• <
PGZ_baner_2025

Groźna wpadka amerykańskiego krążownika. Zamiast drona Huti zestrzelił... myśliwiec US Navy

Strona główna Marynarka Wojenna, Bezpieczeństwo Morskie, Ratownictwo Groźna wpadka amerykańskiego krążownika. Zamiast drona Huti zestrzelił... myśliwiec US Navy
Fot. US Navy

Niecodzienny incydent miał miejsce na Morzu Czerwonym. Krążownik typu Ticonderoga, USS Gettysburg,  trafił nie latający bezzałogowiec wystrzelony przez jemeńskich bojowników Huti, tylko… amerykański myśliwiec F/A-18 Super Hornet, który wysłano celem zwalczania wrogich celów powietrznych. Jak informują media, piloci zdołali się katapultować oraz są cali i zdrowi.

Nieprzyjemny incydent z udziałem samolotu i okrętu miał miejsce w trakcie akcji zwalczania celów powietrznych nad Morzem Czarnym. Startujący rankiem 22 grudnia (czasu sanajskiego) z pokładu lotniskowca typu Nimitz, USS Harry S. Truman (CVN-75) myśliwiec miał za zadanie zneutralizować wrogi cel.

Przypomnijmy, że dzień wcześniej amerykańska armia przeprowadziła precyzyjne ataki z powietrza na instalacje rebeliantów Huti, znajdujące się na okupowanym przez nich od 2014 roku terytorium zachodniego Jemenu. W ten sposób zlikwidowano m.in. skład rakiet ośrodek dowodzenia i kontroli bezzałogowców, umożliwiający kierowanie atakami w rejonie Morza Czerwonego i Zatoki Adeńskiej. W działaniach tych brały udział m.in. myśliwce F/A-18 Super Hornet. Co istotne także Huti wystrzelili bezzałogowe pojazdy latające w rejony obecności statków oraz okrętów. Potencjalnie to w związku z tym doszło do wypadku. Co istotne, zdaniem amerykańskich mediów niewiele brakowało, a niszczyciel zestrzeliłby tego samego dnia… drugi myśliwiec, przez co mogłoby dojść do tragedii.

Jak można przypuszczać, z racji na informacje o atakach Huti załoga niszczyciela miała bardzo ograniczony czas na identyfikację celów powietrznych i błędnie uznano, że wykryty niezidentyfikowany pojazd latający to wrogi cel. Potencjalnie też myśliwiec miał wyłączoną identyfikację swój-wróg, aby pozostać niewykrytym przez rebeliantów, którzy niekiedy obierają za cel także jednostki powietrzne międzynarodowej koalicji. Mogły też zawieść czynnik ludzki bądź też system wykrywania celów. 

Z racji na to, że niemal doszło do zestrzelenia dwóch samolotów przez sojuszniczy okręt, należy wziąć pod uwagę, jak stresująca i wymagająca precyzji jest służba marynarzy w tym newralgicznym rejonie. Co należy podkreślić, bywały dni, że wspierani przez Iran szyiccy rebelianci potrafili codziennie atakować statki i okręty na Morzu Czerwonym i Zatoce Adeńskiej. Stąd mimo posiadania nowoczesnych radarów i systemów namierzania może dojść do tragicznej pomyłki. Jak dotąd jednak był to dopiero drugi, tego rodzaju głośny incydent, gdyż poprzedni znany przypadek miał miejsce w lutym tego roku. W jego trakcie niemiecka fregata typu Sachsen, FGS Hessen (F221) niemal zestrzeliła amerykański dron. Podobnie jak w przypadku amerykańskiego krążownika, zawiodła ocena celu oraz możliwość identyfikacji obiektu latającego. 

Czytaj więcej: Wielka wpadka niemieckiej fregaty. Systemy obronne ostrzelały... amerykański dron

USS Gettysburg (CG-64) jest krążownikiem rakietowym typu Ticonderoga, znajdującym się w służbie od 1991 roku. Został nazwany na cześć jednej z najważniejszych bitew amerykańskiej wojny secesyjnej, stoczonej w 1863 roku. Jego dewiza to "Deeds Not Words" (Czyny, nie słowa). Okręty tej serii należą do najsilniejszych w US Navy, niemniej ze względu na przewidziany czas służby i zdolności modernizacyjne kolejne jednostki są wycofywane ze służby. Z racji na zagrożenie ze strony Chin, Iranu, Korei Północnej czy Rosji, zapadła decyzja o przedłużeniu eksploatacji niektórych okrętów, co także budzi mieszane odczucia wśród niektórych specjalistów. Wspomniany okręt przeszedł w 2015 roku gruntowną modernizację oraz naprawę dokową, mającą wydłużyć czas jego eksploatacji. Co trzeba tu zauważyć, amerykańskie jednostki są pod tym względem mocno eksploatowane, choćby w ramach działania na wodach całego świata, pokonywane tysiące mil morskich oraz służbę liniową, w tym zwalczanie piractwa oraz innych zagrożeń dla międzynarodowej żeglugi. Jeden z okrętów tej serii, USS Normandy (CG-60), wszedł we wrześniu tego roku do Portu Gdynia.

Czytaj więcej: Prawdziwy arsenał demokracji. Najsilniejszy okręt US Navy w Europie przybył do Portu Gdynia

Zdaniem specjalistów należy w takich sytuacjach brać pod uwagę wielki stres, w takim znajdują się członkowie załóg okrętu, gdyż reagowanie na potencjalne cele powietrzne musi następować natychmiast, a zwłoka może tu oznaczać, wrogi obiekt zdoła zbliżyć się zanadto do okrętu, bądź zagrozić cywilnym jednostkom. W efekcie nietrudno o tragedię, niemniej znikoma ilość incydentów tego rodzaju ma wskazywać na precyzyjność działań i oceny marynarzy z okrętów, które w związku z trwającym od ponad roku kryzysem w regionie potrafiły zniszczyć dziesiątki pocisków, rakiet oraz stanowisk Huti. Zestrzelenie myśliwca jest też pierwszym tego rodzaju zdarzeniem, jakie trafiło do wiadomości publicznej.

Trwający od ponad roku kryzys w rejonie Morza Czerwonego i Zatoki Adeńskiej jest efektem deklaracji jemeńskich bojowników Huti, że będą atakować statki i okręty państw powiązanych bądź zaprzyjaźnionych z Izraelem, w związku z solidaryzowaniem się z palestyńskim Hamasem, który od października ub. r. prowadzi walkę zbrojną z izraelską armią. W efekcie wiele firm morskich zrezygnowało z poruszania się szlakami prowadzącymi przez Kanał Sueski, wybierając dłuższą, droższą, ale bezpieczniejszą trasę opływającą Przylądek Dobrej Nadziei w Republice Południowej Afryki. Spowodowało to zakłócenie światowego łańcucha dostaw i wzrost cen transportu drogą morską. 

Aby skutecznie chronić statki płynące na trasie prowadzącej przez Kanał Sueski władze USA rozpoczęły w grudniu ub. r. misję pk. "Prosperity Guardian". Z kolei Unia Europejska w lutym br. zainaugurowała operację EUNAVFOR Aspides. Oba przedsięwzięcia mają na celu ochronę żeglugi w rejonie Morza Czerwonego i Zatoki Adeńskiej. Obok zwalczania wykrytych prób ataków, siły morskie oferują usługi w zakresie eskorty, dzięki czemu zapewniono bezpieczną przeprawę setkom statków, niekiedy w tym czasie neutralizując wymierzone w nie zagrożenia. 

Istotnym problemem jest fakt, że bojownicy, jako szyici, stale otrzymują wsparcie dla swoich działań poprzez przemyt broni i komponentów do jej produkcji, głównie z Iranu, choć pewne dostawy zapewnia też Rosja. Obok rakiet są to powietrzne oraz nawodne bezzałogowce. Siły koalicji starają się wyłapywać przemytników i dostawy sprzętu do Jemenu, a armia USA regularnie neutralizuje pozycje bojowników, gdzie znajdują się wyrzutnie pocisków, dronów oraz obiekty służące do lokalizowania celów.

nauta_2024

Dziękujemy za wysłane grafiki.