Gdy w grudniu 2023 roku w stoczni Peene w niemieckim Wolgast odbyła się ceremonia cięcia blach pod budowę pierwszej z serii zaplanowanych, wielozadaniowych fregat dla niemieckich sił morskich, typu F126, wzbudziła zainteresowanie specjalistów i miłośników tematyki okrętowej. Nowe okręty dla Marynarki Wojennej Niemiec mają wyróżniać się znacznymi rozmiarami, jak na swoją klasyfikację, stanowiąc nowy etap rozwoju tak sił morskich państwa, jak i jego branży stoczniowej. Jednakże w ostatnim czasie pojawiło się coraz więcej niepokojących informacji na temat losów przedsięwzięcia i w końcu padło sakramentalne „,mamy opóźnienie”.
Historia prac nad tymi okrętami rozpoczęła się jeszcze w 2020 roku. Wtedy to Federalny Urząd ds. Wyposażenia, Technologii Informatycznych i Wsparcia Eksploatacyjnego Bundeswehry, ((Bundesamt für Ausrüstung, Informationstechnik und Nutzung der Bundeswehr) BAAINBw), przyznał kontrakt na budowę czterech fregat F126 firmie Damen Naval jako głównemu wykonawcy wraz z podwykonawcami Blohm+Voss i Thales. Było to wielkie wyróżnienie dla holenderskiej stoczni i jej partnerów, gdyż projekt był największym w historii niemieckiej marynarki wojennej i branży okrętowej po 1989 roku.
Fregaty zapowiedziano jako przyszły trzon floty. Mają zastąpić starsze i mniej perspektywiczne (m.in. przez słabsze uzbrojenie) jednostki typu F125. Kontrakt zakładał dostarczenie czterech okrętów po 2028
roku, acz miał już na starcie otwartą furtkę na opcję dla dwóch kolejnych
jednostek. Cena początkowa miała wynosić 5,5 mld euro, acz potem miała wzrosnąć
do 6,72 mld euro. Biorąc pod uwagę zwiększenie zamówienia, mowa teraz o blisko
10 mld euro.
Biorąc pod uwagę rosnące, bezprecedensowe w najnowszej historii Niemiec wydatki na obronność, tak też się stało rok później i obecnie plan zakłada łącznie sześć fregat. W czerwcu ub. r. położono stępkę pod pierwszą z nich i wtedy jeszcze mogło się wydawać, że wszystko idzie do przodu, na czym ma skorzystać branża okrętowa, szczególnie w Niemczech, jako że zaplanowano zaangażowanie bardzo wielu zakładów stoczniowych i firm działających w ramach łańcucha dostaw.
Początkowo istniały kontrowersje w związku z wskazanymi
wykonawcami, stąd dopełniono formalności, aby znaczna część przedsięwzięcia
została zrealizowana w Niemczech, chroniąc ponad 15 000 miejsc pracy w
przemyśle stoczniowym i zapewniając mu ciągłość funkcjonowania. Stąd okręty są
w całości budowane w Niemczech, w stoczniach w Wolgast, Kilonii i
Hamburgu. Wedle planów pierwsze elementy
kadłuba, w tym sekcja rufowa powstaną w stoczni Peene w Wolgast, należącej do
Grupy NVL. Zakład Naval Yards Kiel GmbH w Kilonii odpowiada za część dziobową i
tam też poszczególne segmenty mają zostać połączone i odholowane drogą morską
do Blohm+Voss w Hamburgu. W tym ostatnim zakładzie nastąpi doposażenie w
systemy pokładowe, czujniki i efektory, a także końcowy montaż. Potem planowano
kolejno wodowanie, próby morskie i oficjalne przekazanie okrętów zamawiającemu.
Fregaty F126 w zamierzeniu będą dużymi okrętami
wielozadaniowymi, większymi nawet od wprowadzanych obecnie do służby jednostek
typu F125 Baden-Württemberg. Mają wyróżniać się zdolnością do intensywnej
eksploatacji, w tym długotrwałego przebywania poza portem, wykonując zadania na
morzu. Ich długość ma wynosić 166
metrów, a wyporność do 10 500 ton. To będzie je czynić największymi okrętami w
swojej klasie, przebijając tu rozmiarami niszczyciele, takie jak amerykańskie
typu Arleigh Burke czy włoskie typu Orizzonte. Z racji automatyzacji oraz
wykorzystywania nowoczesnych technologii, fregaty będą jednocześnie obsadzone
przez mniej liczne załogi, liczące 125-140 oficerów, podoficerów i marynarzy z
miejscem na 70 dodatkowych.
Każdy okręt ma także załogę rezerwową o tej samej wielkości, aby utrzymać pełną operacyjność także w trakcie długookresowej służby poza portem, zapewniając stale zdolność okrętu do wykonywania zadań zgodnie z jego przeznaczeniem. Napęd pozwalający osiągnąć prędkość do 26 węzłów mają stanowić cztery agregaty prądotwórcze i dwa elektryczne silniki napędowe. Wyposażenie będą tworzyć m.in. system zarządzania walką CMS Thales Tacticos, wielofunkcyjny system radiolokacyjny Thales APAR Block 2, radar Hensoldt TRS-4D i anteny klasy AESA.
Na uzbrojenie ma składać się działo morskie Otobreda
127/64 z amunicją kierowaną Vulcano, osiem wyrzutni przeciwokrętowych Kongsberg
NSM Block 1a, 16 wyrzutni Mk41 VLS dla 64 pocisków obrony powietrznej średniego
zasięgu ESSM Block 2B, dwie wyrzutnie RIM-116 RAM CIWS, armaty automatyczne
Rheinmetall MLG 27 mm oraz ciężkie
karabiny maszynowe Leonardo 12,7 mm. W wyposażeniu każdego okrętu znajdą się
również śmigłowiec NH90 Sea Tiger i bezzałogowy statek powietrzny Saab Skeldar
UAV.
Jak się okazuje jednak, nie wszystko przebiega, tak, jak
powinno, a winne temu są choćby po stronie głównego wykonawcy, czyli koncernu
Damen. Okazuje się, że holenderska firma, będąca też jednym z czołowych
dostawców jednostek dla branży offshore, boryka się z trudnościami finansowymi,
które dodatkowo napędziły zarzuty o korupcję. W ostatnim czasie władze Holandii
ogłosiły, że stocznia Damen Naval otrzyma 270 mln euro wsparcia publicznego.
Obok tego trwa śledztwo wobec innej części firmy Damen Shipyards, oskarżanej o
wspomnianą korupcję, jak i łamanie sankcji wobec Rosji. Przez to nie można było
wykluczyć, że władze zdecydują się na tak radykalną decyzję, jak wykluczenie
głównego wykonawcy z przedsięwzięcia, co tylko pogłębi trudności organizacyjne
z powodu ciągłości prac projektowych, zamówień oraz przenoszenia kompetencji.
Szczególnie, że z myślą o tej inwestycji Damen zainwestował w obiekty w
Niemczech i Holandii z myślą o szkoleniu załóg oraz stoczniowców. Do tego
dochodzi problem po stronie niemieckich podwykonawców, z racji na wzrost
kosztów pracy i opóźnienia w dostawach sprzętu. To oznacza, że choć trwają już
prace nad kadłubem, to dostarczenie pierwszego okrętu w 2028 roku stoi pod dużym
znakiem zapytania.
Oliwy do ognia dolała odpowiedź szefa niemieckiego resortu obrony, Borisa Pistoriusa, który na zapytanie polityków CDU przyznał, że wcielenie do służby pierwszej z jednostek to… 2032 rok. To oznacza, że budowa okrętu potrwa 9 lat i nawet biorąc pod uwagę, że to prototyp, zdaniem komentatorów i polityków jest to stanowczo zbyt długi czas, biorąc pod uwagę potrzeby obronne państwa. Jednakże to nie koniec złych wieści, gdyż jeszcze trwa analiza sytuacyjna, biorąc pod uwagę plan wykonawcy i stan realizacji przedsięwzięcia. Stąd ostatecznej oceny terminów dostaw nie ma, co oznacza, że 2032 rok to przypuszczenie, a nie pewna data, więc z jednej strony zostaje nadzieja na przyspieszenie prac, ale i może się okazać, że okręt trafi do służby jeszcze później, biorąc też pod uwagę próby zdawczo-odbiorcze.
Łącznie sześć okrętów miało do 2035 roku stanowić nową jakość sił morskich Niemiec, ale teraz powstaje obawa, że podzielą los serii F125, która także natykała na szereg problemów. Oprócz tego wielu komentujących ten projekt w Sieci jest zdania, że przy tak dużych rozmiarach jest powtarzany kolejny błąd jak w przypadku poprzedników, tj. za słabe uzbrojenie, np. wspomnianych 16 wyrzutni VLS.
Niemieckie władze informowały media, że trwają rozmowy z wykonawcą
oraz innymi podmiotami celem znalezienia sposobu na wyjście z tej sytuacji.
Opóźnienia i wzrost kosztów, mimo i tak zapowiadanych, wielomiliardowych
inwestycji w siły zbrojne, są powodem do zmartwień w Bundestagu, przez co nawet
pojawiały się sugestie, czy program nie okaże się katastrofą, w której zostaną
utopione pieniądze, jakie mogłyby iść na może nieco mniejsze, ale wciąż
nowoczesne i tak potrzebne okręty, biorąc pod uwagę projekty oferowane przez
rodzime podmioty. Na domiar tego jeszcze w 2024 roku ruszyły prace związane z wdrożeniem
projektu fregat serii F127, które tak jak F126 mają wyróżniać się wypornością
sięgającą blisko 10 000 ton, przy czym powstają z myślą o stricte zwalczaniu
celów powietrznych (AAW, Anti-Aicraft Warfare). W dodatku mają stanowić towar
eksportowy głównego wykonawcy, TKMS, który obecnie oferuje je Norwegii, której
władze poszukują następców obecnie wykorzystywanych fregat typu Fridtjof Nansen.
Można się zastanowić, czy problemy przy jednym przedsięwzięciu nie zadziałają
jak kula śniegowa, uderzając także w inne.
Obok problemów Damen głośno mówi się o trudnościach
niemieckiej branży stoczniowej, czego przykładem była głośna historia ratowania
przez władze stoczni Meyer Werft, gdzie rząd federalny i kraj związkowy Dolna
Saksonia wspólnie nabyły około 80% udziałów i zainwestowały 400 milionów euro,
ratując zakład od bankructwa i wraz z nim ponad 10 000 miejsc pracy w branży
stoczniowej. Mówiło się też o problemach koncernu thyssenkrupp, co mogło
tłumaczyć decyzję o wyodrębnieniu z niego jego stoczni w Kilonii, thyssenkrupp
Marine Systems. Obecnie trwa proces tworzenia z niego niezależnego podmiotu
(choć macierzysta firma ma utrzymać połowę udziałów), by zwiększyć jego
możliwości rynkowe i niezależność. Tak powstały TKMS jeszcze w ubiegłym roku
zakupił zakład w Wismarze, aby zwiększyć swoje moce przerobowe, głównie
wynikające z zaangażowania w szereg zamówień na okręty podwodne dla odbiorców z
Niemiec, Norwegii , Singapuru oraz Izraela. Dodatkowo ma zająć się serwisem
obecnie użytkowanych jednostek tej klasy przez niemieckie siły morskie. Biorąc
pod uwagę to zaangażowanie, jak i główny udział w projekcie F127, pojawia się
pytanie, czy w razie wycofania Damen mógłby przyjąć ciężar także dostarczenia
serii F126. Innym, ewentualnym podmiotem jest koncern NVL, odpowiedzialny obecnie
za dostarczenie korwet serii K130 (typ Braunschweig), również posiadający kilka
zakładów stoczniowych, a będący obecnie podwykonawcą przy wspomnianych fregatach.
Mimo ciągłości zamówień w branży jest jednak obawa, czy niemieckie stocznie nie złapią zadyszki. Aktualne problemy przy budowie fregat mogą okazać się zapowiedzią kolejnych, nawet większych, chyba że władze szybko temu przeciwdziałają.
Od 01.01.2019 roku sprzedaż nieruchomości przed upływem 5 lat bez podatku?
Uwaga! Od 1.08.2020 r. nowe zasady rejestracji jachtów!
Reguły INCOTERMS 2010 w praktyce
Morski list przewozowy – charakter prawny i funkcje w transporcie morskim
Wypełnianie Deklaracji Ładunku Niebezpiecznego krok po kroku
Od 09.07.2018 roku nowe terminy przedawnienia roszczeń majątkowych
Rozliczenia marynarzy: „zasada 183 dni” w 2020 roku, a opodatkowanie marynarza w Polsce
Reguły Hasko-Visbijskie w nowoczesnym transporcie morskim
3
Konwencja MLI a Dania – czy cokolwiek zmieni się w 2021 roku?
Rekonstrukcja rządu - likwidacja Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej
Zasady reprezentacji w spółkach prawa handlowego
Nie będzie elektrowni jądrowej nad Zatoką Botnicką. Finowie wypowiedzieli umowę Rosjanom
Nowe stanowisko organów podatkowych w kwestii eksploatacji w transporcie międzynarodowym statków z sektora offshore
Co z tą „Orką”? Poselska interpelacja prezentuje wątpliwości wokół transparentności wyboru oferenta
Czarter na podróż – przewóz ładunku do portu przeznaczenia
Zmiany w Zarządzie Energi S.A. Magdalena Kamińska będzie pełnić obowiązki prezesa
MSC przerejestruje statki pod indyjską flagę
Konosament – „Bailment” – jako tajna broń systemu common law
Gospodarka morska ważnym tematem w programach największych partii politycznych