• <

Rejs z GospodarkaMorska.pl. Jak zmienia się finansowanie wielkich inwestycji?

Strona główna Prawo Morskie, Finanse Morskie, Ekonomia Morska Rejs z GospodarkaMorska.pl. Jak zmienia się finansowanie wielkich inwestycji?
Fot. GospodarkaMorska.pl

Wielkie inwestycje to wielkie pieniądze, a wielkie pieniądze to wielkie wyzwania. Jeśli polska gospodarka morska i biznes stoczniowy mają się rozwijać, gotowy na to musi być również sektor finansowo-ubezpieczeniowy. Podczas konferencji Rejs z GospodarkaMorska.pl nie zabrakło dyskusji na ten temat.

Podczas panelu dyskusyjnego dotyczącego asekuracji i finansowaniu sektora gospodarki morskiej w świetle reflektorów podczas Rejsu z GospodarkaMorska.pl zasiedli: Agata Kozieł, dyrektor Saltus Ubezpieczenia, Agnieszka Rodak, prezes Rumia Invest i przewodnicząca rady PIMEW, Magdalena Huptas-Palimonka, manager ds. gwarancji w KUKE, Artur Kucia, dyrektor Departamentu Klienta Strategicznego w PKO Banku Polskim, Marek Lewandowski, dyrektor TUiR Warta, Marian Podjacki, członek Zarządu Attis Broker oraz Patryk Zbroja z kancelarii Zbroja Adwokaci. Rozmowę moderował Artur Kiełbasiński, redaktor portali ZielonaGospodarka.pl oraz GospodarkaMorska.pl. 

Wyzwania dla sektora finansowego


Dyskusja w dużej mierze skupiła się na tym, jak rozwijają się możliwości finansowania i asekuracji wraz z ewolucją potrzeb w polskiej gospodarce morskiej, ale również na przeszkodach, jakie muszą zostać jeszcze pokonane. Jednym z największych wyzwań są pojemności sektora finansowego. Choć, jak przekonywał Artur Kucia, są one duże (największy pod tym względem bank PKO BP może się pochwalić zaangażowaniem na poziomie ok. 10-11 mld zł), to jednak nie rosły razem z rynkiem.

– To wyzwanie przed sektorem finansowym – zaznaczył Kucia. Dodał, że przy inwestycjach sięgających 200 mld zł trzeba szukać innych rozwiązań. – Takim jest udział skarbu państwa w postaci poręczeń i gwarancji. To niezbędne. Ważny jest też udział ECA (export credit agency – przyp. red.) z całego świata, takich jak KUKE. Obecność instytucji gwarantujących z różnych stron świata także obniża wskaźnik koncentracyjny po stronie banków.

Zdaniem Artura Kuci finansowanie dużych projektów może odbywać się w zasadzie wyłącznie w formie konsorcjów, ponieważ żaden pojedynczy bank w Polsce nie jest sfinansować takich inwestycji. 


Coraz wyższe kwoty inwestycyjne powodują także zmiany na rynku reasekuracji. Marian Podjacki z Attis Broker przyznał, że wzrost nakładów zmusza do poszukiwania nowych rozwiązań. Na rynku ubezpieczeniowym nie ma jednak nowych produktów.

– Jest za to coraz większa konieczność zwiększania pojemności produktów i adaptacja warunków ubezpieczeniowych. Nadal posługujemy się przede wszystkim gwarancjami kontraktowymi – powiedział Podjacki. 

Jego zdaniem istotna jest współpraca między sektorami ubezpieczeniowym i bankowym. Według niego powinny one uzupełniać swoje oferty w przypadku finansowania inwestycji, a nie konkurować. 

Skoro jednak rosną kwoty inwestycyjne, to rośnie też ryzyko. A z nim także roszczenia. Co więcej, te ostatnie rosną szybciej niż rynek. Na dodatek, zdaniem Agady Kozieł, rynek jest przeregulowany. 

– Działalność ubezpieczeniową planujemy w perspektywie długofalowej. Według raportów, po upadku banku Lehman Brothers ryzyka związane były z brakiem ciągłości działania i stabilności finansowej. Dzisiaj to ryzyka cyber, geopolityczne, brak ciągłości działania i utraty zysków, zmiany regulacyjne i niestabilność ustawodawcza. Polityka i regulacje powinny nadążać za rozwojem gospodarczym – mówiła. 

Agata Kozieł odniosła się także do poruszonej podczas innego panelu kwestii braku apetytu na ryzyko ze strony instytucji finansowych. Według jej informacji, reasekuratorzy, szczególnie z rynku londyńskiego, mają nadwyżki kapitału, więc stawki można negocjować w dół. Sam brak apetytu na ryzyko występuje wtedy, „kiedy branża ubezpieczeniowa nie rozumie istoty ryzyka, bo nie rozmawia i nie wie co się z tym wiąże”. 

– Jeśli ktoś się boi ryzyka, to nie powinien się zajmować ubezpieczeniami – skomentował Marek Lewandowski. Jego zdaniem Warta zna, rozumie, potrafi ocenić i wycenić ryzyka morskie. – Dlatego apetyt na ryzyko jest u nas wręcz nieograniczony. Staramy się być wszędzie, jeśli chodzi o ryzyka morskie i angażując swoją maksymalną pojemność ubezpieczeniową. 

Lewandowski jednak doprecyzował, że znajomość rynku morskiego ze strony Warty to kwestia odpowiednich kadr. Jak stwierdził, „na rynku morskim jest jakieś 20 osób zajmujących się ubezpieczeniami morskimi, z czego 16 pracuje w Warcie”. Konkurencja jednak nie śpi i zagraniczni ubezpieczyciele też zwracają uwagę na polski rynek. – Widzimy konkurencję międzynarodową i jest to rzecz normalna – mówił Lewandowski. 

Nad rozwiązaniem niektórych z wyzwań finansowania w gospodarce morskiej pracuje KUKE. Magdalena Huptas-Palimonka zreferowała, że obecnie instytucja może wspierać nie tylko eksporterów, dzięki rozszerzeniu kryterium „zieloności” może także współpracować przy projektach przeciwdziałających zmianom klimatu. 


– Dzięki tej zmianie udało się zabezpieczyć projekty morskich farm wiatrowych Bałtyk 2 i Bałtyk 3. KUKE było ostatnim ogniwem, które dało gwarancje. To była jedna z najwyższych gwarancji w historii KUKE – mówiła Huptas-Palimonka.

Co ważne, obecnie KUKE skupia się nad rozszerzeniem gwarancji nie tylko na potrzeby eksportowe, ale także na projekty offshore oraz związanych z militariami. Konieczna jest jednak zmiana w ustawie, stanowiącej podstawę działalności agencji. 

Rola urzędników lokalnych


Agnieszka Rodak przestrzegła, że poza przeciągającymi się procedurami finansowymi, na przeszkodzie realizowanej inwestycji mogą stanąć także lokalni urzędnicy. A bez ich współpracy nie można się obyć. 

– Jeżeli podejdziemy do urzędnika z pozycji „mamy swoje KPI, a ty mi służysz”, to inwestycja się będzie przeciągać. Należy rozmawiać językiem korzyści dla gminy pod kątem przychodów, podatków, nowych mieszkańców. Jest szereg korzyści, które można przedstawić włodarzom. Tak powinno wyglądać podejście biznesu do pracy z urzędnikiem – instruowała. 


Ostatnim akcentem debaty była kwestia dochodzenia roszczeń w przypadku konfliktów. Artur Kiełbasiński był ciekawy, jak takie procedury wyglądają w świetle słabości polskiego wymiaru sprawiedliwości. Patryk Zbroja nie przebierał w słowach:

– Nie idźcie w dzisiejszych czasach do polskiego wymiaru sprawiedliwości – to nieopłacalne, czasochłonne, wyciągające emocje. Po pięciu latach nie będziecie wiedzieć o co walczycie – przestrzegał. 

Zbroja opisał także pełną procedurę rozwiązywania konfliktów, począwszy od negocjacji i mediacji z mediatorem zewnętrznym, przez sądy polubowne i arbitrażowe, aż do sądów powszechnych. Zaznaczył jednak, że należy zawsze pamiętać o wpisaniu odpowiednich klauzul do umów i kontraktów.


Dziękujemy za wysłane grafiki.