Pływający pod banderą Francji ro-ro MN Colibri miewał już różnych pasażerów, ale takiego, jak James Webb jeszcze nie. W końcu niecodziennie transportuje się najnowocześniejszy teleskop kosmiczny w jego własnym, luksusowym kontenerze.
Kosmiczny teleskop James Webb to największy najbardziej złożone narzędzie do obserwacji kosmosu w historii. Naukowcy liczą, że przy jego pomocy poznają nowe informacje dotyczące historii kosmosu, aż do wielkiego wybuchu, a także – być może – nowe egzoplanety pozwalające na utrzymanie życia. Teleskop powstał dzięki międzynarodowej współpracy, której przewodziła amerykańska NASA, a w której partycypowały również agencje kosmiczne krajów Europy i Kanady.
– Webb spojrzy 13 miliardów lat w przeszłość, w światło wytworzone na chwilę po wielkim wybuchu, z mocą ukazania ludzkości najdalszych zakątków kosmosu, jakich jeszcze nie widzieliśmy. Jesteśmy bardzo blisko poznania tajemnic kosmosu, dzięki umiejętnościom i ekspertyzie naszego wspaniałego zespołu – powiedział Bill Nelson, administrator NASA.
Zanim jednak badacze otrzymają pierwsze informacje z kosmosu, teleskop musiał zostać przetransportowany do Kourou w Gujanie Francuskiej, do Europejskiej Stacji Kosmicznej, gdzie dotarł poprzez Port de Pariacabo nad rzeką Kourou, na północno-wschodnim wybrzeżu Ameryki Południowej.
Liczącą ponad 9 tys. kilometrów trasę wiodącą przez Kanał Panamski James Webb rozpoczął w Kalifornii, w Northrop Grumman's Space Park w Redondo Beach, gdzie przechodził testy. Po ich zakończeniu rozpoczęły się trwające miesiąc przygotowania do transportu teleskopu. Został on rozłożony i umieszczony w specjalnym kontenerze.
Jak podaje NASA, jedyny w swoim rodzaju teleskop wymagał jedynego w
swoim rodzaju kontenera, który stworzono specjalnie na tę okazję.
Nazwano go STTARS (skrót od Space Telescope Transporter for Air, Road
and Sea). Kontener jest wysoki na 5,5 metra, szeroki na 4,6 metra i
długi na 33,5 metra. Został on wyposażony, by wytrzymać wszelkie
ekstremalne i niespodziewane warunki, jakie mógłby napotkać podczas
transportu.
STTARS ma za zadanie chronić teleskop na wiele
różnych sposobów, między innymi utrzymywać go w czystości. Podczas
transportu kontener musi zachować minimalną ilość zanieczyszczeń w swoim
wnętrzu – nie więcej niż 100 unoszących się w powietrzu cząsteczek
większych lub równych 0,5 mikrona, czyli jedną setną szerokości
ludzkiego włosa. Kontener kontroluje również wilgotność i temperaturę.
Jest to możliwe dzięki dodatkowemu ładunkowi, który znalazł się w
ładowni MN Colibri razem ze STTARS – przyczepom wypełnionym specjalnymi
butlami ze specjalnie przygotowanym powietrzem, które było wtłaczane do
kontenera.
Zapakowany bezpiecznie w kontener teleskop pojechał
z Northrop Grumman's Space Park do portu Naval Weapons Station Seal
Beach, gdzie został zapakowany na MN Colibri. W porcie w Kourou Webb
znów został przepakowany na transporter kołowy, który dostarczył go do
bazy, z której zostanie wystrzelony w kosmos. Oba te odcinki wymagały
specjalnego planowania. Ekipa logistyczna NASA za pomocą obrazów
satelitarnych sprawdzała drogi, by wynotować i zapobiec ewentualnym
problemom, a nawet zalepić dziury w szosie oraz wyeliminować wszelkie
wiszące nad nią elementy, jak sygnalizację drogową, ze względu na
rozmiary pakunku. Wyznaczone zostały także tzw. „bezpieczne przystanie”,
gdzie w razie problemów konwój mógł się zatrzymać by wykonać podstawowe
prace i inspekcję ładunku. Ze względu na swoje rozmiary i wagę,
zapakowany w STTARS James Webb podróżował z prędkością 8-16 km/h.
STTARS
już miał za sobą kilka podróży – przewożono w nim bezpiecznie
poszczególne elementy teleskopu z zakładów NASA lub innych
zaangażowanych instytucji. Za każdym razem odbywało się to drogą
lotniczą. Jednakże aby dostarczyć takim sposobem cały teleskop do
Kourou, samolot musiałby lądować na lotnisku Cayenne, oddalonym od
stacji kosmicznej o około 65 kilometrów. Pokonanie tego odcinka drogami
było praktycznie niemożliwe – po drodze jest siedem mostów, dla których
ładunek byłby za ciężki, ponadto podróż trwałaby dwa dni. W związku z
tym logistycy zdecydowali się na wykorzystanie transportu morskiego –
dłuższego, ale łatwiejszego po rozładunku w porcie.
116-metrowy
MN Colibri, statek ro-ro, został przystosowany do transportu części
rakiet do bazy kosmicznej w Gujanie. Mając na pokładzie teleskop James
Webb bezpiecznie zapakowany w kontener STTARS, statek rozwinął średnią
prędkość 15 węzłów. Co więcej, jego trasa została wyznaczona tak, by
ominąć ewentualne większe fale i zapewnić delikatnemu cargo jak
najłagodniejszą podróż. Statek wyruszył z Seal Beach w niedzielę 26
września. We wtorek 5 października przeprawił się przez Kanał Panamski.
Tydzień później Colibri i James Webb dotarli do portu przeznaczenia.
Co teraz czeka teleskop? Żmudne przygotowania do startu. W pierwszej kolejności Webb zostanie wypakowany z kontenera i przejdzie ostatnie testy. Potem zostanie odpowiednio skonfigurowany, zamontowany na rakiecie i zamknięty w owiewce. Start rakiety Ariane 5 został zaplanowany na 18 grudnia.
Litwa zaostrza kontrolę zboża z Rosji i Białorusi
Aktywny okres w inwestycjach tonażowych. Analiza rynku tonażowego (tygodnie 6-10/2024)
Hapag Lloyd w sztormach w 2023 i 2024 r.
Rząd chce, by terminal zbożowy w Gdyni trafił do KGS
Brak inwestycji w porty i kolej ogranicza potencjał polskiego eksportu rolnego
Europejskie Porozumienie Przemysłowe wyzwaniem i szansą dla portów i stref ekonomicznych