W bazie marynarki wojennej w Myport na Florydzie odbyła się niezbyt przyjemna uroczystość, gdy nie mające za sobą nawet dekady służby okręty LCS (Littoral Combat Ship) typu Freedom, USS Detroit (LCS-7)
i USS Little Rock (LCS-9), zostały wycofane z eksploatacji. To kolejna sytuacja mająca dowodzić fiaska inwestycji w tę serię okrętów, która obok typu Independence bije niechlubne rekordy w zakresie krótkiego czasu żywotności i staje się symbolem złych decyzji z przeszłości.
Zwykle uroczystość opuszczenia bandery ma swój podniosły charakter, czemu towarzyszy duży udział publiczności, w tym przedstawicieli władz oraz kadry dowódczej sił morskich, co także jest odnotowywane przez służby prasowe US Navy. Obecne przy tym są także media. W tym przypadku można się pokusić o stwierdzenie, że z racji na to, że aż dwie jednostki kończą swoją działalność pod gwiaździstym sztandarem, marynarce wojennej było wstyd się tym chwalić, niemniej o fakcie odnotowały kanały informacyjne obu okrętów (wiele jednostek US Navy prowadzi oficjalne konta w mediach społecznościowych).
Ceremonia, która miała miejsce 29 września br., odbyła się mniej niż miesiąc (8 września) po pożegnaniu innego okrętu typu Freedom, USS Milwaukee (LCS-5), o czym również pisaliśmy.
"Okręt właśnie zakończył niezwykle udaną misję w 4. Flocie (The Navy’s 4th Fleet, C4F), która była wspaniałym zwieńczeniem jego pobytu na morzu! Każdy członek załogi, były i obecny, powinien być dumny ze swojej służby. Pomyślnych wiatrów i spokojnych mórz", podano na oficjalnym profilu okrętu na portalu Facebook. Co istotne, ceremonia nastąpiła dwa dni po powrocie okrętu z misji na Morzu Karaibskim, gdzie przez kilka miesięcy brał udział w działaniach związanych ze zwalczaniem przemytu narkotyków we współpracy z siłami morskimi innych państw.
USS Detroit służył w latach 2016-2023, natomiast USS Little Rock natomiast od 2017 do 2023. Jako że budowa każdego z nich trwała cztery lata (i kosztowała 350 mln dolarów) oznacza to, że w czynnej służbie spędziły niewiele więcej niż podczas budowy!
Okręt typu Freedom ma 115,3 metra długości i maksymalna wyporność 3900 ton. Jego atutem miała być prędkość, wynosząca maksymalnie 47 węzłów, co przywodzi na myśl jednostki patrolowe służące w US Coast Guard. Nowoczesne wyposażenie sprawia, że załoga jest nieduża, licząca do 50 oficerów i marynarzy, z możliwością zwiększenia do 65 w zależności od założeń misji i dostosowaniem wyposażenia. Napęd stanowią dwie turbiny gazowe Rolls-Royce MT30 36 MW, dwa silniki diesla Fairbanks Morse Colt-Pielstick 16PA6B STC i cztery pędniki Rolls Royce Kamewa 153SII. Kluczowym do prowadzenia działań był system walki elektronicznej ESM Argon ST WBR-2000, wspierany przez system wabików Terma A/S SKWS. Wsparcie zapewniał radar EADS TRS-3D 3D do przeszukiwania powietrza i przestrzeni nawodnej, system zarządzania walką Lockheed Martin COMBATSS-21, a także moduł działań przeciwokrętowych (Anti-Ship Warfare, ASW) N/SQR-20 Multi-Function Towed Array.
Uzbrojenie
stanowią w podstawowym wariancie działo morskie Mk 110 57 mm, cztery
karabiny maszynowe 12,7 mm, dwa karabiny Mk44 Bushmaster II 30 mm, a
także 21 rakiet przeciwlotniczych RIM-116. Oprócz tego okręty typu
Freedom przygotowano z myślą o doposażeniu w dodatkową broń w zależności
od prowadzonych działań, takich jak zwalczanie okrętów podwodnych
(Anti-Submarine Warfare, ASuW), zwalczanie min (Mine Warfare, MiW) oraz
innych działań w ramach wojny powierzchniowej (Surface Warfare, SuW). W
swoim wyposażeniu każdy ma także dwie jednostki powietrzne. Są to albo
dwa śmigłowce MH-60R Seahawk, albo jeden MH-60R Seahawk i zdalnie
sterowany pojazd latający (Vertical Take Off and Landing Tactical
Unmanned Aerial Vehicle, VTUAV) Northrop Grumman MQ-8 Fire Scout.
Problemem
serii okrętów typu Freedom okazała się ich awaryjność i trudność ich
konserwacji. Dochodzi do tego wysoki koszt eksploatacji i nie idąca za
tym zdolność do przeżywalności w sytuacji walki morskiej. Nie sprawdzały
się również w wykorzystaniu i prowadzeniu działań z myślą do jakich
były przeznaczone, czyli zwalczania okrętów podwodnych (ASW,
Anti-Submarine Warfare). Wskazywano, że jak na swoje rozmiary są
wyjątkowo głośne, co nie tylko jest uciążliwe dla służących na nich
marynarzy, jak i utrudnia korzystanie z określonej aparatury, w tym
wrażliwych systemów sonarowych. Stąd nie tylko opóźniano opracowanie
związanych z tym pakietów wyposażenia, w tym wielofunkcyjnych pakietów
misji, ale przede wszystkim wykorzystanie okrętów zgodnie z ich
przeznaczeniem. Już w 2022 roku pojawiła się sugestia odnośnie wycofania
całej serii okrętów ze służby z racji na ich brak przydatności dla US
Navy, choć są próby przesuwania ich do innych zadań, jak zwalczanie
przemytu narkotyków. Jak dotąd banderę opuszczono na prototypowym USS
Freedom (LCS-1), działającym w latach 2008-2021 i USS Siux City (LCS-11)
w służbie od 2016 do 2023 roku. Wraz z USS Milwaukee, USS Detroit i USS
Little Rock oznacza to, że z obecnych 13 ze służby wycofano pięć
jednostek, z których tylko prototypowy USS Freedom działał dłużej niż
dekadę. Co istotne w stoczni Marinette Marine powstają jeszcze trzy jednostki, Nantucket (LCS-27), Beloit (LCS-29) i Cleveland
(LCS-31), które są już zwodowane i znajdują się na etapie prób i
doposażania. Stoczniowcy dokonali zmian w ich projekcie, by wyeliminować
błędy i zapewnić dłuższy czas użyteczności nowych jednostek, by nie
popełnić błędu w przypadku starszych. Następcami wycofanych okrętów
zostaną prawdopodobnie fregaty typu Constellation. Pierwszy z obecnie
zaplanowanych czterech (w przyszłości ma być 20) znajduje się w trakcie
budowy, a do służby ma wejść w 2026 roku.
Podobny problem dotyczy okrętów serii Independence, również będące klasy LCS. Część z nich, w tym prototypowy, wycofano ze służby, niemniej dalej trwa wprowadzanie nowych i przeznaczenie do misji nawet daleko poza USA, tak jak w przypadku USS Canberra ((LCS 30), działający na akwenach morskich nieopodal Australii. Może to oznaczać wyciągnięcie pewnych wniosków w trakcie powstawania jednostek, acz nie wiadomo, na ile to pozwoli na ich żywotność oraz planowany czas eksploatacji, jeśli jej koszt nie okaże się zbyt wysoki.
Co do losu USS Detroit i USS Little Rock nie są one z gruntu przeznaczone "na żyletki", a przekazane amerykańskiemu odpowiednikowi Agencji Mienia Wojskowego potencjalnie mogą zostać przysposobione do sprzedaży innemu krajowi.
Marynarka Wojenna chętna także na korwety? Wielki powrót programu "Murena"
Efektowne wysadzenie byłego tankowca podczas amerykańsko-filipińskich ćwiczeń
W Niemczech ochrzczono nową korwetę, FGS Karlsruhe
W Strefie Gazy zakończyła się budowa pływającego portu dla pomocy humanitarnej
Obfite efekty działań brytyjskiego patrolowca. Okręt zatrzymał transporty narkotyków o łącznej wartości pół miliarda funtów
„Orka” na finiszu. Do ogłoszenia przetargu zostały tygodnie