Jak poinformował w ubiegłym tygodniu Departament Obrony USA, rozpoczęto analizę wielu programów i przedsięwzięć rozpoczętych bądź prowadzonych jeszcze za administracji prezydenta Joe Bidena. Wśród nich jest jedno z budzących szczególne emocje, czyli porozumienie AUKUS, które wiąże się z budową okrętów podwodnych z napędem jądrowym nowej generacji dla sił morskich Wielkiej Brytanii i po raz pierwszy w historii, Australii. Sam fakt przeglądu założeń związanej z tym umowy budzi obawę, że z racji na nieprzewidywalność nowego włodarza Białego Domu dojdzie do zerwania umowy.
Przypomnijmy, że porozumienie zostało zainicjowane jeszcze w 2021 roku, a dwa lata później głośnym echem odbyło się ogłoszenie jego wejścia w kolejną fazę, co ogłosili przedstawiciele władz Australii, USA i Wielkiej Brytanii. W marcu 2023 roku ówczesny prezydent USA, Joe Biden, zapowiedział również, że z myślą o przygotowaniu australijskich sił morskich do obsługi okrętów z napędem jądrowym, te otrzymają również, w ramach leasingu lub nawet sprzedaży, kilka jednostek typu Virginia. Miałoby to nastąpić w latach 30-tych XXI wieku, a już teraz trwa szkolenie kadr morskich i naukowych, jak i rozwój infrastruktury w portach wojennych. To także oznaczało zerwanie ze znaną ze swojej radykalności polityki Canberry względem niechęci do atomu, otwierając kraj na możliwe inne przedsięwzięcia, jak budowa australijskiej elektrowni jądrowej.
O tym, że mogłoby dojść do zerwania AUKUS, mówiło się już od
końca 2024 roku, gdy obawiano się zwycięstwa Donalda Trumpa w wyborach
prezydenckich i tego, że przez swoją nieobliczalną politykę skłóci USA z
partnerami. Wiązano to również z zapowiedziami o likwidacji wielu inicjatyw i przedsięwzięć,
które jego administracja uzna za niewłaściwe lub niepotrzebne, szczególnie
biorąc pod uwagę poszukiwanie w nich źródła oszczędności. Przykładowo, obok likwidacji
wielu inicjatyw, które można uznać za związane z polityka, jak dotyczące
promowanie różnorodności czy tolerancji, tak dostawało się też niektórym programom
zbrojeniowym. W ostatnim czasie zrezygnowano z kolejnych dużych patrolowców typu Legend dla straży wybrzeża, przy czym aktualnie trwały już zaawansowane prace
nad kolejną jednostką tej serii. W lutym
tego roku do kosza trafił program nowych śmigłowców rozpoznawczo-bojowych (Future
Attack Reconnaissance Aircraft), natomiast w kwietniu przerwano prace nad
rakietami HALO (Hypersonic Air Launched Offensive). Obok kosztów rezygnacja
wiązała się ze zmianami koncepcji strategicznej, w założeniu wynikającej z
doświadczeń i obserwacji obecnie trwających konfliktów, m.in. na Ukrainie.
Pytaniem pozostaje, na ile mają one przełożenie na perspektywę amerykańską,
czego przykładem są niekiedy kuriozalne w mediach opinie, jakoby ukraińskie
zwycięstwa z użyciem bezzałogowców przeciwko rosyjskiej Flocie Czarnomorskiej
to dowód, by zrezygnować z inwestowania w duże okręty bojowe i skupić się na
technologiach bezzałogowych.
Czytaj więcej: Atomowe okręty podwodne dla Australii w ramach programu AUKUS
Obawy wobec zerwania AUKUS spodziewano się także ze strony władz Wielkiej Brytanii i Australii, sugerując że te zerwą współpracę z nową administracją USA, czy to z własnej przekory czy w efekcie działań prezydenta Donalda Trumpa. Przykłady pojawiały się w prasie, przykładowo w marcu na stronie The Guardian pojawił się tekst Zamiast tracić więcej czasu na wadliwyprogram okrętów podwodnych AUKUS, musimy przejść teraz do planu B, sugerujący, że nieobliczalność nowego włodarza Białego Domu i chwiejna postawa wobec sojuszników i partnerów każe się zastanowić, czy nie powinno się szukać bardziej trwałych rozwiązań, co powinno oznaczać wyjście Australii z AUKUS i szukanie innego dostawcy nowych okrętów podwodnych, które zastąpią obecnie eksploatowane jednostki typu Collins. Autor tekstu, Peter Briggs, kadm. rez. australijskich sił morskich, choć nie mający wtedy podstaw na potwierdzenie swoich tez, przekonywał że należy nie tylko odejść od zakupu okrętów budowanych przy współpracy z Wielką Brytanią i USA (koszt przedsięwzięcia ze strony Australii jest liczony w skali wieloletniej nawet na 300 mld dolarów), ale szukać alternatywy w postaci… francuskich okrętów podwodnych. Wydaje się to paradoksalne, tym bardziej że wcześniej rząd w Canberrze wycofał się z partnerstwa z Naval Group, który miał dostarczyć jednostki oparte na typie eksportowym Barracuda, napędzane konwencjonalnie. Problemy projektowe oraz zmiana polityki australijskich władz wiązała się wtedy z ogromnym skandalem politycznym, gdzie w ramach protestu ambasador Francji opuścił Australię, a kraj został zmuszony zapłacić wykonawcy wielomilionową karę za zerwanie kontraktu. Zdaniem emerytowanego oficera rząd powinien zdecydować się na jednostki typu Suffren, obecnie budowane dla sił morskich Francji, które jego zdaniem miałyby być dużo korzystniejszym wyborem. Przemawiać miał za tym ich niższy koszt niż okręty typu Virginia, czy też planowane SSN-AUKUS, dodatkowo też mniejsze, przez co tańsze w eksploatacji i bardziej przystające do działania na płytszych i zamkniętych akwenach na północ od wybrzeża Australii. Nie trudno tu domniemywać, biorąc pod uwagę że wybór napędu jądrowego wiązał się z planami o dalekich operacjach morskich na głębokich akwenach, że płynący z tekstu przekaz jest bliski lobbingowi za opcją francuską, w sytuacji gdy AUKUS pozostawał wciąż niezagrożony.
Obecnie ogląd na sytuację miał się zmienić, nawet nie biorąc pod uwagę prób lobbowania za tą czy inną ofertą jako „alternatywą”. Rozpoczętym w tym roku przeglądem założeń AUKUS kieruje nowy podsekretarz obrony, Elbridge Colby, który jeszcze nim Donald Trump rozpoczął swoją kadencję w styczniu 2025 roku wyrażać krytyczny pogląd temat tego przedsięwzięcia, szczególnie biorąc pod uwagę nową politykę władz mieniącą się hasłem „America First”, wskazując że potrzeby kraju są zawsze najważniejsze, biorąc jednak poprawkę na inną perspektywę nowych rządzących na to, co rozumieją jako „na pierwszym miejscu”. Przykładem tego mają być doniesienia o problemach stoczni General Dynamics Electric Boat, jak i HII Newport News z terminowym wyrobieniem się przy budowie najnowszych podserii okrętów podwodnych typu Virginia (Block V i VI), co wynika tak ze spełnienia wyśrubowanych wymagań i oczekiwań, jak też mocy przerobowych obu zakładów i wzrostu kosztów produkcji z powodu sytuacji międzynarodowej, inflacji i wahań rynku. Obok kwestii finansowej pojawia się problem terminowego dostarczenia okrętów i ich natychmiastowego skierowania do zadań zgodnie z przeznaczeniem. W tej sytuacji miałoby się więc okazać, że leasing bądź sprzedaż do pięciu okrętów typu Virginia do Australii (tak używanych jak i nowych) zostanie uznane za mogące zagrozić strategicznym planom bezpieczeństwa USA i ich interesów, jako że miałoby to wytworzyć lukę w systemie obrony.
Program
budowy okrętów
podwodnych typu Virginia, realizowany od lat 90-tych XX wieku, zakłada
dostarczenie 66 jednostek. Obecnie w służbie są 24, trwa budowa 10, a w
portfelu zamówień znajdują się cztery kolejne. W przyszłości ma więc
powstać dalszych 18. Najnowszym w służbie jest USS Iowa, który służbę
operacyjną rozpoczął w kwietniu tego roku. Wszystkie te zastąpią
sukcesywnie wycofywane starsze typu Los
Angeles, gdzie w składzie US Navy pozostają 24 z 62 zbudowanych w latach
1972-1996 okrętów, biorąc też pod uwagę z góry ustalony czas ich służby,
biorąc
pod uwagę wyeksploatowanie i planowane serwisy. Swoją drogą już trwają
prace
projektowe z myślą o… następcach Virginii, obecnie figurujących jako
SSN(X),
których budowa ma rozpocząć się po 2040 roku. Zapewni to nie tylko
bezpieczeństwo
państwa, ale też ciągłość szkolenia kadr morskich, technologiczna i
przemysłową, z myślą tez o zabezpieczeniu miejsc pracy w branży
okrętowej i
zbrojeniowej.
Czytaj więcej: Atomowy USS Iowa już w służbie. Nowy okręt podwodny US Navy jest gotowy do działania
Elbridge Colby wskazuje, że rozpatrzenie ma wiązać się z „oceną zgodności” przedsięwzięcia z obecnymi priorytetami władz jak i narzucenia partnerom większej odpowiedzialności za własną obronność (przykładem tego jest żądanie zwiększenia przeznaczanego PKB na obronę, zgodnie z wytycznymi NATO, których większość państw sojuszu nie spełnia). Ostrożny optymizm prezentuje obecny premier Wielkiej Brytanii, Keir Starmer, którego zdaniem pakt obronny „będzie kontynuowany”. Jego zdaniem to zbyt ważny projekt, by przerwać jego rozwój, a w komentarzu dla australijskich mediów wskazał, że niczym dziwnym jest, że nowy rząd dokonuje przeglądu tak kosztownego i strategicznego przedsięwzięcia. Ma to wynikać z faktu traktowania priorytetowo obszaru Indo-Pacyfiku w obliczu ekspansji Chin i zwiększania partnerstwa z krajami regionu, Filipin, Japonii, Korei Południowej, ale też Australii. Stąd, biorąc pod uwagę chęć przeniesienia ciężaru zdolności obronnych na partnerów, zdaniem brytyjskiego polityka oraz wielu komentatorów, AUKUS ma wpisywać się w plany nowej administracji Białego Domu. Osiągnięcie przez Australię zdolności odstraszania dzięki posiadanym okrętom podwodnym z napędem jądrowym, choć pozbawionymi zdolności użycia broni balistycznej, ma stanowić nowy, potężny atut w systemie obrony państwa, tym samym odciążając tak Wielką Brytanię, jak i USA. Przypomnijmy, w skład Royal Australian Navy wchodzi obecnie sześć okrętów podwodnych typu Collins, którym specjaliści i komentatorzy nie szczędzą krytyki, ze względu na ich awaryjność i długotrwałą niemożność osiągnięcia gotowości bojowej. Aktualnie co najwyżej jeden lub dwa mają posiadać pełną operacyjność, niemniej ograniczoną przez zastosowane w nich silniki konwencjonalne. Problemy miały wynikać z powodu drastycznych zmian projektowych, nawet wbrew pierwotnemu wykonawcy, jakim był szwedzki Saab, co wiązało się szczególnie z instalacją innych elementów wyposażenia, niż pierwotnie planowano, co w konsekwencji doprowadziło do problemów konstrukcyjnych, awaryjności i tym samym fatalnym ocenom użytkowników.
Australijskie władze na ten moment nie komentują sprawy,
przy czym nie widać, by one, jaki brytyjskie, w ogóle myślały o zerwaniu
współpracy z USA. Jak się okazuje, na AUKUS zależy im nawet bardziej niźli
obecnemu rządowi w Waszyngtonie. Mimo obaw, są stale prowadzone szkolenia kadr
morskich w USA, w związku z poznawaniem technologii jądrowych i ich obsługi, na
czym w przyszłości mają skorzystać lokalna branża technologiczna i środowisko
naukowe. W kwietniu zakończył się pierwszy z tego rodzajów kursów, miały też
miejsce wyjścia w morze na pokładach jednostek typu Virginia. Sytuacji sprzyja
też ciągła obecność amerykańskich i brytyjskich okrętów podwodnych z napędem
jądrowym, w ramach stałej rotacji, w bazie morskiej HMAS Stirling w prowincji
Australia Zachodnia.
Obawy o przyszłość AUKUS mają swoje podłoże, niemniej na ten moment, zdaniem ostrożnych optymistów, nic nie wskazuje, jakoby nowe władzy USA miały rzeczywiście porzucić tak duże przedsięwzięcie. Mimo to, jak też wskazują komentatorzy, wciąż należy brać pod uwagę ich zdaniem nieobliczalność nowej administracji USA i jej wahania, biorąc za przykład prowadzoną obecnie wojnę handlową oraz wahania w stosunku do wojny na Ukrainie. Sytuacja może wyjaśnić się zarówno na przestrzeni tygodni, jak i miesięcy. Do tego czasu przedsięwzięcie wciąż będzie kontynuowane.
Dramat na pokładzie Steny. Na ratunek wezwano śmigłowiec Marynarki Wojennej
Polski wiceadmirał z wizytą w litewskiej Marynarce Wojennej
Naval Group zbuduje czwartą fregatę dla Grecji. Zamówienie potwierdzone
Umowa USA i Korei Pd. wywoła efekt nuklearnego domina?
Lotniskowiec Royal Navy i jego myśliwce oddane pod dowództwo NATO
Port w Noworosyjsku wznowił działanie po ataku ukraińskich dronów
NATO ćwiczyło zwalczanie okrętów podwodnych. „Playbook Merlin 25” na szwedzkich wodach