Wielozadaniowe fregaty programu „Miecznik” należą do największych przedsięwzięć w historii polskiego przemysłu okrętowego. W ich wyposażeniu znajdą się najnowocześniejsze systemy oraz uzbrojenie. Przykładem tego ostatniego jest uniwersalna wyrzutnia Mk 41 VLS (Vertical Launching System), dostarczana przez koncern Lockheed Martin. Rozmawialiśmy na jej temat z Edem Dobeckiem, Program Director, Launching Systems at Lockheed Martin RMS.
Rafał Kamiński: W ostatnim czasie mieliśmy wiele informacji, jak okręty i statki muszą mierzyć się z zagrożeniem w postaci rakiet i dronów. Konflikty na Morzu Czarnym, Morzu Czerwonym oraz Zatoce Adeńskiej pokazują, jak ważne są morskie zdolności w zakresie zwalczania takich zagrożeń. Interesuje mnie tu amerykańska perspektywa na tego rodzaju wyzwania.
Ed Dobeck: Należy wziąć pod uwagę, że USA wykorzystują systemy i uzbrojenie rozwijane od lat, w tym sprawdzone w ramach praktycznych działań, tak podczas ćwiczeń jak i operacji. Kluczowe są tutaj takie aspekty jak niezawodność i skuteczność operacyjna. Stąd biorąc pod uwagę przeszłe, jak i obecne doświadczenia, US Navy dąży do zapewnienia swoim okrętom najlepszego wyposażenia, które pozwala na prowadzenie zarówno działań defensywnych, jak i ofensywnych. Dlatego też w naszych zakładach Lockheed Martin w Moorestown w stanie New Jersey stale rozwijamy nasz system pionowego startu w postaci Mk 41, który ma spełniać wyśrubowane standardy i oczekiwania tak wymagającego klienta. Dzięki pracy wielu specjalistów osiągamy je, zapewniając niezawodne rozwiązanie i obserwując jego efekty, dowiadując się o skutecznym wykorzystaniu choćby przez amerykańskie niszczyciele. Gdy już wyrzutnia zostanie zainstalowana, ma nieprzerwanie wykonywać zadania z tą samą niezawodnością, aby sprostać zagrożeniom.
Nie bez powodu wspomniałem o działaniach na Morzu Czerwonym, jako że tam są aktywne niszczyciele typu Arleigh Burke, posiadające wspomniane uzbrojenie.
Kiedy do zadań należy utrzymanie bezpieczeństwa morskiego, potrzeba wyrzutni, która działa nieprzerwanie. Z dumą możemy powiedzieć, że Mk 41 to zapewnia, co widać po tysiącach udanych odpaleń i skutecznie wykonanych zadaniach, o czym informuje marynarka wojenna. Trzeba tu nadmienić, że Mk 41 znajduje się w wyposażeniu flot kilkunastu państw, a my ściśle współpracujemy z naszymi klientami, by stale ulepszać nasz produkt. Z perspektywy wyzwań i oczekiwań w zakresie bezpieczeństwa morskiego, to w gruncie rzeczy także nasza franczyza. To również powód, dlaczego cieszy się on zainteresowaniem, gdyż stale kontaktujemy się z posiadaczami tego systemu i nieustannie działamy przy wszystkich wdrożeniach, aby upewnić się, że zapewnia on pełną dostępność i gotowość operacyjną. Widząc efekty możemy czuć satysfakcję, ale też ciężar odpowiedzialności za sprzęt wykorzystywany w ramach tak wymagających zadań. Dlatego tak ważne pozostaje, by go rozwijać, by działał zawsze bezbłędnie oraz pozostawał skuteczny w obliczu nowych wyzwań i przeciwności.
Jakie mają być zalety posiadania tego uzbrojenia na pokładzie okrętu?
Powiedziałbym że kluczowa jest tutaj uniwersalność tego systemu. To także najbardziej rozpowszechniony standard wyrzutni okrętowych w NATO. Zintegrowano z nim wiele różnego rodzajów pocisków: przeciwlotniczych, przeciwokrętowych, do atakowania celów lądowych, i wielu innych. To zapewnia wysoką elastyczność w doborze środków rażenia w zależności od potrzeb. Dlatego naszym zdaniem jest to jedna z najbardziej wszechstronnych wyrzutni, mająca zdolność operacyjną do wykorzystania dowolnej amunicji w każdej komorze wchodzącej w skład modułu. Dostarczając go jako uzbrojenie krążownika, fregaty czy niszczyciela uzyskuje się możliwość prowadzenia ognia w taki sposób, że gotowe pociski znajdują się pod pokładem, zapewniając im również bezpieczeństwo. Jest to coś, co zapewnia znaczące korzyści każdemu wojsku. Elastyczność Mk 41 wynika z jego unikalnej konstrukcji, gdyż można użyć dowolnej amunicji z dowolnej komory. Pozwala to zmieniać, ładować i rozładowywać pociski rakietowe, które znajdują się w wyrzutniach wchodzących w skład tego systemu, w zależności od zmieniających się potrzeb w zakresie bezpieczeństwa lub zgodnie z aktualnymi potrzebami wojska. Każda komora może pomieścić kilka różnych typów rakiet i pocisków, co pozwala wybrać zestaw pasujący do określonych zadań. Kluczowe dla systemu VLS jest to, że nowe rakiety powstają tak, by pasowały do wyrzutni. Można też elastycznie rekonfigurować wyrzutnię, aby zapewnić dowolne sposoby działania i użyć pocisków zgodnie z zamierzonymi celami. Powiedziałbym wręcz, że istota Mk 41 polega na tym, że nie musisz dedykować mu tylko konkretnego typu pocisków. W ten sposób jest możliwe osiągnięcie elementu zaskoczenia, gdy okręt wychodzi w morze, wyposażony w swoistą mieszankę pocisków, co zapewnia mu nie tylko bezpieczeństwo, ale też sprawia, że przeciwnik nie wie, ile komór jest załadowanych i jakimi pociskami. Przez to jego działania stają się utrudnione, natomiast możliwości operacyjne użytkownika MK 41 są elastyczne, pozwalając na zastosowanie elementu zaskoczenia.
Co istotne, wyrzutnie Mk 41 mają zapewniać
bezpieczeństwo amunicji, gdyż posiadają wbudowane elementy balistyczne, aby
upewnić się, że pociski znajdujące się w środku są skutecznie chronione w
obliczu prób ich zniszczenia w trakcie wrogiego ataku.
W jaki sposób okręty wyposażone w uzbrojenie rakietowe mają skutecznie chronić obszar morski i infrastrukturę krytyczną?
Zdajemy sobie sprawę, że jak ważna jest zdolność do wykrywania zagrożeń przybrzeżnych oraz na pełnym morzu, czego dowiodły ostatnie wydarzenia związane z zagrożeniami infrastruktury krytycznej na Morzu Bałtyckim. To wystarczająco duży obszar wymagający pokrycia odpowiednim systemem ochrony. Siły morskie potrzebują zdolności do patrolowania oraz wykrywania zagrożeń i ich zwalczania. Okręty wyposażone w systemy wyrzutni mogą skutecznie razić cele w wielodomenowym środowisku, mając na uwadze użytkowanie różnorodnego uzbrojenia, a także zasięg. Już jedna fregata staje się tu znaczną siłą, a program „Miecznik” obejmuje wszak budowę trzech jednostek. Należy wziąć też pod uwagę mobilne zdolności okrętów. Pokazuje to wielką zaletę w kwestii posiadania sił morskich. To, co widzimy w przypadku wyrzutni Mk 41, to zdolność do zapewnienia działań, które mogą być ograniczone na lądzie, a na morzu dosłownie „rozwijają skrzydła”. Wprowadzają znaczące korzyści dla wielowarstwowej i zróżnicowanej reakcji na incydenty i zagrożenia, aby zapewnić bezpieczeństwo. Nam z kolei daje świadomość, że dostarczamy sprzęt spełniający wymagania i oczekiwania stawiane przez Siły Zbrojne RP.
Mk 41 jest dedykowanym uzbrojeniem dla polskich wielozadaniowych fregat programu „Miecznik”. Lockheed Martin podpisał w lutym 2024 roku umowę z Polską Grupą Zbrojeniową S.A. na pozyskanie tego rozwiązania oraz modułami ExLS (Exstensible Launching System) dla rodziny pocisków CAMM. Czym dla was jest zaangażowanie w to przedsięwzięcie?
Cieszymy się z rozwijanej od lat współpracą z PGZ S.A. i możliwością zaoferowania naszych produktów Polsce, jako kolejnemu użytkownikowi. Moduł ExLS to rozwiązanie pozwalające na wykorzystanie choćby pocisków rodziny CAMM, które będą stanowić jeden z filarów uzbrojenia woda-powietrze polskich fregat. Wykorzystujemy tu swoje międzynarodowe doświadczenie i adaptujemy je, biorąc pod uwagę lokalną specyfikę. Przykładem tego była choćby współpraca z Szwecją, gdzie w ramach umowy zapewniliśmy wyrzutnie dla korwet typu Visby, wprowadzając wyjątkowe możliwości dla ich działania. Program „Miecznik” to też nowe wyzwanie, a wśród kluczowych zagadnień są także szkolenia użytkowników i wsparcie rozwoju zainstalowanego, całego złożonego systemu. Zdajemy sobie sprawę, jak ważny jest to program dla Marynarki Wojennej RP, ale możemy przy tym podkreślić, że Polska nabyła te same zdolności, jakie posiadają choćby USA. Mk 41 dla polskich fregat będzie pod względem funkcjonalności tym samym co dla amerykańskich okrętów, spełniając te same standardy i normy jakości. Zostanie zbudowany w ten sam sposób, w tym samym miejscu, z tej samej wysokiej jakości materiałów. Co za tym idzie oferując pełną niezawodność.
Na każdy z przyszłych okrętów trafią po cztery wyrzutnie z ośmioma komorami każda. Łącznie będą to 32 komory przypadające na każdego „Miecznika”. Co to oznacza?
Gdy VLS zostanie dostarczony i zainstalowany, pozwoli okrętowi na wykonywanie tego samego rodzaju działań z taką samą niezawodnością, jak innym użytkownikom. To, co dostarczamy wraz z tym produktem, to adaptery potrzebne do wystrzelenia pocisków CAMM, przygotowane specjalnie dla Polski. Są to wspomniane, cztery ośmiokomorowe moduły, przypadające na każdy zestaw okrętowy. Procedura celowania i odpalenia pocisku odbywa się z użyciem nowoczesnych systemów, a po wydaniu komendy rakieta bądź inny pocisk wpierw leci wysoko w górę, po czym zmienia trajektorię we wskazanym kierunku. Dzięki temu może atakować cele znajdujące się w każdej domenie, tj., nawodnej, podwodnej i powietrznej, a także na lądzie. Zdolność do wystrzeliwania tych pocisków jest czymś, co moim zdaniem zapewni wielką wartość dla okrętu, jak i Marynarki Wojennej RP oraz całego bezpieczeństwa morskiego nie tylko Polski, ale i Europy. Zwłaszcza gdy kolejne fregaty będą wchodzić do służby. Będzie to oznaczało zdolność do przeprowadzenia salwy 96 rakietami na raz. To ogromna siła rażenia.
Czy tworząc ofertę dla Polski Lockheed Martin sięgał po
doświadczenia z współpracy z innymi użytkownikami?
Biorąc pod uwagę wspomniane zdolności, możemy mówić o najbardziej skutecznym wyposażeniu dla sił zbrojnych, jaki jest dostępny na lądzie, jak i morzu. To dlatego USA są też największym odbiorcą tego rodzaju uzbrojenia. Co ważne, stale współpracujemy z US Navy, której siły okrętowe są ciągle rozwijane. Wymieniamy doświadczenia z żołnierzami, a nasze zespoły specjalistów bardzo często składają się z osób mających za sobą służbę wojskową. To ogromny zastrzyk doświadczenia i wiedzy, dzięki czemu stale możemy ulepszać i rozwijać nasze technologie, jako że mamy dostęp do osób z wiedzą praktyczną. Wykorzystując uzbrojenie, tak podczas ćwiczeń, jak i operacji morskich, wiedzą, jak skutecznie posługiwać się nim w różnych sytuacjach. Dochodzą do tego szczegółowe informacje na temat użytkowania, konserwacji i logistyki. Pozwala nam to współpracować z praktykami oraz całym zapleczem. Możemy dzięki temu potwierdzić nieprzerwaną skuteczność wyrzutni. Każdego roku zapraszamy do nas amerykańskich użytkowników Mk 41, co umożliwia nie tylko wymienianie się doświadczeniami, ale też zacieśnianie partnerstwa.
W jaki sposób firma rozwija wspomniane uzbrojenie?
Trwają prace nad linią Mk 70. Jej celem jest zapewnienie, że nasze rozwiązania są możliwe do użytkowania tak na lądzie, jak i w morzu. Rozwija ona najlepsze cechy systemu Mk 41, opierając się na tym samym „rodowodzie”. Zawiera cztery komory zamontowane na powierzchni 40-stopowego kontenera, możliwego do instalacji na dowolnym okręcie posiadającym powierzchnię pokładu 400 stóp kwadratowych (ok. 37 m2, dop. red.). Został on przetestowany w ramach systemu Typhon, a także na pokładzie okrętu USS Savannah (LCS-28), z którego miało miejsce kilka udanych odpaleń. Testujemy również inne, mniejsze wyrzutnie, przeznaczone do zwalczania bezzałogowych statków powietrznych. Pracujemy nad tym, aby zaoferować je do umieszczenia na mniejszych jednostkach, tym pojazdach, ale potencjalnie też na okrętach. To pozwoliłoby na użytkowanie za ich pomocą amunicji o mniejszym kalibrze niż ta, której używa się w Mk 41, na potrzeby misji obronnych. Właśnie takie produkty chcemy oferować m.in. Polsce. Oznacza to również modernizację i tworzenie nowych technologii, z zaangażowaniem krajowych specjalistów i lokalnego przemysłu. Jako firma uważamy, że te produkty wdrożone do udziału w różnych operacjach bezpieczeństwa morskiego zapewniają znaczne możliwości działania. Wychodzimy też naprzeciw oczekiwaniom, zdając sobie sprawę, że dla Marynarki Wojennej RP program „Miecznik” jest obecnie najważniejszym przedsięwzięciem. Przyszłe fregaty po wejściu do służby będą stale rozwijane, aby zachować najlepsze zdolności do działania w zmieniającym się środowisku i radzenia sobie z nowymi wyzwaniami.
Jakie są dalsze plany Lockheed Martin w Polsce?
Cieszylibyśmy się oczywiście z możliwości kontynuowania ścisłej współpracy z Siłami Zbrojnymi RP, aby upewnić się, że dajemy naszym partnerom wszelkie możliwości zdobycia wiedzy i wzrostu kompetencji wraz z rozwojem wybranego uzbrojenia. Współpraca ta oznacza choćby wymianę doświadczeń i prowadzenie szkoleń w międzynarodowym środowisku. Kontynuujemy również integrację innych europejskich producentów pocisków rakietowych, aby upewnić się, że amunicja pochodząca z Europy, czyli nie tylko pociski CAMM, jest dostępna dla użytkowników Mk 41. Ponieważ rynek europejski produkuje coraz lepszą amunicję, rozwijamy współpracę z jej producentami, aby można było jej używać w wyrzutniach. Przechodzimy obecnie długą drogę, jako że z racji na obecną sytuację na świecie nie brakuje wyzwań. Wychodzimy jednak z przekonaniem, że robimy wszystko, co w naszej mocy, aby rozwijać przemysł nasz i naszych partnerów. Lockheed Martin jest zainteresowany wspieraniem transferu technologii do Polski i rozwijaniem ich w kraju, w tym ich wykorzystaniem w trakcie prowadzonych operacji i działań. Tego rodzaju rzeczy zawsze są dla nas bardzo interesujące.
Dramat na pokładzie Steny. Na ratunek wezwano śmigłowiec Marynarki Wojennej
Polski wiceadmirał z wizytą w litewskiej Marynarce Wojennej
Naval Group zbuduje czwartą fregatę dla Grecji. Zamówienie potwierdzone
Umowa USA i Korei Pd. wywoła efekt nuklearnego domina?
Lotniskowiec Royal Navy i jego myśliwce oddane pod dowództwo NATO
Port w Noworosyjsku wznowił działanie po ataku ukraińskich dronów
NATO ćwiczyło zwalczanie okrętów podwodnych. „Playbook Merlin 25” na szwedzkich wodach