• <
bulk_cargo_port_szczecin

Kobiety w branży morskiej. Chętnie pracują 45 metrów nad ziemią, szefują milionowym projektom [WIDEO]

Strona główna Porty Morskie, Terminale, Logistyka Morska, Transport Morski Kobiety w branży morskiej. Chętnie pracują 45 metrów nad ziemią, szefują milionowym projektom [WIDEO]

Partnerzy portalu

Kobiety w branży morskiej. Chętnie pracują 45 metrów nad ziemią, szefują milionowym projektom [WIDEO]  - GospodarkaMorska.pl
Fot. GospodarkaMorska.pl

Praca na gigantycznych suwnicach, przenoszenie 65-tonowych ładunków czy zarządzanie strategicznymi dla portów projektami – w tych wszystkich rolach doskonale odnajdują się przedstawicielki płci pięknej, którym z okazji ich święta zadaliśmy kilka pytań na temat pracy w branży morskiej.

Klaudia Lewandowska jest operatorką suwnicy placowej RTG w największym terminalu kontenerowym na Bałtyku, DCT Gdańsk. Kariera pani Klaudii rozpoczęła się od stanowiska kontrolera.

– Po jakimś czasie, gdy już nieco lepiej poznałam firmę, zauważyłam, że ogłoszono konkurs na operatorkę suwnicy. Miałam pewne obawy, ale uznałam, że to naprawdę ciekawe wyzwanie i zgłosiłam się – wspomina.

Pani Klaudia przeszła specjalistyczne szkolenie trwające miesiąc i zdała egzamin państwowy. Dziś mija już pięć lat odkąd pracuje na suwnicy placowej, na wysokości 16-17 metrów.

– Moje zadanie polega na bezpiecznym i sprawnym przeniesieniu ładunku na placu przy pomocy suwnicy – opowiada operatorka. – Pracuję z ładunkami, które są rozwożone przez nasze ciągniki wewnętrzne. Czasem trzeba załadować kontener, który trafi na statek, a innym razem kontener, który właśnie z niego wyładowano. Oczywiście, do naszego terminalu przyjeżdżają również ciężarówki z całej Europy, które przewożą rozmaite towary. Kontenery, którymi operuję mogą ważyć od 4 do 40 ton.

Od kontrolerki do operatorki suwnicy. Bliscy: Szok, ciekawość i wsparcie 

Jak na zmianę stanowiska pracy zareagowali znajomi i rodzina?

– To były same pozytywne emocje. Nikt nie pukał się w głowę, nie mówił, że to zajęcie niebezpieczne, trudne czy nieodpowiednie dla kobiety. Spotkałam się raczej z reakcjami szokowymi, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Znajomi wykazali żywe zainteresowanie moją pracą i dużą ciekawość. W skrócie, uznali, że robię coś, co jest po prostu ekstra – opowiada Klaudia Lewandowska.

Zaznacza również, że czasy się zmieniły w postrzeganiu kobiet na tego typu stanowiskach.

– Możemy wszystkim pokazać, że my kobiety jesteśmy również silną płcią i potrafimy dać sobie radę na każdym stanowisku pracy. Ja często spotykam się też z uznaniem kolegów po fachu, którym imponuje taki wybór specjalności – dodaje.

Operatorka suwnicy placowej z DCT zdradziła nam również, że zamiłowanie do tego typu pracy ma najprawdopodobniej we krwi. Szczególnie dumny jest z niej ojciec.

– Rodzice nie zniechęcali mnie do podjęcia decyzji, tylko szczerze dopingowali. Tata był operatorem, więc teraz tym bardziej jest dumny i chwali się, że córka również wykonują taką pracę – podsumowuje.

Praca na suwnicy STS – kluczowa jest precyzja i bezpieczeństwo

Emilia Mirek (na zdj. z lewej) ceni sobie w życiu ekstremalne emocje. Stąd nie dziwi fakt, że lubi szybkie samochody i motocykle. Tego drugiego jest nawet szczęśliwą posiadaczką. 

Stagnacji nie lubi również w miejscu pracy. Do DCT Gdańsk trafiła nieco z przypadku. Jako absolwentka ochrony środowiska i melioracji, dowiedziała się o kulisach pracy w terminalu podczas rozmowy z kolegą.

– To kolega przekonał mnie, że DCT to miejsce wprost wymarzone dla mnie – wspomina. –Zaczęłam jako 20-kilkulatka od kierowania ruchem kontenerów, które rozładowywano ze statków. Poznałam całe środowisko, organizację terminala, ale szybko poczułam, że potrzebuję nowych wyzwań. Z zazdrością patrzyłam na pracę operatorów suwnic i myślałam sobie, że to właśnie tam jest moje miejsce.

Pani Emilia po przejściu rygorystycznych szkoleń i egzaminów otrzymała wymarzoną pracę. Pierwsze operacje prowadziła na suwnicach RTG, a po jakimś czasie rozpoczęła operacje również na większych maszynach – suwnicach STS.

Pracę na suwnicy RTG porównuje do jazdy samochodem, a na suwnicy STS – do jazdy motocyklem. – To są kolejne etapy - aby nauczyć się jazdy motocyklem, najpierw trzeba umieć jeździć autem – przekonuje. 

Dziś Emilia Mirek pracuje na najwyższych i najnowocześniejszych suwnicach STS w Europie. 

– W zależności od potrzeby pracuję na wysokości od 35 do 45 metrów nad ziemią – mówi Emilia, operatorka suwnic placowych i nabrzeżowych w DCT.

W uproszczeniu oznacza to, że pani Emilia podnosi kontenery ze statku lub je na nim układa. Operacje te wykonywane są na największych statkach na świecie – prawdziwych oceanicznych kolosach. 

– To nie jest praca dla każdego. Tu dosłownie nie ma miejsca na błąd, trzeba mieć cierpliwość – mówi. – Statek nigdy nie jest w 100proc. nieruchomy, więc konieczna jest precyzja i ogromne skupienie. To dlatego po dwóch godzinach pracy, operator suwnicy STS ma obowiązkową godzinną przerwę – opowiada o planie dnia na terminalu. 

Kontenery, którymi operuje pani Emilia ważą nawet do 65 ton.

Praca w porcie? "Miłość od pierwszego wejrzenia"

Na terminalu węglowym w Porcie Gdańsk przeładowuje się jedną trzecią całego polskiego zapotrzebowania na węgiel. Operatorem na tym terenie jest spółka Port Północny, która należy do grupy Sea-Invest.

– Zarząd Morskiego Portu Gdańsk jest zarządcą terenów portowych. Oznacza to, że administrujemy, serwisujemy, zajmujemy się wszystkimi sprawami własnościowymi. Mój departament handlowy zajmuje się wyszukiwaniem kontrahentów, po to by działalność portu stale rozwijać – mówi Katarzyna Szczycińska, menedżer klienta w Porcie Gdańsk. 

Pani Katarzyna zajmuje się przede wszystkim zarządzaniem, komercjalizacją i opieką nad klientami realizującymi przeładunki w relacji morskiej lub świadczącymi usługi portowe.

– Pracuję w porcie od czterech lat i to była „miłość od pierwszego wejrzenia”. Szybko okazało się, że to moje miejsce – przyznaje. – Przez ostatnie 20 lat zajmowałam się zarządzaniem nieruchomościami, szczególnie rynkiem centrów handlowych. Dla mnie port strukturą przypomina nieco taki park handlowy. To jeden wielki organizm, trochę jak miasto w mieście. 

Podkreśla, że na jej stanowisku nie ma miejsca na nudę.

 – Praca tutaj to codzienne wyzwanie. Zawsze pojawia się jakiś problem do rozwiązania, coś nowego, coś ciekawego… – opowiada. – Rano wsiadam w samochód i jadę na objazd. Spędzam nawet kilka godzin w terenie i jest to niezbędne, aby zrozumieć ten biznes i dobrze nim zarządzać. Port to niezwykle dynamiczne miejsce, sytuacja zmienia się tu z dnia na dzień. Trzeba na bieżąco reagować na to, co się dzieje – tłumaczy Katarzyna Szczycińska. 

Jak podkreśla, w ramach jej zespołu funkcjonuje zasada parytetu kobiet i mężczyzn. –Tworzymy bardzo zgrany team. Cieszy mnie fakt, że w porcie pracuje coraz więcej kobiet zarówno na poziomie administracyjnym, jak również na stanowiskach inżynierskich. Są to osoby, które budują drogi, tory kolejowe, zajmują się obiektami hydrotechnicznymi – wylicza.

Pani inżynier budownictwa hydrotechnicznego

Jedną z takich osób, która odpowiada za koordynację i realizację projektów hydrotechnicznych dofinansowanych z Unii Europejskiej jest Magdalena Schulz, menedżer projektu w Zespole Inwestycji ZMPG.

– Wartość projektów nad którymi trzymam pieczę to 220 mln zł. Jednym z największych zadań w ostatnim czasie była „Modernizacja wewnętrznego toru wodnego w Porcie Gdańsk.” Moją rolą było nadzorowanie inwestycji rozbudowy i przebudowy Nabrzeża Obrońców Poczty Polskiej, Nabrzeża Mew oraz rozbudowy Nabrzeża Oliwskiego – mówi Magdalena Schulz.  

Jak podkreśla, na tym stanowisku ważne cechy to siła charakteru, odporność na stres, umiejętność dostosowania się do zmian.

– Inwestycje na wodzie wiążą się z ciągłym ryzykiem. Woda jest żywiołem, przy którym nie można wszystkiego zaplanować. Stale zaskakują nas warunki pogodowe, sztormy, które przypadają na inne miesiące niż pokazują statystki – to wszystko jest wyzwaniem – zaznacza.

Pani inżynier podkreśla, że bardzo ważna jest praca zespołowa. – I umiejętność dążenia do kompromisu, zawsze mamy kilka stron, które reprezentują różne punkty widzenia, choć cel jest wspólny – zauważa.

Pani Magdalena jest inżynierem budownictwa w specjalności budownictwo hydrotechniczne.

– Zawsze interesowały mnie przedmioty ścisłe, byłam w klasie matematyczno-fizycznej, więc przejście na politechnikę i budownictwo było dla mnie czymś naturalnym. W czasie gdy ja studiowałam, faktycznie na tym kierunku było więcej panów niż pań. Mimo to, nigdy nie spotkałam się z nieprzychylnymi komentarzami.

Jaki ma przepis na zbudowanie pozycji "kobiety-szefa"?

– W każdej pracy trzeba udowodnić, że świetnie zna się na swoim fachu. Pozycję i zaufanie kolegów trzeba sobie wypracować ciężką pracą i płeć nie ma tutaj znaczenia. Pomimo tego, że w gospodarce morskiej wciąż pracuje zdecydowanie więcej mężczyzn niż kobiet, to jednak cieszę się, że ten trend się zmienia.

Partnerzy portalu

port_gdańsk_390x100_2023

Dziękujemy za wysłane grafiki.