• <
Kongres Polskie Porty 2030 edycja 2024

Grudzień '70 w Gdyni [wideo]

Partnerzy portalu

Fot. GospodarkaMorska.pl

Każdego dnia wiaduktem nad przystankiem SKM Gdynia Stocznia – Uniwersytet Morski przechodzą tysiące osób. 53 lata temu to właśnie tutaj rozpoczęły się tragiczne wydarzenia, które później nazwano mianem „Czarnego Czwartku”, a które na stałe wpisały się w annały polskiej historii.

Grudzień 1970 stanowi jedną z najważniejszych dat w historii PRL-u. To właśnie wtedy w kilku pomorskich miastach rozpoczęła się seria demonstracji, które zostały brutalnie stłumione przez wojsko i milicję. Do jednych z najtragiczniejszych, a jednocześnie najbardziej ikonicznych wydarzeń, doszło właśnie w Gdyni. Pomimo upływu 53 lat, ich ślady do dziś można znaleźć w okolicy przystanku SKM Gdynia Stocznia – Uniwersytet Morski i pobliskiego wiaduktu nad torami. Na wiadukcie umocowano tablicę z inskrypcją „Janek Wiśniewski padł. W tym miejscu 17 grudnia 1970 strzelano do Polaków. Cześć ich pamięci!”. Nieopodal znajduje się także Pomnik Ofiar Grudnia '70 wykonany według projektu Stanisława Gierady.

– Znajdujemy się na pomoście przy przystanku SKM Gdynia Stocznia. Właśnie w tym miejscu 17 grudnia 1970 roku zginęło najwięcej ofiar wśród Gdynian – opisuje dr Piotr Brzeziński, Główny Historyk Instytutu Dziedzictwa Solidarności. – Według wszelkich zachowanych dokumentów i relacji wiemy, że na pewno zginęło tutaj 13 osób. Przystanek Gdynia Stocznia w latach 60-tych, 70-tych, w zasadzie w całym okresie PRL, był przystankiem o znaczeniu newralgicznym dla przemysłu, a także dla okolicznych zakładów. Proszę sobie wyobrazić, że w tym miejscu, w tej okolicy pracowało około 30 tysięcy ludzi. Przede wszystkim byli to stoczniowcy i portowcy. Gros tych ludzi dojeżdżało do pracy Szybką Koleją Miejską – tłumaczy dr Brzeziński.

Portowcy i stoczniowcy znaleźli się tam także w Czarny Czwartek, 17 grudnia 1970 roku. Dwa dni wcześniej gdyńscy robotnicy rozpoczęli protest przeciwko podwyżkom cen żywności, jakie władze PRL-u obwieściły Polakom zaledwie dwa tygodnie przez świętami Bożego Narodzenia. Pokojowy protest robotników znalazł się pod Prezydium Miejskiej Rady Narodowej (obecny Urząd Miasta Gdyni). Tam podpisano pierwsze w historii PRL porozumienie między przedstawicielami władz komunistycznych i reprezentantami klasy robotniczej. Jednakże nocą oddział milicji wtargnął do Zakładowego Domu Kultury, gdzie znajdował się Główny Komitet Strajkowy dla Miasta Gdyni, i brutalnie pobił członków komitetu, po czym zabrał ich do więzienia w Wejherowie. Następnego dnia wzburzeni robotnicy domagali się od władz uwolnienia zatrzymanych, do Gdyni ściągano jednak coraz więcej wojska. Jednocześnie wieczorem telewizja transmitowała wystąpienie wicepremiera Stanisława Kociołka, który wezwał robotników do powrotu do pracy.

– Przyczyną tragedii gdyńskiej było to, że z jednej strony 16 grudnia, czyli w przeddzień Czarnego Czwartku, władze PRL podjęły decyzję o zablokowaniu dostępu do stoczni i portu, a jednocześnie wieczorem tego samego dnia ówczesny wicepremier Stanisław Kociołek zwrócił się z apelem do Gdynian, mówiąc im, że wszystko jest już bezpieczne, że mogą spokojnie nazajutrz przyjść do pracy. Ludzie mu uwierzyli. W momencie, gdy około godziny 6 pierwsi z nich wysiadali z Szybkiej Kolei Miejskiej, okazało się, że trafili w pułapkę – relacjonuje dr Piotr Brzeziński. 

Żołnierze obsadzający kluczowe miejsca w dostępnie do portu i stoczni otrzymali rozkazy, by nie dopuścić nikogo do zakładów. Tymczasem wraz z pierwszymi porannymi pociągami, zaczęły zmierzać w ich kierunku tysiące robotników. Wojskowi byli na dodatek w porannych ciemnościach zupełnie niewidoczni na wiadukcie drogowym. Choć z głośników na peronie SKM nadawany był komunikat o zawieszeniu pracy i apel o powrót do domów, było na to za późno – kolejne pociągi przywoziły kolejne tysiące robotników, tłum przestał się mieścić na peronie i przerwał wąski szpaler ustawiony przez milicję. Wojskowi nadali ostrzeżenie, potem nastąpił ostrzegawczy wystrzał z czołgu. Robotnicy jednak nie zamierzali się zatrzymać. Żołnierze otworzyli ogień. 

Od pierwszych kul zginęło ośmiu robotników. Tłum rozbiegł się, ale w samym mieście gromadziły się kolejne większe grupy mieszkańców. Nad Gdynią krążyły wojskowe śmigłowce. Kolejne pochody atakowane były przez milicję. Jeden dotarł około godziny 9:00 w okolice stacji SKM Gdynia Stocznia i został ostrzelany. Tym razem zginęło czterech uczestników (trzech z nich było uczniami). Pośród nich był Zbigniew Godlewski, którego ciało demonstranci ułożyli na drzwiach i nieśli na czele pochodu przez miasto w stronę Prezydium Miejskiej Rady Narodowej. Śmierć Godlewskiego i pochód z jego ciałem uwieczniony został w słynnej „Balladzie o Janku Wiśniewskim”. Drzwi, na których niesiono ciało zabitego, oraz zakrwawiony sztandar, zachowały się do dzisiaj i są przechowywane w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w Gdyni. 

W trakcie demonstracji i walk z milicją zginęli kolejni Gdynianie – czterech zostało zabitych jeszcze pod Prezydium MRN, kolejnego kule dosięgnęły przy ul. Żwirki i Wigury, zaś w bramie swojej szkoły przy ul. Kieleckiej postrzelony w głowę został uciekający przed milicjantem piętnastoletni Jerzy Skonieczka. Chłopiec zmarł trzy dni później w redłowskim szpitalu. W całej Gdyni według oficjalnych danych zginęło 18 osób, z czego 13 w okolicy przystanku SKM Gdynia Stocznia. 

Pomimo tego, że Czarny Czwartek w Gdyni, ale także trwające w tym samym czasie protesty i zamieszki w innych miastach na Pomorzu (m.in. Gdańsku, Elblągu, Szczecinie, gdzie również ginęli robotnicy) nie przyniosły oczekiwanych zmian, to stały się podwaliną pod protesty, jakie w Gdyni i Gdańsku, a następnie na całym wybrzeżu i w końcu w całym kraju, wybuchły dekadę później. Tym razem jednak protestujący wyszli z konfrontacji zwycięsko, co finalnie stało się początkiem końca systemu komunistycznego w Polsce. 

Jak mówi dr Piotr Brzeziński, dzisiaj pamięć grudnia '70 w Gdyni i Gdańsku pielęgnuje zarówno szereg instytucji, jak i sami mieszkańcy. 

– Już w okresie PRL-u zwykli mieszkańcy tego miasta dbali o pamięć, chociażby przynosząc w to miejsce, w którym się dzisiaj znajdujemy, znicze, kwiaty. To były te kwiaty, które upamiętniały ofiary grudniowej masakry. Po roku 1990 stało się możliwe, aby oficjalnie upamiętniać tę tragedię. Zajmują się tym zarówno władze miejskie, różnego rodzaju stowarzyszenia, ale też instytucje kultury, placówki badawcze. Wydawane są książki, tworzone są również wystawy. Mam tu na myśli dorobek Instytutu Pamięci Narodowej, Europejskiego Centrum Solidarności, Muzeum Miasta Gdyni, ale także Zarządu Portu Morskiego Gdynia. Jest cały szereg instytucji, które się bardzo zasłużyły dla pamięci grudnia. Nie bez powodu w Gdyni ta pamięć jest najsilniejsza, jeśli spojrzymy na całą Polskę – kończy dr Brzeziński. 


Zarząd Morskiego Portu Gdynia zaprasza na uroczystości upamiętnienia Wydarzeń Grudniowych w Gdyni w niedzielę 17 grudnia.

W programie:

g. 6:00 - ul. Polska

Apel poległych przy Pomniku Ofiar Grudnia 70';

g. 15:00 - Aula akademicka WSKS (ul. Armii Krajowej 46)

Projekcja filmu dokumentalnego "Dzielnieśmy stali, celnie rzucali", M. Dłużewskiej, a po filmie koncert Wiesława Wodyka;

g. 17:00 Msza św. w Kościele NSPJ

W kościele wystawa okolicznościowa IPN, po mszy przemarsz pod pomnik przy UM;

g. 18:30 - Apel Poległych przy pomniku

Składanie kwiatów.



bulk_cargo_port_szczecin

Partnerzy portalu

Pomorska Specjalna Strefa Ekonomiczna
port_gdańsk_390x100_2023

Dziękujemy za wysłane grafiki.