) i Marynarka Wojenna Grecji (Πολεμικό Ναυτικό) .

Do swoich działań Huti używają jednostek nawodnych, w tym szybkich łodzi motorowych z uzbrojonymi załogami, a od niedawna także nawodnych i podwodnych dronów. Większość ataków jest prowadzonych z użyciem bezzałogowych pojazdów powietrznych oraz pocisków przeciwokrętowych, wystrzeliwanych z lądu. Uzbrojenie to w lwiej części dostarcza bojownikom Iran, który wspiera szyicki ruch walczący z złożonym z sunnitów rządem jemeńskim. To też wyposażenie odebrane rządowej armii, bądź należące do zrewoltowanych oddziałów. Przykładem tego było spektakularne zajęcie rorowca Galaxy Leader, do czego użyto śmigłowca. Działania przeciwko żegludze stanowią zagrożenie asymetryczne, wykraczającym ponad metody stosowane choćby przez somalijskich piratów. Istnieje podejrzenie, że Huti dokonują akcji sabotażowych uszkadzając kable przesyłowe leżące na dnie Morza Czerwonego, zagrażając bezpieczeństwu energetycznemu i dostępowi do Sieci.

Podstawą tych operacji jest przede wszystkim decyzja Rady Bezpieczeństwa ONZ z 10 stycznia 2024 roku. Wzywa ona Huti do natychmiastowego zaprzestania wszelkich ataków, które utrudniały swobodę handlu i żeglugi na świecie oraz podważały pokój i bezpieczeństwo w regionie. W związku z tym USA i Wielka Brytania rozpoczęły ataki na cele w zachodnim Jemenie, który rebelianci kontrolują od 2014 roku. W efekcie działań bojowników doszło do ogromnego kryzysu w transporcie morskim, największe firmy z branży żeglugowej zdecydowały się omijać trasę prowadzącą przez Kanał Sueski, obierając dłuższą i droższą opływającą Przylądek Dobrej Nadziei w Republice Południowej Afryki. Przez to doszło do opóźnienia zawinięć statków do terminali kontenerowych oraz zakłócenia łańcucha dostaw. Podróż do europejskich portów potrafi przez to trwać nawet dwa tygodnie dłużej i powoduje to dodatkowe koszty idące w miliony dolarów.

Od listopada, gdy doszło do pierwszych ataków rakietowych, pierwotnie wymierzonych w Izrael (Huti deklarowali wsparcie dla Palestyńczyków ze Strefy Gazy, którzy na początku października rozpoczęli działania przeciwko izraelskiej armii), jemeńscy bojownicy zdołali zająć jeden statek, jeden zniszczyć i kilkanaście innych uszkodzić. Zdecydowana większość ich ataków się nie powiodła, a podczas jednego z najbardziej spektakularnych starć, gdy 31 grudnia zaatakowali kontenerowiec Maersk Hangzhou. Ochrona statku wdała się wtedy w walka z czterema szybkimi łodziami Huti i wezwali na pomoc siły międzynarodowe. Wezwane śmigłowce US Navy zostały zaatakowane przez bojowników, w efekcie trzy jednostki nawodne zostały zatopione, a ich załogi zginęły. Mimo sukcesów przeciwko agresorom, firmy nie zdecydowały się wrócić do poruszania się przez trasę prowadzącą przez Kanał Sueski, przez co ten odnotowuje straty finansowe rzędu nawet 40% miesięcznie.

Fregata rakietowa FGS Hessen to trzecia jednostka typu Sachsen, która weszła do służby w 2006 roku. Za jej budowę w latach 2001-2006 odpowiadało konsorcjum złożone z trzech stoczni, Blohm + Voss, Howaldtswerke-Deutsche Werft i Nordseewerke. Jej długość wynosi 143 metry, a wyporność 5 800 ton. Załoga liczy 230 marynarzy, nie licząc zespołu do obsługi śmigłowców. Osiąga prędkość do 29 węzłów, a zasięg działania to 4 000 mil morskich. Na napęd typu CODAG składają się dwa wały napędowe i dwie śruby o regulowanym skoku, dwa silniki wysokoprężne MTU V20 o mocy 7,4 MW każdy oraz turbina gazowa General Electric LM2500. W swoim wyposażeniu ma radary: do obserwacji powietrza i powierzchni dalekiego zasięgu Thales Nederland SMART-L (pasmo D), do przeszukiwania, śledzenia i naprowadzania w powietrzu i na powierzchni Thales Nederland APAR (I pasmo), a także system monitorowania i śledzenia na podczerwień dalekiego zasięgu Thales Nederland Sirius IRST, dwa wielofunkcyjne radary ARPA STN Atlas 9600-M w paśmie I/J, Elektrooptyczny system kierowania ogniem STN Atlas MSP 500, sonar dziobowy STN Atlas DSQS-24B,  zestaw FL 1800 S II ECM i sześć wyrzutni Sippican Hycor SRBOC. Uzbrojenie okrętu to m.in. działo OTO-Melara 76 mm, wyrzutnia systemu VLS posiadająca pociski przeciwlotnicze SM-2 IIIA, dwie wyrzutnie pocisków przeciwlotniczych RIM-116 RAM, dwie poczwórne wyrzutnie pocisków przeciwokrętowych Harpoon oraz dwie potrójne wyrzutnie torped MU90 IMPACT. Okręt posiada lądowisko i hangar do przyjmowania dwóch śmigłowców Westland Lynx lub NH90. Do zadań jednostki należy obrona przeciwlotnicza zespołu okrętów oraz zwalczanie wrogich sił nawodnych i podwodnych.


Fot. MW Niemiec

Międzynarodowe okręty wojenne, fregaty i niszczyciele, które mają chronić ruch handlowy w regionie, są wyposażone w nowoczesne systemy wykrywania i zwalczania wrogich działań. Służby prasowe sił morskich Niemiec podają, że fregata typu 124 może wykrywać zagrożenia w powietrzu z dużej odległości za pomocą głównego radaru SMART-L. SMART-L ma zasięg około 400 kilometrów, ale może wykrywać cele lepiej na morzu niż na lądzie. Ze względu na górzysty region zachodniego Jemenu radar ten może wykrywać jedynie obiekty znajdujące się na niskim poziomie, w przybliżeniu od linii brzegowej. Jeżeli statek porusza się i konwój statków handlowych, który należy chronić, na przykład z północy w kierunku cieśniny Bab al-Mandab, która ma zaledwie 28 kilometrów szerokości, w zasadzie wpada do tzw. "lejka". Coraz węższy obszar morski oznacza krótszy czas ostrzegania. Załoga fregaty musi zatem być dobrze przeszkolona, ​​aby móc szybko reagować, a także korzysta z wsparcia powietrznego ze strony samolotów oraz obrazu satelitarnego, których czujniki lepiej widzą ląd ze znacznie wyższej pozycji. Warunkiem wstępnym jest zintegrowanie fregaty z sprawnie działającą siecią wymiany danych. Okręty NATO regularnie i intensywnie ćwiczą odpowiednie procedury.

Jak podają niemieckie służby prasowe sił morskich, fregata FGS Hessen wykorzystuje tryb śledzenia celu swojego wielofunkcyjnego radaru APAR, aby bronić się przed atakami z powietrza. Wspiera to ogień na żywo z przeciwlotniczych rakiet kierowanych statku. APAR kieruje własne rakiety do celu. Obrona przed atakami rakietowymi jest podstawowym zadaniem okrętów wyposażonych w silną broń przeciwlotniczą. Zdolność ta zasadniczo nie różni się od tej wymaganej od okrętu wojennego w konwencjonalnym konflikcie zbrojnym. Załoga fregaty regularnie i intensywnie szkoliła się w zakresie procedur reagowania na zagrożenia. Musi znać możliwości broni i podchodzić do wszystkich zdarzeń tak samo ,gdy je ćwiczyła. W ten sposób fregata jest zdolna zabezpieczyć obszar ponad 1000 km2  swoimi rakietami przeciwlotniczymi SM-2. Z kolei dzięki rakietom krótszego zasięgu, pociskowi ESSM Evolved Sea Sparrow Missile, nadal pokrywa obszar ponad 300 km2. W tej strefie konwój statków uzyskuje podwójną ochronę przed atakami z powietrza. Wykorzystywane uzbrojenie w ramach "trzeciej linii obrony" stanowią rakiety krótkiego zasięgu RAM Rolling Airframe Missile obejmujące 60 km2. Zwłaszcza przy tym systemie uzbrojenia fregata pełni funkcję swego rodzaju "libero" niczym w siatkówce, gdyż dzięki potężnemu napędowi może szybko zmienić swoją pozycję względem konwoju, aby przeciwstawić się aktualnie największemu zagrożeniu.


Fot. MW Niemiec

Swój wkład w operację "Aspides" ma również Grecja, która wysyła fregatę Hydra, która wzmocni międzynarodowe wysiłki celem uczynienia tras żeglugowych prowadzących przez Kanał Sueski wolnymi od groźby ataku na statki. Okręt znajduje się w służbie od 1992 roku i jest pierwszym z serii czterech jednostek, opartej na platformie MEKO, podobnie jak polska korweta patrolowa ORP Ślązak (241). Ma 117 metrów długości i 3 350 ton wyporności. Załoga liczy 173 oficerów i marynarzy. Osiąga prędkość do 31 węzłów, przy czym przy standardowej wynoszącej 16 jego zasięg działania wynosi 4 100 mil morskich. Posiada wielozadaniowe uzbrojenie, w tym armatę morską Mk 45 Mod 2A, dwa automatyczne systemy obrony bezpośredniej Mk15 Phalanx 20mm, dwie wyrzutnie Mk141 dla łącznie ośmiu przeciwokrętowych pocisków manewrujących Harpoon, wyrzutnie pionowe Mk 48 Mod 2 dla rakiet 16 RIM-162 ESSM, a także wyrzutnie 2 Mk32 Mod 5 2 dla torped Mk46 324 mm do zwalczania okrętów podwodnych. W skład wyposażenia okrętu wchodzi również śmigłowiec Sikorsky SH-60/MH-60 Seahawk. 

Grecki udział jest podyktowany znaczeniem transportu morskiego dla gospodarki państwa, gdyż wiele statków należy do tamtejszych armatorów. To nawet 20% światowej floty pod względem nośności. Jest to ponad 4 900 statków. Jeszcze w grudniu władze w Atenach przedstawiły swoim zalecenia w zakresie poruszania się po trasie prowadzącej do Kanału Sueskiego, odradzając korzystanie z niej. 


Fot. MW Grecji


Swój udział w operacji "Aspides" zadeklarowały także Francja i Włochy. W ten sposób państwa Unii Europejskiej mają wzmocnić bezpieczeństwo w rejonie Morza Czerwonego i Zatoki Adeńskiej. Możliwości już jednej fregaty zapewniają ogromny potencjał w zakresie bezpieczeństwa i zwalczania zagrożeń w środowisku wielodomenowym. Choć wciąż nie przywrócono pełnej ochrony trasy morskiej, statki znajdują się pod ochroną, a zdecydowana większość ataków ze strony Huti jest skutecznie odpierana. Dzięki temu udało się uniknąć ofiar wśród załóg statków, a zniszczenia wśród jednostek cywilnych także są stosunkowo niewielkie. Żaden z okrętów jak dotąd nie ucierpiał w wyniku ataków ze strony jemeńskich bojowników.

Partnerzy portalu

Dziękujemy za wysłane grafiki.