Mimo sankcji, ponoszonych strat, zakłócenia łańcucha dostaw jak i problemów kadrowych i finansowych, Rosja wciela do swoich sił morskich kolejne okręty i jednostki pomocnicze. Choć ustępują one tym budowanym w państwach NATO, to specjaliści podkreślają, że największym błędem byłoby lekceważenie stwarzanego przez nie zagrożenia.
W znajdującym się w Sankt Petersburgu Zakładzie Stoczniowym Srednie-Newskij (część United Shipbuilding Corporation) trwają intensywne prace przy pięciu niszczycielach min proj. 12700. (typ Aleksandrit). Z zaplanowanych 40 jednostek tej serii w służbie znajduje się osiem z nich. Budowa prototypowego okrętu rozpoczęła się w 2011 roku i trwała pięć lat, a prace nad całą serią były opóźnione w związku z problemem przy finansowaniu oraz wyeliminowaniu błędów zauważonych przy eksploatacji pierwszej jednostki.
Kolejne okręty, budowane od 2021 roku, znajdują się na różnych etapach budowy, tj. od początkowych do niemal końcowych. Z postępem prac miał zapoznać się dowódca Marynarki Wojennej Rosji, adm. Nikołaj Jewmenow. Rozmawiał z szefami odpowiednich organów kontrolnych Dowództwa Głównego Marynarki Wojennej na spotkaniu roboczym, podczas którego omawiano aktualne zagadnienia w związku z realizacją zadania obronności państwa i budowy nowych okrętów.
Seria proj. 12700 ma zastąpić starsze jednostki typu Sonja i Gorja, budowane jeszcze w czasach ZSRR i do lat 90-tych. Obok zadań związanych z lokalizowaniem i neutralizacją obiektów niebezpiecznych pod wodą mają zajmować się monitoringiem infrastruktury krytycznej. Z racji na wyposażenie istnieje obawa, że będą same stanowić zagrożenie dla innych państw ze względu na swoje możliwości działania. Zdaniem rosyjskiego ministerstwa obrony nowe niszczyciele min mają wykazywać się wysoką wydajnością i skutecznie wykonywać zadania zgodnie z przeznaczeniem. Miały zostać opracowane przy użyciu innowacyjnych technologii. Co istotne, ich kadłub miał zostać wykonany z monolitycznego włókna szklanego, powstałego w procesie infuzji próżniowej. To rozwiązanie, podobne jak na polskich trałowcach proj. 207 (zwanych potocznie plastikami) ma zapewniać bardzo długą użyteczność i żywotność kadłuba jako bardziej odpornego na upływ czasu w porównaniu z okrętami, których kadłuby wykonano ze stali.
W tym miesiącu do służby wcielono szereg nowych okrętów, bądź trwają ich intensywne próby morskie. Wspominaliśmy już o podwodnych, a obok nich są takie jednostki jak choćby lodołamacz Jewpatij Kolowrat, zbudowany w stoczni Ałmaz Shipbuilding Company, który ma wejść do służby jeszcze w I poł. tego roku i obecnie przechodzi testy na poligonach morskich Floty Pacyfiku nieopodal Kamczatki. Po ich zakończeniu zostanie przyjęty do Marynarki Wojennej Federacji Rosyjskiej i zostanie podniesiona na nim bandera okrętów floty pomocniczej. Planuje się, że lodołamacz będzie służył we Flocie Pacyfiku, wykonując zadania wsparcia lodowego dla okrętów wojennych w strefie arktycznej. Rosyjskie ministerstwo obrony zakłada, że obecność nowoczesnego lodołamacza we Flocie Pacyfiku zwiększy możliwości oddziałów okrętów wojennych w realizacji misji na obszarach o trudnych warunkach lodowych.
Rosja dąży do pokazania się jako silne państwo dysponujące
nowoczesnymi siłami zbrojnymi. W związku z tym mocno inwestuje także w
swoje siły morskie, jako że obecnie są one kluczową formacją w związku z
globalizacją i budowania dominacji na akwenach morskich. Jednakże z
powodu takich problemów jak finansowanie, zakłócanie łańcucha dostaw,
korupcja i stan infrastruktury stoczniowej wpływa na wiele opóźnień w
budowaniu. Z tego powodu niektóre programy budowy okrętów wleczą się,
lub są wstrzymywane, jak choćby proj. 11540, który zamiast na siedmiu
skończył się na dwóch jednostkach, budowanych łącznie przez dwie dekady.
Stąd niejako jakość władze próbują nadrobić swój potencjał ilością
okrętów, inwestując w korwety rakietowe (o wyporności od kilkuset do
nieco ponad 2 000 ton), których obecnie ma ponad 80, gdy fregat i
niszczycieli jest razem nieco ponad 20. Do tego dochodzi budowa nowych
okrętów podwodnych, jako najskuteczniejszego uzbrojenia w morskim
arsenale, i choć Rosja znacznie ustępuje w tej w kwestii USA, to
posiadając ponad 30 okrętów podwodnych (w tym 13 zdolnych do ataków
balistycznych) może zagrażać żegludze innych państw.
Wielu
komentatorów zwraca uwagę, że Flota Czarnomorska nie jest w stanie
całkowicie zablokować ukraińskich akwenów w związku z trwającą od lutego
2022 roku inwazją Rosji na Ukrainę. Ponadto nawet 1/3 jej potencjału
stricte bojowego ma być sparaliżowana dzięki skutecznemu użyciu dronów
powietrznych i nawodnych. Ma to także świadczyć ogólnie o słabości sił
morskich państwa. Mimo to broniące się państwo wciąż boryka się z
zagrożeniem ataków rakietowych od strony morza i jeśli Rosja będzie
kontynuować budowę nowych jednostek, w tym na Morze Czarne, to może
dążyć do wzmocnienia swojej przewagi morskiej nad Ukrainą, a ponadto
stanowić rzeczywiste niebezpieczeństwo także dla państw należących do
NATO.
Estonia i sojusznicy NATO przeciwko rosyjskiej blokadzie Bałtyku
Kapitan statku skazany na 4 lata więzienia za zaniedbania, które doprowadziły do śmierci 34 osób
Amerykański port dla pomocy humanitarnej w Gazie zacznie działać w ten weekend
Zakłócenia GPS na Bałtyku. Problemy dla statków i samolotów
Huti atakują z użyciem bezzałogowych pojazdów nawodnych
Rozpoczęły się próby morskie chińskiego lotniskowca Fujian